poniedziałek, 17 lipca 2023

Jason Matthews „Czerwona jaskółka”

 


   Książka jest bardzo ciekawa jedynie pod względem kuchni szpiegowskiej, akcja opisana jest nierówno, miejscami mocno wciąga, gdzie indziej lekko przynudza. Autor, były pracownik CIA, ma wiedzę o szpiegowaniu, ale umiejętności pisania już nie za bardzo. Część szczegółów pracy szpiegów i służb, usiłujących ich wykryć, jest mało znana i niewątpliwie budzi to zainteresowanie. Przykładowo Orioni – emerytowani już pracownicy służb wywiadowczych, wykorzystywani są dorywczo np. do śledzenia. Nikt nie zwraca przecież uwagi na 70 czy 80 latka z psem na spacerze, albo na babcię z wózkiem. Albo np. rosyjska, szpiegowska szkoła jaskółek, czyli szkoła uwodzenia i seksu. Ten aspekt książki jest zdecydowanie najlepszy. 

   W porównaniu do mistrzów powieści szpiegowskiej Le Carre, czy Roberta Littela, Jason Matthews wypada zdecydowanie słabiej. Ma słabsze pióro. Niektóre fragmenty są kiczowate, a najgorzej wypadają wątki romansowe. W pewnym stopniu, oczywiście nie całościowo, bieg akcji jest przewidywalny, jak w prymitywnym harlekinie. Nie ma tu też rozbudowanej psychologii. Charaktery są niemal czarno – białe, zupełnie inaczej niż w życiu, a już szczególnie w służbach specjalnych. U le Carre wszyscy bohaterowie mieli masę grzeszków na sumieniu i „pobrudzone ręce”, niekoniecznie przez łapówki. 

    Nie wiem, na ile J. Matthews postrzega świat w taki właśnie sposób, na ile jest to zabieg, mający na celu zdobycie czytelników. Pracując w CIA musiał mieć świadomość złożoności ludzkich charakterów i niepotrzebnie wszystko spłycił. 

6/10  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz