niedziela, 23 sierpnia 2020

Krzysztof Bochus "Martwy błękit"

             

    Drugi tom z Christianem Abellem jest nieco rozczarowujący, może przez to, że spodziewałam się czegoś naprawdę wyjątkowego. Tym razem Abell prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa w Sopocie bogatego kolekcjonera dzieł sztuki, Żyda. Rzecz dzieje się w latach 30-tych ubiegłego wieku. 

    Rozczarowuje mocno psychologia, postacie są jakby papierowe, płaskie. Odczucia każdego są przewidywalne aż do bólu. Bohaterowie przypominają mi manekiny. Właściwie to psychologii prawie wcale tutaj nie ma. Zauważalna jest natomiast jakaś obsesja autora na tle religijnym, czy raczej antyreligijnym. I w tym i w poprzednim tomie osoby, które albo są duchownymi, albo są wierzące i praktykujące, przedstawiane są jako czarne charaktery, aczkolwiek niekoniecznie mordercy. Z ciekawości zerknęłam w opis wydawcy trzeciego tomu, tam zwłoki są odnalezione w "elbląskim domu modlitwy". Kolejny znak rozpoznawczy to opisy okrucieństwa i przemocy, tak samo było i w pierwszym tomie. Książki nie czyta się wcale lekko, raczej ją przemęczyłam, niż przeczytałam. Nie byłam w stanie się wciągnąć. Skoro jest kolekcjoner dzieł sztuki, można byłoby się spodziewać czegoś  ciekawego o malarstwie, chociażby w tle. Co nieco jest, ale też szalenie powierzchownie. Na końcu książki są przypisy, a o "wnikliwości" tekstu z powieści świadczy to, że część tych przypisów powołuje się po prostu na wikipedię.  

      Obronną ręką natomiast wychodzą właśnie opisy faszyzmu, rodzącej się grozy. Każdy czytelnik zapewne ma w bliższym czy dalszym otoczeniu różne kreatury, np. bezwzględnego karierowicza, agresywnego cwaniaka, leniwego tępaka itp. Można sobie wyobrazić, że wszelkie takie  postacie  wiążą się z NSDAP i coraz bardziej zyskują na znaczeniu, mają coraz większy wpływ na różne instytucje, propagują też m.in. czy rasizm. W Wolnym Mieście Gdańsku konsekwencją tego były coraz bardziej narastające nastroje antypolskie. Wbrew stereotypom, Polacy stanowili tam wówczas zdecydowaną mniejszość. Aspekt historyczny zdecydowanie ratuje tą książkę. 
4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz