czwartek, 2 lipca 2020

Andrea Camilleri "Taniec mewy"

      Każdy w życiu raz na jakiś czas ma gorsze dni. W tym właśnie tomie komisarz Montalbano też tak ma. Cała seria jest tak udana m. in. z tego powodu, że jest prawdziwa, Montalbano nie zawsze jest keep smiling. Kończy się jesień, a ten czas kojarzy mu się nostalgicznie. Ale nie to jest najgorsze. Zobaczył umierającą mewę i ten obraz zaczął go prześladować, przypominał sobie go w różnych momentach. Camilleri jest mistrzem krótkiej formy, tak więc i opis mewy i to przypominanie się są bardzo krótkie, ale pozwalają zrozumieć stan ducha naszego bohatera. Każdy chyba ma jakieś swoje wspomnienia, które nie należą do najmilszych. Ale również to nie wszystko. Mafia porwała jego przyjaciela, policjanta z tego samego komisariatu, Fazio. Fazio zajmował się pozornie banalną sprawą przemytu w porcie rybackim. Nie było nawet wiadomo, czy przeżył to porwanie, czy został zabity. No i zagadka, jaką Montalbano rozwiązuje, jest wyjątkowo mroczna, bo jest bezpośrednio związana z brutalną mafią. Ale to również nie koniec, kontakty z Livią tym razem nie wyglądają najlepiej. 

     Wydarzenia toczą się wyjątkowo szybko, Montalbano w tym tomie chyba po raz pierwszy  nie czyta żadnej książki, nie ma kiedy po prostu. Ale przy opisie jego domu wyraźnie mowa jest o fotelu, w którym zasiada i czytuje niemal codziennie. Nie ma też czasu na rozmyślania czy delektowanie się jedzeniem, je bo musi. Ale ponieważ jest erudytą, w najmniej oczekiwanym momencie przypominają mu się fragmenty różnych dzieł. Tutaj gdy znalazł się sam na sam z piękną, młodą kobietą, zaczął sobie bezwiednie przypominać, nie wiadomo dlaczego, początek "Iliady". W innym momencie przypominały mu się fragmenty muzyki Rossiniego. Jest pośrednie i bezpośrednie nawiązanie do Hitchcocka i jego "Okna na podwórze". Jedna z osób, która miała zostać przesłuchana, trzymała w mieszkaniu przy oknie ogromną lunetę, przez którą obserwowała zarówno podwórko i najbliższe otoczenie, jak też i port, który w tym tomie jest centrum akcji. Za te nawiązania do literatury, muzyki, filmu czy sztuki, za to że komisarz Montalbano nie jest prostakiem, który tylko koncentruje się na pracy, za to że musi nie tylko spać czy jeść, ale też i chłonąć kulturę, w tym rozmyślać i czytać książki  -  kocham Andrea Camilleri i jego serię. Również i za to, że Montalbano uosabia radość życia, ale nie zawsze i nie wszędzie jest radosny. 
5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz