czwartek, 7 maja 2020

Dariusz Rosiak "Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista"



       Kupując tą książkę spodziewałam się, zgodnie zresztą z opisem wydawcy, rzetelnego portretu księdza Mieczysława Krąpca, byłego rektora KUL-u, wybitnego profesora filozofii, świetnego organizatora, który z małej uczelni, przeznaczonej do likwidacji, zrobił prężnie działający duży ośrodek naukowy, promieniujący na cały kraj. Okazało się, że M. Krąpiec zarejestrowany został jako tajny współpracownik PRL-owskich służb specjalnych. Zgłębienie dziejów tej postaci i próba ustalenia, czy rzeczywiście doszło do świadomej współpracy, a jeżeli tak, to jak to się mogło stać, mogło być fascynujące. Mamy przecież duchownego, autorytet moralny znany niegdyś w całym kraju. Książka mnie jednak nieco rozczarowała. Ojciec Krąpiec  i jego domniemana współpraca jest tylko jednym z podjętych wątków, tym samym więc temat jego osoby nie został jakoś szczególnie głęboko potraktowany, a  przynajmniej ja czuję w tym zakresie niedosyt.  Całość napisana jest w naprawdę ciężkim, nawet bardzo ciężkim  stylu i czyta się to źle. Bardziej tą książkę wymęczyłam, niż przeczytałam. W żadnym chyba momencie temat nie porywa, nawet gdy na kartach pojawia się Grzegorz Piotrowski, zabójca księdza Popiełuszki, nie robi się ciekawiej. Można natomiast dowiedzieć się wielu rzeczy na tematy historyczne, psychologiczne już znaczniej mniej.  

    Podczas czytania uświadomiłam sobie, że paradoksalnie więcej chyba wiem o czasach II wojny, niż o niektórych fragmentach dziejów PRL-u. Temat KOR-u, Solidarności, czy generalnie opozycji był tyle razy wałkowany w mediach, że wydawać by się mogło, że niczym już nie zaskoczy. Temat teczek i współpracy ze służbami PRL-owskimi również, niekiedy można było już mieć nim przesyt. Ale autor zajął się KUL-em, właśnie jego byłym rektorem, a także Januszem Krupskim, byłym działaczem opozycyjnym i byłym studentem KUL-u, a o tych postaciach nie miałam zielonego pojęcia. Często tak właśnie bywa, że wydaje się, że się już coś dogłębnie zna na tyle, że nie ma sensu tematu pogłębiać, a potem okazuje się, że ta nasza wiedza wcale nie była taka rozległa, jak wydawało się na początku. J. Krupski rzeczywiście był szalenie barwną postacią, mimo niewątpliwych zasług w działalności opozycyjnej nie zrobił po 1989r. żadnej kariery, miał swoje niezłomne zasady, a parcie w górę i wykorzystywanie do tego dawnych kontaktów było z nimi sprzeczne. 

    Autor usiłował zgłębić temat ojca Krąpca i jego domniemanej współpracy. Lektura utwierdza w przekonaniu, że rzeczywistość nie jest czarno - biała, że z reguły składają się na nią różne odcienie szarości. Im więcej wie się na temat relacji rektora z oficerem SB, z którym się spotykał, tym trudniej jest zająć jednoznaczne stanowisko w tym zakresie. Opisanie tej relacji też było szalenie trudne, bo z jednej strony nie można przecież kogoś potępiać, z drugiej zaś nie można relatywizować. Ciekawsze niż samo ewentualne potwierdzenie współpracy, było zajęcie się motywami księdza, gdy spotykał się z oficerem. 

   W tle pojawia się też wątek współpracy kleru ze służbami i również próba zgłębienia, dlaczego takie postawy miały miejsce. D. Rosiak rozmawiał na ten temat z dominikaninem, ojcem Józefem Puciłowskim, który zgłębiał to zagadnienie. Jak się okazało, wielu duchownych podejmowało taką współpracę, bo nie widzieli w tym niczego złego. Wywodzili się z biednych rodzin ze wsi, dla których socjalizm oznaczał awans społeczny i tamta władza kojarzyła im się dobrze. Jest też pokazana kwestia konfliktu dominikanów z prymasem Wyszyńskim. Generalnie jest tych zagadnień kilka, a każde potraktowane pobieżnie, niedosyt jest wiec tym większy.
4/6
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz