środa, 17 lipca 2024

Elżbieta Cherezińska „Turniej cieni” – audiobook, cz. I i II, czyta Filip Kosior

 

        Cherezińska w swoich powieściach często opisuje historie osób szerzej  nieznanych, wydobywa ich z zapomnienia, opisuje postacie mało „eksploatowane”  w kulturze. Sceneria „Turnieju cieni” jest mocno oryginalna, wydarzenia rozgrywają się w pierwszej połowie XIX wieku, część wydarzeń w Afganistanie, część zaś w Rosji, w tym na Syberii i w Anglii. Cherezińska opisuje zarówno ludzi fascynujących, jak i odrażających, również mało komu znanych, a których losy dają z różnych względów sporo do myślenia nawet dzisiaj. 

        Opisywany jest m. in. Jan Prosper Witkiewicz, ps. „Batyr”, stryj Stanisława Witkiewicza, podwójny, a nawet potrójny agent wywiadu, formalnie pełniący służbę na rzecz cara, prawdopodobnie współpracujący ze służbami brytyjskimi, a tak naprawdę działający dla dobra Polski. Znaczna część tego, co dotyczy „Batyra” opiera się na domysłach i domniemaniach. Faktem jest to, że mając 15 lat zaangażował się w działalność niepodległościową i został skazany na karę śmierci, którą zmieniono na zesłanie na Syberię, a ostetcznie na wcielenie dożywotnio  do carskiego wojska. Jest on też postacią, budzącą wiele kontrowersji, natrafiłam ostatnio na publikację, w której autor opisał Witkiewicza jako renegata, który się zruszczył i stał się rzekomo lojalnym carskim poddanym. Według tej wersji Witkiewicz popełnił samobójstwo, bo ktoś mu uzmysłowił, że sprzeniewierzył się swoim ideałom, zdradził ojczyznę i działał na szkodę mieszkańców Afganistanu. Wersja ta jest dla mnie niedorzeczna, bo nie jestem w sanie sobie wyobrazić, żeby na stronę cara mógł przejść ktoś, kto  prowadził działalność niepodległościową i  doznał ze strony caratu tak olbrzymich krzywd.  

           Inna postać to Rufin Piotrowski, również prawie nieznany, uciekł z zesłania na Syberii, co opisał w wydanych później w Anglii pamiętnikach. Był to wyczyn niewyobrażalny, a udało mu się to tylko dlatego, że nie przebywał w zamknięciu, pod stałym dozorem, np. w kopalni, tylko w małej wiosce miał pracę biurową, do tego był wykształcony, inteligentny, cieszył się pełnym zdrowiem.

        Sporo miejsca w powieści zajmuje właśnie kwestia działania carskich służb specjalnych, a jednymi z bohaterów są ich szefowie. Metody działania tych służb z biegiem czasu są oczywiście doskonalone, dochodzą wynalazki technologiczne i in., ale sedno jest to samo, ta sama skuteczność i bezwzględność. Można to zaobserwować na przykładzie Adama Gurowskiego, początkowo polskiego działacza niepodległościowego, który potem zmienił swoje poglądy o 180 stopni i uznał, że Polska nie ma żadnych szans na odzyskanie niepodległości, a najlepiej dla niej będzie, gdy zostanie pod carskim panowaniem. Ukazane jest, jak rosyjskie służby osaczyły Gurowskiego jeszcze w młodości i tak nim manipulowały przez różne podstawione osoby tak, że zaczął on wyznawać takie właśnie poglądy. Do tego jeszcze Rosjanie zastosowali szantaż. Rosyjskim agentem okazał się np. przyjaciel Gurowskiego z czasów studenckich. W ten sposób Gurowski, będąc m. in. literatem,  stał się rosyjskim agentem wpływu, wycofanie się z tej pozycji było niemożliwe. Albo gdy służby dowiedziały się, gdzie jest aktualnie uciekający z Sbiru Rufin Piotrowski, jaką trasą zmierza, do jakiego punktu, również uruchomiły tam albo swoich współpracowników, albo po prostu pracowników i ta właśnie podstawiona osoba ze służb, udając tubylca czy pielgrzyma,  „przypadkowo” napotykała Rufina, starała się z nim „zaprzyjaźnić” i dowiedzieć, jakie ma konkretnie dalsze plany, kto mu pomaga itp.  Co ważne, służby nie aresztowały Rufina, zamierzały go śledzić i jak najwięcej z niego wyciągnąć przez te różne podstawione osoby na całej trasie. Aresztowanie miało nastąpić znacznie później. Na szczęście  Rufinowi jednak się udało. 

Dość przerażające są opisy Syberii. O ile Rufin Piotrowski nie miał tam najgorzej, o tyle życie wielu zesłańców stało się piekłem.  Cherezińska pochyla się też nad losem jeńców polskich np. z Powstania Listopadowego. Nie było rzadkością, że byli oni wcielani do rosyjskiego wojska. 

Filip Kosior jako lektor czyta całkiem dobrze, w wielu momentach książkę się wręcz chłonie i zapomina o nim. I na tym to właśnie polega. 

8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz