Raz na jakiś czas sięgam po ulubioną
serię „Kot, który….”, o której nie jednokrotnie już pisałam chociażby tutaj. „Kot, który się włączał i
wyłączał” to tom trzeci. Qwill mieszka już z dwoma kotami, Koko i Yum Yum ,
problem polega jednak na tym, że mieszkać nie gdzie, nie ma własnego domu czy
mieszkania i tuła się po różnych wynajmowanych miejscach. Musiał opuścić luksusowy
apartamentowiec, w którym dzięki łucie szczęścia zamieszkiwał za darmo w
poprzednim tomie. Teraz mieszka w zapyziałej norze, czymś w rodzaju motelu ze
ścianami, przez które wszystko słychać. Nadal jest dziennikarzem.
Wydarzenia rozgrywają się w okolicach
Bożego Narodzenia i Qwill wpadł na
pomysł, że weźmie udział w konkursie w swojej gazecie na najlepszy tekst roku,
który miałby być umieszczony właśnie w numerze bożonarodzeniowym. Nagrodą była
kwota 3000 USD, co dla niego było sumą
oszałamiającą. Uznał, że napisze o Bożym Narodzeniu w Junktown, czyli
dzielnicy ruder, przeznaczonych do rozbiórki, gdzie kwitła przestępczość , a
porządni obywatele bali się wejść, a obok której przejechał kiedyś przypadkowo
taksówką i przed którą taksówkarz go ostrzegł.
Zaczął się zagłębiać więc w temacie w
przenośni i dosłownie, jeździł do Junktown i szybko zorientował się, że temat
jest arcyciekawy. Jak zwykle Lilian Jackson Braun pokazuje, że spełnienie można
odnaleźć wszędzie, bez względu na sytuację materialną, że wszędzie może być
ciekawie i wszędzie jest coś do odkrycia i wcale nie chodzi tu o jakiekolwiek
spektakularne odkrycia np. skarbu, tylko o zwyczajne sprawy, których się
wcześniej nie dostrzegało lub patrzyło się na nie w innym świetle. Qwill wielkiej przestępczości w Junktown nie zauważył , za to zorientował się, ze jest
tam mnóstwo antykwariatów, w których sprzedawano przeróżne starocie, głównie
stare meble. Nigdy się tym wcześniej nie interesował, ale z racji tego, że był
otwarty na różne nowości, szybko wciągnął się temat, a nawet wynajął w jednym z
domów, właśnie u antykwariuszy, pokój, umeblowany różnymi starociami. Pani Iris
Cobb, właścicielka była wyśmienitą kucharka, gadułą i uwielbiała historie o
duchach, w które świecie wierzyła. Pani Cobb zaprzyjaźniła się z Qwillem, a jej
postać będzie się potem przewijać w
dalszych tomach, mimo że Qwill mieszkać będzie już gdzieś indziej. To
zaprzyjaźnianie się z nowo poznanymi ludźmi i utrzymywanie z nimi długotrwałego
kontaktu to również znak rozpoznawczy Qwilla. W każdym niemal dostrzegał coś
ciekawego do odkrycia. I nie marudził zbytnio, że jest zima i jest zimno, nie
był z tego powodu zbyt zadowolony, ale gdyby nie zbliżające się Boże
Narodzenie, nie byłoby konkursu, a gdyby nie było konkursu, prawdopodobnie nie
zainteresowałby się Junktown.
Poza opieką nad kotami, Qwill zgłębiał
więc temat starych mebli i również ku swojemu zaskoczeniu, zorientował się, że
może to być ciekawe. Jego nowa znajoma
wytłumaczyła mu , że „w antykach tkwi jakaś mistyczna moc. Nie chodzi tu tylko
o ich wiek czy urodę. Przedmioty, które były własnością innych ludzi ,
nabierają własnej osobowości, w której można się nawet zakochać. Gdy się z nimi
dłużej przebywa, są jak starzy przyjaciele”. Spodobały mu się również stare
domy, przez wielu uważane za rudery. Jedna z fascynatek tego miejsca zwierzyła
mu się, że zakochała się w tych starych domach, że każdy jest jak człowiek, ma
swój charakter, swoją osobowość. Co do kotów, to odkrył, że koty mają
niedostępny człowiekowi szósty zmysł, mają przeczucia, wyczuwają ludzi . Nie
mogło obejść się bez morderstwa, w końcu w takiej dzielnicy musiało ono
nastąpić. Okazało się, że na jednego z mieszkańców spadła iglica i że wcale nie
musiał to być przypadek. Qwill zaczął podejrzewać, iż na terenie dzielnicy
odbywa się coś nielegalnego, co ma związek z handlem starociami.
Od tego też tomu Qwill zaczyna się rozwijać
jako opiekun dwóch kotów, nic nie przychodzi od razu, ale począwszy od tego
tomu, sukcesywnie będą się pojawiać
różne jego zabawy z kotami, będzie czytał głośno książki i będzie słuchał z
kotami muzyki. Sukcesywnie będzie można poznawać, co czyta, czego słucha itp.
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz