Niepostrzeżenie cykl kryminałów z komisarzem Montalbano stał się jednym z moich ulubionych. Nie czytałam wszystkiego po kolei, ale kolejność w tym przypadku nie ma większego znaczenia. W tej serii jest wszystko, co kojarzy się z radością życia: humor, książki, czytane przez komisarza, dobre jedzenie, dobre wino, morze, słońce, a do tego dobro wygrywa. Dobro wygrywa nie zawsze w 100%, bo są przecież ofiary, jak to w kryminałach być musi, ale jednak ostatecznie triumfuje sprawiedliwość. Nie zawsze jest to sprawiedliwość w stylu posadzenia kogoś na ławie oskarżonych, bywa ona niekiedy specyficzna, ale jest. Bywają też i smutne momenty, ale dzięki temu ksiażki są prawdziwe, a bez tego seria byłaby kiczowata. Trudno wyobrazić sobie Sycylię bez mafii, tutaj też często chociażby w tle mafia się pojawia, co nie oznacza, aby książki opowiadały o porachunkach mafijnych.
Głównym atutem serii jest oczywiście komisarz Montalbano. Zaszufladkować się go nie da. Polubić jak najbardziej można. Jest inteligentny i wrażliwy, ma domieszkę neurotyka i samotnika, ale generalnie potrafi cieszyć się życiem. Z jednej strony jest zaangażowany w pracę i czerpie z niej satysfakcję, z drugiej dopadają go niekiedy chwile frustracji, gdy porówna się do znajomych, którzy zrobili kariery i nie narzekają na brak pieniędzy. W tym właśnie tomie zastanawia się nad swoim pokoleniem, które w 1968r. zaangazowane było w ruch hipisów, w bunt przeciwko porządkowi świata. Doszedł do wniosku, że poza dwoma osobami, które pozostały wierne ideałom młodości, reszta stała się "radykalanie dyspozycyjna", a znajomi przeskakują z lewicy na prawicę, i znowu na lewicę, i znowu na prawicę". "Nie udało im sie zmienić społeczeństwa, wobec czego sami się zmienili. Może zresztą w ogóle nie musieli się zmieniać". Montalbano ma lekki problem z upływającym czasem, ciężko mu pogodzić się faktem, że kończy 50 lat. Młodsi czytelnicy nie muszą się zrażać, bo kryzys wieku może dopaść nawet w okolicach 30 -tki.
Montalbano uwielbia dobre jedzenie i dobre wino, w tym tomie obok kilku innych bardziej wyszukanych potraw pojawia się znowu "danie ubogie", czyli kartofle z cebulą, długo gotowane, rozgniecione widelcem na papkę, obficie przyprawione czosnkiem, mocnym octem, świeżo mielonym pieprzem i solą. Jak zwykle mieszka sam, ale pozostaje w związku na odległość z Livią i rzeczywiście potrzebuje, aczkolwiek nie za często, szeroko pojętej bliskości z nią. Ale kocha też i samotne spacery i rozmyślania nad brzegiem morza, albo obok drzewka oliwnego. Zawsze lubi dobrą literaturę i coś czyta, niekiedy są to znane klasyki, tak jak tutaj "Lord Jim" i "Ja, robot" Asimova, kiedy indziej nieznane u nas kryminały. W tym tomie przeżywał lekkie załamanie, bo jeden z policjantów, pracujących z nim, chciał zmienić miejsce pracy. Poczytał to za zdradę i doszedł do wniosku, że od tego czasu nic już nie będzie takie samo.
A co do samej zagadki kryminalnej, to szybko pojawia się jeden trup, młody człowiek, który wypadł lub został wypchnięty z okna, a oprócz tego ginie bez śladu małżeństwo starszych ludzi. Zanim te wątki się połączą, kwestia staruszków wybija się na pierwszy plan. Jest to wątek dość gorzki, ludzie ci byli totalnie samotni, z nikim nie utrzymywali kontaktów, a relacje z synem były głównie telefoniczne. Zdziwaczeli też i stali się skrajnie antypatyczni. To oni właśnie oni udali się do sanktuarium Czarnej Madonny w Tindari, w drodze zaś oglądali pokazy garnków itp. akcesoriów. Dla odmiany inni staruszkowie z tej samej wycieczki okazali się roześmiani i zdziecinniali. Pamiętać trzeba, że ten niewesoły portret starszego pokolenia nakreślił Camilleri, który w chwili pisania sam był w mocno zaawansowanym wieku. Gorzkie aspekty starości zręcznie pomieszał z humorem i wyraźnie dał do zrozumienia, że takie życie odludków staruszkowie wiodą na swoje własne życzenie.
6/6
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz