Do wielu już książek o wędrówce w czasie dołączyła kolejna pozycja. Czy wnosi coś nowego? Jak najbardziej, a do tego napisana jest w taki sposób, że przy wielu fragmentach ciężko jest się od niej oderwać. I jeszcze zaskakuje. Mimo zabawnej pozornie tematyki podróży w czasie, „Powtórka” poza dostarczeniem zabawy, jest czymś zdecydowanie głębszym.
W tym przypadku Jeff cofa się w czasie, chociaż wcale tego nie chce, z nieznanych przyczyn, o ponad 20 lat. Powtórek takich jest więcej. Przypominają one powtarzające się u każdego człowieka, podobne do siebie dni. Chociaż niekiedy można narzekać na monotonię, to każdego dnia jest nowe rozdanie, każdego dnie można coś zrobić lepiej, można wykorzystać różne szanse. Każdy robi różne błędy. Jeff, mając wiedzę, co i kiedy zrobił źle, nadal błędy popełniał. Jest to nieunikniona część życia, w tym przypadku ta prawda jest podana w lekkiej, ale zarazem bardzo przekonującej formie. Co charakterystyczne, Jeff robiąc coś, co sobie potem wyrzucał, że zachował się nie tak, jak trzeba, nie tylko coś tracił, zawsze też coś zyskiwał. Niemal zawsze tak właśnie jest.
Ken Grimwood sięga jeszcze głębiej, wykorzystywanie szans, podnoszenie się po upadkach, jest trudne, ale są rzeczy trudniejsze i boleśniejsze, będące nieodłączną częścią życia. Dopiero pogodzenie się z tym, że istnieje ta mroczna strona życia, że życie to „Wygrywanie i przegrywanie, zdobywanie i tracenie…” powoduje, że można tym życiem tak naprawdę się cieszyć, nie zawsze oczywiście i nie wszędzie. „Powtórka” wbrew tytułowi, jest afirmacją życia we wszystkich jego aspektach, mimo tego wszystkiego, co w postrzegamy jako coś złego i mimo tego, że nie wszystko jest tak, jak chcielibyśmy.
Podczas jednego z cykli Jeff był dziennikarzem i przeprowadzał wywiad z Sołżenicynem, rozmawiali o wygnaniu pisarza i rozłące, z krajem, z najbliższymi. Jeff wiedział, że „istnieje metaforyczne wygnanie, którego doświadczamy wszyscy: nasze wspólne i nieuniknione rozstanie z latami, które przeżyliśmy i zostawiliśmy za sobą, z ludźmi, którymi byliśmy i których utraciliśmy na zawsze”. Jest tu nawet zacytowany psalm 137, zrozumiany bardzo głęboko, nie tylko jako nostalgia za ojczyzną, ale jako tęsknota i żal za wszystkim, co w ciągu życia się utraciło:
„Nad rzekami Babilonu -
tam myśmy siedzieli i płakali,
kiedy wspominaliśmy Syjon”.
Podczas tych różnych cykli Jeff mądrzeje i dojrzewa. Ale tęskni za tym, na co my wiecznie narzekamy, za nieprzewidywalnością i niebezpieczeństwem i nawet za tym, co niekoniecznie będzie przyjemne. Gdy myślał o tym, że może te cykle kiedyś się skończą, uświadomił sobie, że zacznie się wtedy normalnie starzeć. „Ale z drugiej strony, dumał, te lata będą świeże i nowe”. Postrzegał je jako „wachlarz zmiennych, nieprzewidywalnych wydarzeń i doznań”.
Raczej nie czytuję ani książek fantasy ani s.f. Raz na jakiś czas warto zrobić wyłom w swoich upodobaniach.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz