„Tatuś
Muminka i morze” to najtrudniejsza część Muminków, jest mocno
melancholijna, ale mająca zarazem moc ukrytych znaczeń, możliwości
interpretacyjne są wręcz nieograniczone. Głębsze przeanalizowanie
tej książeczki mogłoby zając porównywalną ilość czasu do jej
przeczytania. Na skutek decyzji tatusia Muminka cała rodzina
znalazła się na malutkiej wyspie na morzu, gdzie mieli zacząć
nowe życie.
Co
można sądzić o decyzji porzucenia wspaniałego miejsca, gdzie się
mieszka, które odwiedza wielu przyjaciół i które kocha cała
rodzina? I o przeniesieniu się na maleńką wyspę, na której nikt
z rodziny nigdy nie był i nie wiadomo, jakie warunki tam panują? We
mnie wzbudziło to olbrzymią irytację i jeszcze większą niechęć
do taty Muminka. Nikomu ten pomysł się nie spodobał. Na miejscu
mamy Muminka bardzo poważnie wzięłabym pod uwagę rozdzielenie
rodziny i zakomunikowanie małżonkowi, aby wyjechał sobie tam sam,
licząc, że szybko powróci.
Co
to w ogóle było ze strony taty? Depresja mimo udanego życia i
szczęśliwej rodziny? Fanaberia? Chęć zmiany za wszelką cenę?
Tata Muminka już wcześniej miał mocno oryginalne pomysły,
wędrował gdzieś po świecie i pływał po morzu z Hatifnatami. A
może była to gigantyczna wewnętrzna potrzeba, której ciężko
jest się oprzeć? Tak jak mają ludzie ogarnięci jakąś pasją,
np. himalaiści czy żeglarze. Życie bez tej pasji przestaje mieć
dla nich smak i sens. W tekście jest też mowa o tym, że tata nie
czuł się potrzebny, obiektywnie nie było to prawdziwe, ale on miał
różne dziwne pomysły, gasił pożar, którego nie było. Może to
był imperatyw, aby robić coś naprawdę potrzebnego, a on sobie
wymyślił, że będzie to możliwe właśnie tam, na tej wyspie? A
może to była właśnie realizacja stłumionych dotychczas marzeń?
Warunki
na wyspie były ekstremalne, same skały, mało ziemi, gdyby nie
przywiezione zapasy, bardzo ciężko byłoby przeżyć. Ale tata
Muminka nie wycofywał się. Rozdźwięk pomiędzy tym, jak zapewne
wyobrażał sobie wyspę, a tym co faktycznie na niej znalazł, był
olbrzymi. Tak bywa ze spełnianiem marzeń, droga do ich realizacji
bywa często bardzo trudna.
Olbrzymią
rolę odgrywa tu morze, jako coś nieprzewidywalnego. Często
układamy różne plany, a z reguły nie wszystko jest od nas
zależne. Trzeba mieć tego świadomość i zaakceptować, że
wszystko może się wydarzyć, może np. pojawić się sztorm i
wywrócić wszystko do góry nogami. Sztorm może też równie nagle,
jak się pojawił, skończyć się i może pojawić się tęcza.
W
tym tomie wyjątkowo mocno podkreślona jest rola, jaką w życiu
Muminków pełni przyroda i bycie samemu ze sobą. Tutaj wobec braku
kontaktu z przyjaciółmi, na wyspie poza mamą, tatą i Muminkiem
jest tylko Mała Mi, każdy więcej czasu niż zazwyczaj, spędza
sam. Nie nazwałabym tego samotnością, to jest po prostu
dojrzewanie, nawet u dorosłych, uzmysłowienie sobie, czego chcemy,
co czujemy w danym momencie, kontemplowanie przyrody itp. Gdyby
powstała książka o Muminkach po powrocie z wyspy, Muminek z
pewnością potrzebowałby każdego dnia trochę czasu tylko dla
siebie. I nie byłoby to wcale sprzeczne z tym, że kochałby nadal
swoją rodzinę i przyjaciół.
Na
szczególną uwagę zasługują opisy Buki, która jest uosobieniem
zimna i samotności, gdziekolwiek się pojawia, ziemia zamarza, a
każde zwierzę ucieka. Do Buki nie sposób się zbliżyć, każdy
się jej boi. Tutaj okazało się, że Buka za Muminkami, dotarła
do wyspy. Podobała się jej lampa, świecąca się u Muminków. Na
wyspie Muminek wystawiał lampę na brzeg morza, aby Buka mogła się
nacieszyć tym światłem. Powoli przestał bać się Buki, a ona
podchodziła każdego wieczoru coraz bliżej. Raptem okazało się,
że miejsce, gdzie stała, przestało być nie tylko zamarznięte,
nie było nawet zimne. Buka śpiewała i tańczyła, Muminkowi było
jej żal, że tak długo żyła w odosobnieniu, ewidentnie pragnęła
towarzystwa, chociaż na pierwszy rzut oka, w czasach sprzed
wyruszenia na wyspę, nic na to nie wskazywało. Jak dla mnie Tove
Jansson miała rację, niemal do każdego da się zbliżyć, każdy
wówczas zyskuje na tym bliższym poznaniu, wyjątkiem od tej zasady
są tylko prawdziwi psychopaci.
A
po przeczytaniu w ciągu kilku lat wszystkich Muminków, w moim
osobistym rankingu wszystkie tomy są świetne, najwspanialsza zaś
są „Zima Muminków” i „Jesień w Dolinie Muminków”.
9/10