niedziela, 16 lutego 2020

Torben Betts "Kuchnia Caroline" - spektakl teatralny - Teatr Współczesny Warszawa

Torben Betts, 2009.jpg


    Tak jak i w przypadku poprzednio oglądanych sztuk, nie czytałam tekstu, oglądałam jedynie spektakl. Tekst w j. polskim w powszechnej sprzedaży nie jest dostępny. Styl, w jakim została napisana sztuka, należy do moich ulubionych, tzn. autor w lekkiej, a momentami nawet komediowej  formie przekazuje dość poważne treści. Z nazwiskiem Torbena Bettsa spotkałam się pierwszy raz, ale mam nadzieję, że nie ostatni. 

      Tytułowa Caroline to celebrytka, znana z telewizyjnego programu kulinarnego, a jej życie przez wiele osób postrzegane jest jako wielkie pasmo szczęścia. Wydaje się, że ma ona wspaniałego męża i syna, żadnych trosk materialnych, a do tego lubi to, co robi, gotowanie jest jej pasją. Już na samym wstępie można się domyślić, że pozory mylą i że życie Caroline w rzeczywistości wygląda zupełnie inaczej. Sztuka nie powstała jednak po to, aby rozwiać iluzje co do życia celebrytów, to jest zupełnie inny poziom.  
    Jak się okazuje wszyscy bohaterowie są ludźmi nieszczęśliwymi, a jedynie syn naszej bohaterki zastanawia się nad sensem życia. Tylko on chce robić coś pożytecznego, podjął nawet kontrowersyjną decyzję o tym, że zostanie wolontariuszem na Bliskim Wschodzie. Realny sens życia Caroline sprowadza się do tego, że kocha syna, chociaż nie ma z nim faktycznego porozumienia, a w pozostałym zakresie jedynie egzystuje. Rzekomo wspaniałe małżeństwo jest fikcją, a kobieta nie ma chyba świadomości swojego alkoholizmu. Mąż z kolei to totalny prostak i pustak do tego. W związku ze śmiercią kolegi na polu golfowym naszły go pewne refleksje na temat życia, ma jednak problem, aby je wyartykułować. Do myślicieli nie należy, więc bredzi coś w stylu, że strzała życia pędzi szybko, a on za nią  nie nadąża. Jest to mocno komiczne i żałosne zarazem. Do faceta dotarło, że całe dotychczasowe życie przeleciało mu tak, że nie zrobił w nim niczego sensownego. I nie czuje się z tym dobrze. Wszyscy tkwią w pewnej rutynie, z której nie są zadowoleni, ale nie podejmują żadnych realnych działań, aby coś zmienić. Równie tragiczna jest postać Sally, która pozornie przypadkowo znalazła się w domu Caroline. Ona z kolei Caroline nienawidzi , a zarazem jej zazdrości i tkwi w przeświadczeniu, że tam, gdzie jej, Sally, nie ma, jest prawdziwe szczęście. 

    Całość mimo, że wydarzenia rozgrywają się współcześnie, przypomina sztuki czy powieści z XIX wieku. Jest to świetny pretekst, aby zastanowić się nad sensem naszego życia. 
5/6



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz