Książka jest fascynująca, po raz
pierwszy w tym roku mogę dać ocenę 6. Zgodne z tytułem skoncentrowana jest na
przedstawieniu królów z dynastii Wazów, ich żon, dzieci i innych członków
rodzin, dam dworu i wszystkich chyba osób, zatrudnionych na dworze. Szczególną uwagę autorka poświęciła kobietom,
o których albo słyszałam bardzo mało, albo nic, a postacie te są naprawdę godne
uwagi i podziwu. Dzięki temu spojrzeniu zupełnie inaczej patrzy się na całą
epokę. Opisana jest też sztuka i architektura tamtych czasów, łącznie z
informacjami, gdzie co można obecnie obejrzeć. Mowa jest dosłownie o wszystkim,
o modzie, literaturze, muzyce, chorobach, zabawach, wychowaniu dzieci, zakonach
i in. Sporo jest też o Warszawie, dla osoby mieszkającej w tym mieście lub
lubiących je, będzie to dodatkowym plusem. O Wazach nie ma zbyt wiele filmów
czy książek beletrystycznych, kojarzę „Potop”, gdzie pojawia się incydentalnie
Jan Kazimierz, ale z pewnością nie jest postacią pierwszego planu. Wydarzenia historyczne, typu wojny, traktaty,
są zasygnalizowane jedynie w tych przypadkach, kiedy było to absolutnie
niezbędne, np. potop szwedzki został
zasygnalizowany, bo Wazowie musieli uciekać z Warszawy , no i dlatego też że
rabunek i dewastacja wszystkiego co możliwe, w tym właśnie dzieł sztuki i
architektury, może być porównywalny jedynie do zniszczeń z okresu II wojny
światowej.
Spośród postaci, godnych uwagi, m. in. możemy przyjrzeć się mało znanej Ludwice Marii
Gonzadze – żonie Władysława IV, a potem Jan Kazimierza, o której pisał Sławomir
Leśniewski w swojej książce „Potop. Czas hańby i sławy. 1655-1670”, a której
pisałam tutaj. Ludwika mocno wpływała na politykę, gdy była żoną Jana
Kazimierza, im trudniejsze były warunki, tym większą energię w niej wyzwalały. Nic
nie było w stanie jej załamać, a sytuacje wyglądające na beznadziejne, np.
opanowanie przez Szwedów prawie całego kraju, powodowały, że ona stawała się jeszcze
mocniejsza i jeszcze intensywniej działała. Jan Kazimierz był totalnym jej
przeciwieństwem, właściwie ona sprawowała rządy za niego. W dość oryginalny sposób stała się żoną
Władysława IV. On szukając małżonki brał pod uwagę 3 kandydatki, Francuzki, w
tym właśnie Ludwikę Marię i wysłał do Francji swojego człowieka na przeszpiegi.
Gdy ona się o tym dowiedziała, udała się do tego człowieka, aby osobiście się zaprezentować
i go zmanipulować, co absolutnie nie było praktykowane. Wysłała też swojego wysłannika
na dwór Władysława, co również było
ewenementem. Ta niebywała aktywność okazała się skuteczna.
Zupełnie nieznana jest postać siostry
Zygmunta III Wazy, Anny, zwanej Anusią, kobiety bardzo światłej, która z bratem
przyjechała do Polski. Była protestantką, a nasz kraj stawał się coraz bardziej
fanatyczny. Usiłowała funkcjonować w duchu tolerancji i ekumenizmu. Mimo że
była wyśmienita partią, nigdy nie zdecydowała się na zamążpójście.
Również nieznana jest ciotka Zygmunta III
Wazy, Zofia, siostra Zygmunta Augusta. Była jedną z mądrzejszych kobiet tamtej
epoki, jej mąż, książę Henryk II Brunszwicki narzekał, że jest za mądra. Wywołała
gigantyczny skandal, gdy w wieku 48 lat przeszła na luteranizm. Była bezdzietna,
wiele czasu spędzała na kształceniu się i czytaniu.
Ciekawe bardzo są opisy charakterów wielu osób.
Słabo w tej pozycji wypadają mężczyźni. Zygmunt III Waza wychowywał się w protestanckiej
Szwecji, sam był zagorzałym katolikiem, wydawałoby się, że mógłby być
prawdziwie tolerancyjnym religijnie władcą, w jego rodzinie byli i protestanci,
jak ojciec i katolicy, jak matka. Ale był słaby, ulegał wpływom, szczególnie
wpływom drugiej żony, Konstancji Habsburżanki, stał się fanatykiem religijnym.
I pogrążał w tym fanatyzmie państwo.
Dwórki królewskie z reguły w książkach czy
filmach są tylko ozdobą, tutaj te które przyjechały z Francji z Ludwiką Marią, zostały
szczegółowo przedstawione, przykładowo jedna z nich to późniejsza Marysieńka Sobieska.
Wszystkie one wywarły wpływ na kulturę i obyczajowość, większość wyszła za maż
za majętnych i mających wysoką pozycję w państwie mężczyzn. One podążały za modą,
były naśladowane przez inne kobiety, manipulowały mężami, to za ich sprawą
pojawiły się nastroje pro francuskie.
Panowanie Wazów to czas sarmacji, co też
jest opisane, autorka nawet i w tym
znalazła szereg plusów. Na dworze królewskim przykładowo nie było
rygoryzmu w zakresie etykiety, jak u
Habsburgów, mężczyźni byli szarmanccy wobec kobiet.
Fascynujące było też słuchanie o kulturze i
architekturze, autorka opisała budowę zamku królewskiego Warszawie, a właściwie
jego przebudowę i przeprowadzkę dworu królewskiego z Krakowa do Warszawy. Na
tle epoki rzeczywiście zamek był wyjątkowo nowoczesny, a w porównaniu do niego
Wawel był już przeżytkiem.
Minusów tej pozycji jest naprawdę bardzo
mało. Brakowało mi informacji o tym, jak wyglądała ówczesna polityka, co działo
się w tamtym czasie w Polsce i na świecie. Pewne rzeczy się pamięta, inne nie.
Autorka na wstępie zasygnalizowała, że o tym właśnie pisać nie będzie, bo
książek o historii z tamtego okresu jest bardzo dużo. Rozumiem, że jako
historyk sztuki nie chciała wchodzić w nie swoja materię, ale krótkie
informacje tego typu naprawdę przydałyby się.
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz