czwartek, 10 sierpnia 2023

Carlos Luis Safon „Cień wiatru” – audiobook, czyta Wojciech Żołądkowicz




       Ponoć miłość jest ślepa. A ja zakochałam się w tej książce mimo pełnej świadomości jej wad. Teraz Barcelona zawsze będzie już mi się kojarzyć z Cmentarzem Zapomnianych Książek. Najwspanialsze jest właśnie to, że powieść jest w bardzo dużej mierze o książkach. Sporo wydarzeń rozgrywa się w miejscach, związanych z książkami, jak księgarnia, wydawnictwa, nawet redakcje gazet. Motyw książki jest tam niemal wszędzie. O problemie zapomnianych i zapominanych książkach wspomniał, ale tylko w kontekście bardzo realistycznym, Mariusz Szczygieł w „Nie ma”. Wielu czytelników ma wśród swoich ulubionych  książek pozycje bardzo małe znane, albo nawet i niecieszące się powszechnym uznaniem. Dla mnie czymś takim jest cykl Lilian Jackson Braun o Qwillu i jego kotach. Dla Daniela z „Cienia wiatru” książka pod tym samym tytułem autorstwa nieznanego Juliana Caraxa stała się czymś, co zmieniło całe jego życie. 
       

             Świetnie jest pokazana przyjaźń. Daniel ma tylko ojca, inny bohater Fermin, nikogo, nie ma tam ukazanej żadnej normalnej rodziny. A ludzi tworzą bardzo bliskie więzy, które nie są więzami krwi i są w stanie zrobić dla siebie wszystko, nawet zaryzykować życie.   

     Kolejnym bohaterem jest Barcelona, miasto o którym jeden z bohaterów powiedział, że wdziera się człowiekowi pod skórę i kradnie serce. Daniel i jego przyjaciele nie zwiedzają muzeów, ale czytelnik poznaje masę zakamarków miasta i jego mroczny klimat głównie w latach pięćdziesiątych. To Barcelona z czasów generała Franco, państwo policyjne. Rzeczywiście policja ma władzę niemal nieograniczoną i jest bezkarna. Zabójstwa dokonywane przez policjantów nie są czymś wyjątkowym. Wspaniała jest retrospekcja z Ferminem, który uchodził za wroga ustroju i który przeżył koszmar, łącznie z torturami. Mimo tego że przeżył piekło, był w stanie potem rozpocząć normalne życie. Tak jak u nas był w czasie wojny Pawiak, po wojnie np. w Lublinie katownią był zamek, przejęty przez ubeków, tak Barcelona ma też ma swój zamek Catell de Montjuic, w którym w czasach Franco zabijano i torturowano ludzi. Daniel jako dziecko pamiętał, że mówiono, iż nie każdy, kto wchodzi do zamku, z niego wychodzi. 

    Warte wielkiej uwagi są fragmenty, kiedy to można się zastanawiać nad rolą przypadku, czy może raczej przeznaczenia w życiu człowieka. Przykładowo Daniel przeżył kiedy koszmarną noc, wydawałby się, że jedną z najgorszych w życiu, został m. in. pobity, spotkały go też w ciągu kilku godzin inne wielkie przykrości. Ale to wszystko było po coś. Tej samej nocy wyszedł pochodzić i się uspokoić. I poznał tak swojego późniejszego największego przyjaciela, Fermina.  

   „Cieć wiatru” ma swoje wady. Tragiczne miłości i przeżywanie ich całymi latami, przypominają romantyzm. Wzdychanie i rozpaczanie trwa u niektórych bohaterów całe życie. Jak dla mnie brzmą już trochę niedorzecznie i anachronicznie, ale są osoby które tak właśnie żyją. Tutaj jest ich spore nagromadzenia. Do tego dochodzą hasła typu – „prawdziwie kocha się tylko raz” itp. „Cień wiatru” momentami bywa bardzo bliski kiczu, szczególnie przy patetycznych opisach, jak to ktoś kolejny rok jest nieszczęśliwie zakochany w kimś nieosiągalnym. Ale pozostałe zalety rekompensują to w dwójnasób. Świetny jest też czytający Wojciech Żoładkowicz. Z pewnością przed nagraniem znał doskonale tekst, nie popsuł ani jednego fragmentu, wręcz przeciwnie, tam gdzie trzeba wzmagał grozę czy napięcie.  

9/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz