Tak jak i w pierwszej części jest to powieść współczesna, przygodowo – historyczna z licznymi retrospekcjami i nawiązaniami do historii Pomorza Zachodniego. L. Herman potrafi pisać tak, że można całkowicie oderwać się od rzeczywistości, słuchałam go w czasie sprzątania i gotowania i nawet sprzątanie wydawało mi się czymś bardziej przyjemnym niż zwykle, chyba nawet sprzątałam więcej niż zazwyczaj. Wątki współczesne w tym tomie również przypominają trochę książki Dana Browna, trochę coś w rodzaju Pana Samochodzika dla dorosłych. Są jednak naprawdę mocno ciekawe i jeżeli potraktuje się je z przymrużeniem oka, to można się dobrze bawić.
W pierwszym tomie mowa była o Szczecinie, tym razem zaś wydarzenia rozgrywają się głównie w Darłowie i okolicy. Wspomniany jest średniowieczny Książę Pomorski Eryk, który został królem Danii, Szwecji i Norwegii, a jeszcze później gdy stracił te trony, stał się piratem i z wielkim skarbem wrócił do Darłowa. Przy tej okazji mowa jest, krótko i zwięźle o Unii Kalmarskiej. Z późniejszej historii, to opowiedziane jest także o trąbie powietrznej o sile tornada, która pojawiła się nad Darłowem w końcu XVIII wieku. Są też nawiązania do historii XX wieku, np. do sytuacji, gdy pod koniec wojny niektórzy, pojedynczy Niemcy zaczynali współpracować z aliantami, opowiedziane są też mordy NKWD na polskiej ludności.
Współcześnie zaś jest sporo scen, rozgrywających się na luksusowym jachcie i scen z nurkowaniem. Nie pływam na żadnych jachtach, nie nurkuję i nie zamierzam tego robić, ale dzięki tej scenerii można sporo się dowiedzieć o Morzu Bałtyckim. Mowa jest np. o celowo zatopionej w morzu po wojnie broni chemicznej i o wrakach okrętów z taką bronią, które są taką przysłowiową bombą z opóźnionym zapłonem, bo w każdej chwili może dojść do rozszczelnienia i katastrofy ekologicznej. To co podałam, to oczywiście tylko przykłady.
Marcin Przybylski tekst czyta naprawdę w porządku, audiobook jest wręcz idealny m antidotum na zmęczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz