niedziela, 20 marca 2022

Sergiusz Piasecki "Dla honoru organizacji"

   Książka to opowieść ze sporymi wątkami autobiograficznymi o współpracy S. Piaseckiego z AK w Wilnie w czasie II wojny, a współpraca ta dotyczyła w dużej mierze likwidacji osób, wobec których podziemne sądy wydały wyroki śmierci. Po raz pierwszy została wydana w 1964r.w Londynie, kolejne wydania to był tzw. drugi obieg, z uwagi na cenzurę u nas długo nie było możliwości normalnego jej wydania, autor nienawidził komunizmu. A powieść paradoksalnie pokazuje m. in. mroczną twarz polskiego podziemia, taką której nie chciałoby się oglądać i którą nie za bardzo można się chwalić. Ale przybliża też sylwetki osób, które mało kto pamięta, jak Sergiusz Kościałowski ps. Fakir, no i tematyka jest unikalna. Książkę świetnie się czyta i warto po nią sięgnąć, chociażby po to żeby spojrzeć na działalność naszego podziemia z innego punktu widzenia, żeby zobaczyć to, o czym się mało mówi i ujrzeć tych, którzy są zapominaną legendą. 

    Józef, alter ego pisarza, otrzymał zadanie ustalenia, dlaczego Egzekutywa AK w Wilnie nie jest w stanie wykonać wyroków śmierci. Przyczyny były prozaiczne, jak Józef ustalił, jej członkowie byli nieudolni, niektórzy tchórzliwi, niezaradni, leniwi, nie potrafili dotrzymać tajemnicy. W ekipie tej był jeden naprawdę zaangażowany człowiek, właśnie Fakir, w książce występujący jako Mag, a Józef dokooptował jeszcze parę innych osób. Dzięki Józefowi i postawieniu przez niego na właściwe osoby, przeprowadzono skuteczne zamachy. Ale towarzystwo z Egzekutywy nie było zadowolone, bo nie chciało, aby splendor spadł na Józefa, zaczęło więc przeciwko niemu spiskować i go oczerniać. Są też inne nieciekawe sylwetki, np. cwaniaka, handlarza, który zdecydował o wstąpieniu do AK dlatego tylko, że mogło mu się to w przyszłości przydać. Gdy doszło do zamachu chociaż w AK nic nie robił, opowiadał, "załatwiliśmy go". Przykładów różnych obrzydliwych zachowań jest więcej. Ale są też inne zachowania. 

    Jednym z większych atutów powieści jest wydobycie z mroków zapomnienia postaci Fakira. O ile bohaterowie z Warszawy są niemal czczeni, o tyle ci z Wileńszczyzny zdecydowanie mniej, no może poza Łupaszką. Fakir po wojnie był żołnierzem wyklętym, zginął w wieku 29 lat. IPN wydał książkę autorstwa Tomasza Balbusa pt. "Fakir. Sergiusz Kościałowski." Ale w Wikipedii Fakira nie ma. 

   W powieści ukazana jest m. in. historia jednego z najsłynniejszych wyroków śmierci, wydanych przez podziemny sąd, wobec Józefa Mackiewicza, łącznie z wszystkimi okolicznościami, dla których S. Piasecki zdecydował, że wyroku nie można wykonać. J. Mackiewicz jemu zawdzięcza życie, o czym też doskonale wiedział. Wątpliwości S. Piaseckiego wzięły się od momentu, gdy zapoznał się z listem Mackiewicza, adresowanym właśnie do wileńskich władz podziemnych i który jakimś cudem pocztą pantoflową trafił we właściwe ręce. Mackiewicz dowiedział się o tym wyroku, Egzekutywa AK nie była dyskretna. Mackiewicz napisał list, w którym wyjaśnił sprawę ze swojego punktu widzenia. Wydawałoby się że jest to całkowicie bez sensu, jakaś desperacka akcja, prawie nikt zresztą tym listem się nie zainteresował. Ale wystarczyło, że zainteresował się nim Piasecki i to zmieniło bieg historii. To też świetny przykład na to, że rzeczywiście należy walczyć do końca, nawet gdy wydaje się to pozbawione sensu. Gdyby Mackiewicz załamał ręce, uciekałby i ukrywałby się, lub gdyby nic nie robił, najprawdopodobniej zostałby zabity i przeszedłby do historii nie jako człowiek prawy, wyśmienity pisarz, tylko jako zdrajca. I jest to też doskonały przykład na to, jak wiele może jeden człowiek. Gdyby Piasecki uznał, że już nic nie da się zrobić, Mackiewicz również ostałby zabity. Ostatecznie wyrok anulowano. 

 6/6  

    

   

      


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz