Książka
niewątpliwie warta jest przeczytania i obejrzenia, dla mnie była jedynie nieco
nierówna. Niektóre rozdziały są naprawdę fascynujące i rzeczywiście opisują coś,
co jest tajemnicą, nie wszystkie jednak. Pozycja jest wyjątkowo rzetelna. Nie
ma tu tajemnic wymyślonych na siłę, czy doszukiwania się czegoś, czego nie ma, autorzy
nie snują domysłów i nie interesują ich na szczęście teorie spiskowe. Nie ma tu
niczego w stylu Dana Browna i jego „Kodu Leonarda da Vinci”. Nie ma pogoni za
sensacją.
Sekrety, o jakich piszą, są różnorakie. Przykładowo
na kilku obrazach van Gogha są dziwne gwiazdy, przypominające jakby wiry, albo są
to gwiazdy otoczone dziwnymi wirami. Gdy widziałam te obrazy zawsze mnie to
zastanawiało i wydawało się fascynujące, a nawet i tajemnicze. Ale byłam
przekonana, że to jest po prostu wizja artysty. Okazało się jednak, że jest to
nieco bardziej skomplikowane. Otóż gdy popatrzy się na niebo przez teleskop
Hubble`a, to gwiazdy wyglądają dokładne tak, jak na obrazach van Gogha.
Teleskopu o takiej mocy w czasach malarza nie było. Jak wiec van Gogh mógł widzieć
coś, co jest niewidoczne dla oczu zwykłego śmiertelnika? Tego pewnie nigdy się
nie dowiemy, a autorzy nie zajmują się takimi dywagacjami, sam czytelnik może się
zastanowić. Nie jest to jedyny tego typu sekret, o jakim w książce jest mowa.
Są też
i innego rodzaju sekrety. Autorzy jeden z rozdziałów poświęcili „Wieży Babel” Pietera
Bruegela. Dotychczas wieża ta kojarzyła mi się z Biblią. Jak się okazuje, Bruegel
nie odmalował jedynie historii biblijnej. Na motywach tej biblijnej opowieści
namalował zupełnie inną historię, a pełne zrozumienie jej bez żadnych
podpowiedzi, na własną rękę, jest bardzo trudne. By zrozumieć, co tak naprawdę przedstawia
obraz, trzeba wiedzieć, jaka była historia Niderlandów, co dokładnie działo się
w czasie, kiedy obraz był malowany, potrzebna jest wiedza o uwarunkowaniach
religijnych i politycznych itp. Autorzy to wszystko wyjaśniają i skupiają się na
najważniejszych detalach, a na obrazie szczegółów jest mnóstwo. Po przeczytaniu
rozdziału widzi się już zupełnie inny
obraz.
Najciekawsza i zarazem najbardziej
intrygująca historia dotyczy chińskiego znaleziska w postaci Armii Terakotowej.
Nie miałam pojęcia, że oprócz postaci żołnierzy znalezisko obejmuje jeszcze
inne osoby, zwierzęta i przedmioty i że to wojsko miało pilnować pobliskiego
kurhanu. Każdego zaciekawi chyba, co właściwie jest w środku tego kurhanu. Otóż
od czasów starożytnych, od powstania tej dziwnej armii, do kurhanu nikt nie
zaglądał, nie przeprowadzono tam żadnych prac archeologicznych. Autorzy przedstawiają
najbardziej sensowne hipotezy na ten temat.
Z pewnością dla walorów estetycznych książki
lepiej byłoby, gdyby została wydana w formie albumu, zapewne z powodów finansowych
tak się nie stało.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz