
Robin Cook należy do tych twórców, którzy
potrafią pisać szalenie wciągająco, przy
tym jeszcze niegłupio, a thriller medyczny nie jest jeszcze wyeksploatowanym
gatunkiem. Co więcej, niektóre przerażające wizje Cooka się sprawdziły, jak chociażby
wybuch epidemii. Cook studiował medycynę, zna się na rzeczy. Teraz, gdy trwa
wojna na Ukrainie potrzebne jest coś, dzięki czemu chociaż na chwilę można się oderwać
od tego koszmaru. Zastanowiłam się nad twórcami, którzy piszą czy napisali
powieści na tyle wciągające, że potrafią one oderwać czytelnika od
rzeczywistości, wymieniłabym z pewnością właśnie Robina Cooka, Lee Childa, Severskiego,
Chmielarza, Daphne du Maurier, Agatę Christie, Rhys Bowen z serią o Molly Murphy,
Mari Jungstedt. Poza Daphne du Maurier i Agatą Christie twórcy ci nie napisali
rzeczy wybitnych, ale ich książki mają inne walory, m. in. są idealne na
zmęczenie.
Otóż w „Epidemii” na terenie USA doszło
w dość krótkim czasie do wybuchu w kilku miejscach epidemii eboli. Pojawiły się
znaki zapytania, czy aby na pewno te ogniska pojawiły się naturalnie, czy może
ktoś specjalnie doprowadził do takiego stanu rzeczy, czy może po prostu podczas
pracy w którymś laboratorium sprawy wymknęły się spod kontroli i wirus
niechcący się wymknął.
Mimo tego, że „Epidemia” potrafi oderwać czytelnika
od rzeczywistości, jest niestety idealnym przykładem powieści, która mocno się
zestarzała i „trąci myszką”. Opisy środków ostrożności w postępowaniu z zakażonymi osobami w żaden sposób nie mogą już ciekawić w czasie, gdy w rzeczywistości trwa epidemia
covida. Nie zaciekawią i chyba bardziej już zirytują opisy izolacji i
kwarantanny. W tym przypadku rzeczywistość przewyższyła wyobraźnię. Co więcej,
nowoczesna technologia jest już zdecydowanie lepsza, niż to , co zdaniem Cooka
mogło być wykorzystywane w walce z epidemią w 1987r., kiedy to książka została
napisana.
Dawno
nie czytałam Cooka, widać teraz jest wyraźnie, że sporo jest też w tekście
elementów wręcz naiwnych. Główna bohaterka mimo, że ścigają ja spece od mokre
roboty i mimo, że nie zna żadnych sztuk walk ani chociażby elementów
samoobrony, doskonale sobie radzi. Może sięgnięcie po najnowsze książki Cooka
byłoby lepszym pomysłem.
3/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz