"Pszczoły" są drugą pozycją, jaką czytałam, wydaną w "Serii z Żurawiem" Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obie okazały się bardzo udane, seria ma zaś z założenia przybliżać literaturę współczesną różnych krajów, która albo odniosła ogromny sukces, albo zdobyła najważniejsze nagrody literackie. Tom, który przeczytałam parę lat temu - "Życie zaczyna się w piątek", jest autorstwa rumuńskiej pisarki i opowiada o dziennikarzu, który nagle został przeniesiony w czasie do Rumunii sprzed 100 lat, pisałam o nim tutaj. "Pszczoły" okazały się równie wyśmienite, a po serię zacznę sięgać częściej.
Powieść opowiada o fikcyjnym konkursie pianistycznym w Japonii i o kilkorgu uczestnikach tego konkursu. Osoby te są oczywiście ponadprzeciętne pod wieloma względami, każdy z nich ma też różne problemy. Ale książka opowiada przede wszystkim o muzyce. Nie czytałam jeszcze chyba książki, która wzbudzałaby takie emocje z powodu opisów muzyki. Jest to absolutnie niesamowite. Widać, że autorka czuje muzykę. Sporo miejsca zajmują opisy gry uczestników, wymienione są konkretne utwory i gdy uczestnik konkursu gra, następuje opis, co czują w tym czasie słuchacze. Każdy z opisywanych pianistów nieco inaczej interpretuje utwór, co wynika oczywiście zarówno z doświadczeń osobistych, jak i z różnic charakteru. Ludzie słuchając muzyki czuli wieczność, przypominali sobie własne historie, dzieciństwo, miłość, radość, smutek, stały im przed oczami wcześniejsze pokolenia, i te które nastąpią już po nich. W opisach jest coś z magii, są wręcz fenomenalne.
Książka działa na emocje, sama jest jak muzyka. Myślę, że spodoba się każdemu, kto kocha muzykę bez wzglądu na to, jaką konkretnie muzykę lubi. Ale z pewnością zaciekawia muzyką klasyczną.
Sylwetki bohaterów dla mnie miały znaczenie drugorzędne, ale pamiętać trzeba, że jest to powieść i pomiędzy uczestnikami konkursu trwa rywalizacja, a w niektórych przypadkach kwitnie też przyjaźń i nie tylko. Jeden z uczestników ma korzenie japońsko - latynoskie i to uczynił swoim źródłem siły, czerpie z obu tradycji. Dla wielu osób sytuacje takie są jedynie źródłem problemów. Inna pianistka jako cudowne dziecko z powodu traumatycznego wydarzenia wycofała się z gry. Teraz właśnie po kilku latach postanowiła, przy pomocy czuwającego nad nią profesora i przyjaciółki, powrócić. Nie wiadomo tylko, czy się uda, dziewczyna jest dużo dojrzalsza, niż przed laty, ale nie wiadomo, czy podoła zadaniu psychicznie. Jest też najstarszy uczestnik, już mąż i ojciec, który uzmysłowił sobie, że muzyka jest jego prawdziwym powołaniem i że zawodowo chce zajmować się tym, co kocha. Wie jednak, że młodsi pianiści mają nad nim przewagę, zdecydowanie więcej czasu ćwiczyli. No i jest też odkrycie, najmłodszy uczestnik, który jest muzycznym geniuszem.
Dla przykładu zacytuję jeden z takich opisów emocji ludzkich podczas słuchania muzyki. "Można odnieść wrażenie, że Ballada (g-moll, op.23) Chopina zawiera emocje z okresu dzieciństwa, ów smutek zapisany w genach, a odczuwalny w czasie śpiewania dziecięcych piosenek". "Smutek, który każdy nosi w sobie od chwili, gdy urodził się na tym świecie, uczucie, od którego nikt nie ucieknie". "Smutek ukryty na dnie pulsującej rzeki czasu, smutek, którego w codziennej gonitwie nie ma kiedy odczuwać, którego się nie zauważa... Można osiągnąć szczyt szczęścia i wzbudzać powszechną zazdrość, można prowadzić spełnione życie, ale każde szczęście zawsze obarczone jest tym smutkiem ludzkiego istnienia. Nie myśli się o nim, ale jego dostrzeżenie jest druzgocące - pokazuje słabość człowieka. Z tego powodu ucieka się przed nim - przed tym smutkiem, tkwiącym u samych źródeł. Dlatego też Aya musiała śpiewać - o smutku, o ulotności, o szczęściu i nieszczęściu ludzkiego życia, które z perspektywy upływających lat wydaje się trwać ledwie chwilę. Wierzyła, że ludzie przed kilkuset, nawet kilkoma tysiącami laty czuli to samo. Że będą czuli to samo za kilkaset czy kilka tysięcy lat".
Powieść opowiada o fikcyjnym konkursie pianistycznym w Japonii i o kilkorgu uczestnikach tego konkursu. Osoby te są oczywiście ponadprzeciętne pod wieloma względami, każdy z nich ma też różne problemy. Ale książka opowiada przede wszystkim o muzyce. Nie czytałam jeszcze chyba książki, która wzbudzałaby takie emocje z powodu opisów muzyki. Jest to absolutnie niesamowite. Widać, że autorka czuje muzykę. Sporo miejsca zajmują opisy gry uczestników, wymienione są konkretne utwory i gdy uczestnik konkursu gra, następuje opis, co czują w tym czasie słuchacze. Każdy z opisywanych pianistów nieco inaczej interpretuje utwór, co wynika oczywiście zarówno z doświadczeń osobistych, jak i z różnic charakteru. Ludzie słuchając muzyki czuli wieczność, przypominali sobie własne historie, dzieciństwo, miłość, radość, smutek, stały im przed oczami wcześniejsze pokolenia, i te które nastąpią już po nich. W opisach jest coś z magii, są wręcz fenomenalne.
Książka działa na emocje, sama jest jak muzyka. Myślę, że spodoba się każdemu, kto kocha muzykę bez wzglądu na to, jaką konkretnie muzykę lubi. Ale z pewnością zaciekawia muzyką klasyczną.
Sylwetki bohaterów dla mnie miały znaczenie drugorzędne, ale pamiętać trzeba, że jest to powieść i pomiędzy uczestnikami konkursu trwa rywalizacja, a w niektórych przypadkach kwitnie też przyjaźń i nie tylko. Jeden z uczestników ma korzenie japońsko - latynoskie i to uczynił swoim źródłem siły, czerpie z obu tradycji. Dla wielu osób sytuacje takie są jedynie źródłem problemów. Inna pianistka jako cudowne dziecko z powodu traumatycznego wydarzenia wycofała się z gry. Teraz właśnie po kilku latach postanowiła, przy pomocy czuwającego nad nią profesora i przyjaciółki, powrócić. Nie wiadomo tylko, czy się uda, dziewczyna jest dużo dojrzalsza, niż przed laty, ale nie wiadomo, czy podoła zadaniu psychicznie. Jest też najstarszy uczestnik, już mąż i ojciec, który uzmysłowił sobie, że muzyka jest jego prawdziwym powołaniem i że zawodowo chce zajmować się tym, co kocha. Wie jednak, że młodsi pianiści mają nad nim przewagę, zdecydowanie więcej czasu ćwiczyli. No i jest też odkrycie, najmłodszy uczestnik, który jest muzycznym geniuszem.
Dla przykładu zacytuję jeden z takich opisów emocji ludzkich podczas słuchania muzyki. "Można odnieść wrażenie, że Ballada (g-moll, op.23) Chopina zawiera emocje z okresu dzieciństwa, ów smutek zapisany w genach, a odczuwalny w czasie śpiewania dziecięcych piosenek". "Smutek, który każdy nosi w sobie od chwili, gdy urodził się na tym świecie, uczucie, od którego nikt nie ucieknie". "Smutek ukryty na dnie pulsującej rzeki czasu, smutek, którego w codziennej gonitwie nie ma kiedy odczuwać, którego się nie zauważa... Można osiągnąć szczyt szczęścia i wzbudzać powszechną zazdrość, można prowadzić spełnione życie, ale każde szczęście zawsze obarczone jest tym smutkiem ludzkiego istnienia. Nie myśli się o nim, ale jego dostrzeżenie jest druzgocące - pokazuje słabość człowieka. Z tego powodu ucieka się przed nim - przed tym smutkiem, tkwiącym u samych źródeł. Dlatego też Aya musiała śpiewać - o smutku, o ulotności, o szczęściu i nieszczęściu ludzkiego życia, które z perspektywy upływających lat wydaje się trwać ledwie chwilę. Wierzyła, że ludzie przed kilkuset, nawet kilkoma tysiącami laty czuli to samo. Że będą czuli to samo za kilkaset czy kilka tysięcy lat".
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz