wtorek, 3 listopada 2020

Szczepan Twardoch „Królestwo” - audiobook, czyta Maja Ostaszewska i Maciej Stuhr

 


   „Królestwo” jest jeszcze lepsze od „Króla”, książka jako audiobook obroniłaby się sama,  ale czytana przez Maję Ostaszewską i Macieja Stuhra jest rewelacyjna. Ostaszewska nie tylko czyta świetnie, ale ma jeszcze taki głos, który idealnie pasuje do Ryfki, aż momentami ciarki przechodzą po plecach. Maciej Stuhr też wyśmienicie wciela się w rolę Dawida, syna Jakuba Szapiro. Nie ma tu muzyki czy innych aktorów, nie ma efektów specjalnych, ale audiobook dorównuje pod względem poziomu superprodukcjom, gdzie wszystkie te atrakcje są.

 

    Całość rozpoczyna się od momentu, gdy Ryfka z Jakubem ukrywają się przed Niemcami  w ruinach Warszawy pod koniec 1944r. Z uwagi na mocno semicki wygląd nie mogli ewakuować się z ludnością cywilną z Warszawy po upadku powstania. Są liczne retrospekcje i czytelnik może prześledzić zarówno losy rodziny Szapirów, jak i Ryfki, od 1937r.,  od tego dnia, kiedy to kończy się „Król”. Snute są dwie opowieści, jedna Ryfki, a druga Dawida.  Mimo tego, że Dawid był młodym chłopakiem, nastolatkiem, na skutek doświadczeń wojennych stał się, jak sam powiedział, młodym starcem, a jego dzieciństwo skończyło się definitywnie z chwilą wejścia do getta. Jego historia opowiadana jest właśnie z perspektywy dorosłego, doświadczonego życiowo człowieka. Niekiedy obie te opowieści snute są wokół tych samych wydarzeń, z reguły jednak Ryfka opowiada o czymś innym niż Dawid. W opowieściach tych jest wszystko, bo jest i miłość, historia dziwnego trójkąta, czy nawet czworokąta, tzn. jest Jakub, jego żona Emilia, Ryfka i Anna Ziembińska. Jest więc miłość, zazdrość, nienawiść, zemsta. Jest przedwojenne królowanie Jakuba w dzielnicy żydowskiej, potem getto, powstanie w getcie, ukrywanie się i powstanie warszawskie. Ale wszystko to opowiadane jest ze specyficznej perspektywy, z perspektywy Żydów, którzy nie utożsamiali się z Polską i nie interesowały ich żadne powstania, chcieli tylko przeżyć.

   

      Dla mnie najciekawszym aspektem w tej książce było przypatrywanie się Jakubowi i Ryfce pod kątem tego, jak i czy w ogóle zmienia się ich zachowanie, podejście od życia, do ludzi, sposób radzenia sobie z problemami itp. w różnych okresach życia. Oboje byli dziećmi ulicy, w dzieciństwie mieli bardzo ciężko, do wszystkiego musieli dojść sami. Jakub był, nieformalnym oczywiście, ale królem, miał tyle pieniędzy, ile chciał, miał praktycznie każda kobietę, jaka tylko mu się spodobała, miał też żonę, taką bez ślubu, i dzieci. Mógł spełniać wszystkie zachcianki, jakie  tylko przyszły mu do głowy. Cała dzielnica się go bała, znał go każdy. To, jak zarabiał na życie, nie stanowiło dla niego, z jednym małym wyjątkiem, większego problemu. I raptem, właściwie z dnia na dzień, z chwilą wybuchu wojny wszystko to stracił. Gdy trafił do getta stał się wręcz nikim. Ryfka, początkowo zwykła prostytutka, stała się właścicielką ekskluzywnego, przedwojennego domu publicznego. Też straciła wszystko, gdy wybuchła wojna.

 

     Przypatrywanie się temu, co się z nimi dzieje w czasie wojny jest fascynujące. I do tego dochodzi jeszcze Dawid, któremu nigdy nic nie brakowało. Czy niebywale silni przed wojną ludzie będą tacy w czasie wojny? Jakub zareagował na wszystko, co się dzieje inaczej, Ryfka inaczej. Dlaczego jedno tak, a drugie tak?  Można się zastanawiać. Czy można było przewidzieć te ich zachowania wcześniej, gdy wszystko jeszcze było dobrze, gdy byli na szczycie? Chyba można było, tak uważa Ryfka.

 

   „Królestwo” bardzo zyskuje, gdy zna się „Króla”, bez tego obraz musi być niepełny. Tak jak i w przypadku „Króla” jestem pełna głębokiego podziwu dla znajomości psychologii u Twardocha. Wiele rzeczy bardzo zaskakuje, ale po namyśle okazuje się, że aż tak bardzo zaskakiwać nie powinno. Chociażby właśnie kwestia, czy aby na pewno Jakuba nie gryzło to, że kradł, napadał, ściągał haracze i zabijał przez niemal całe życie. Albo Dawid, który nienawidził swojego ojca, uważał, że nie ma z nim nic wspólnego i w niczym nie jest podobny. Czy aby na pewno tak było, jak mu się wydawało? Wątków do zastanowienia się jest sporo.

6/6




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz