Adam Zamoyski, historyk i dziennikarz żyjący w Londynie, poliglota, opowiada nasze dzieje chronologicznie, w pewnych fragmentach ma miejsce suchy opis, wydarzenie po wydarzeniu, ale w innych są i komentarze. Są rozdziały, w których porównuje, jak określone sytuacje wyglądały w Europie Zachodniej czy Wschodniej, a jak u nas, np. reformacja. Albo gdy nawiązuje do wydarzeń wcześniejszych lub przyszłych. Jak dla mnie tych komentarzy mogłoby być zdecydowanie więcej, a część opisowa mogłaby być skrócona. Zamoyski nie kryje swojego zdania, przykładowo z Piastów najbardziej cenił Mieszka I i Chrobrego, a co do Kazimierza Wielkiego to uważał, że pomogła mu mocno międzynarodowa koniunktura, z tym ostatnim się nie zgadzam. Subiektywizm pewnych fragmentów powoduje, że lektura budzi emocje i czyta się dobrze. Fakt, że Zamoyski mieszka za granicą, powodował, że nie musiał martwić się, jak to dzieło będzie u nas odebrane, czy nie podpadnie jednej, bądź drugiej stronie sceny politycznej, czy nie zacznie go ścigać prokuratura, lub czy nie wyklnie go kościół. Gdyby mieszkał tutaj, za napisanie niektórych rozdziałów nie żyłoby mu się lekko.
Autor pisząc, nie kieruje się w żadnym fragmencie sentymentami. Nie wspomina np. z rozrzewnieniem, jak to straciliśmy "nasze kresy", albo jak dużo wcześniej napadli na nas, wspaniałych, straszliwi, dzicy Kozacy pod wodzą Chmielnickiego. Nie pisze, że Wilno czy Lwów czy też inne ziemie powinny być nasze. Opisuje, jak różnorakie wydarzenia wyglądały z perspektywy innych narodów, np. Litwinów, Białorusinów czy Ukraińców i zaznacza, jak bardzo skomplikowana była niejednokrotnie ta historia. Pisząc o Kościele nie robi tego na kolanach, ale nie wpada też w antyklerykalizm. Przykładowo gdy wspomina konflikt Bolesława Śmiałego z biskupem Stanisławem i rozkaz zabicia biskupa, opisuje to krótko i treściwie. Przeciwko władcy zawiązał się spisek, a po jego wykryciu spiskowców skazano na śmierć, a jednym ze spiskowców był biskup krakowski Stanisław. No i koniec, z londyńskiego punktu widzenia żadne analizy i rozważania nie są tu potrzebne.
Przy okazji wielu wydarzeń Zamoyski porównuje nas z Zachodem i ze Wschodem. Przypomina mi się, jak to przy wielu okazjach w mediach też dochodzi do takich porównań. Zamoyski i w tym przypadku jest bezlitosny. Opisał np., jak w dobie odrodzenia byliśmy częścią cywilizacji zachodniej i jak duży wkład wnieśliśmy w jej kulturę i myśl polityczną. Konfederacja warszawska z 1573r., czyli wprowadzenie swobody wyznania dla szlachty było ewenementem na tle Europy i budzi podziw do dziś. Ale autor podkreślił też coś, co jest oczywiste, czyli z kim graniczyliśmy od wschodu czy południowego wschodu na przestrzeni dziejów. Będąc skazanymi na kontakty ze wschodnimi sąsiadami, nawet bezwiednie chłonęliśmy w jakimś stopniu ich obyczajowość, a nasze kultury się mieszały. Na przestrzeni dziejów wielokrotnie mentalnie ciążyliśmy ku Wschodowi i działaliśmy tak, jak na Zachodzie się nie robiło. Przykładowo potęga magnatów w XVII wieku i ich wszechwładza, lekceważenie króla itp. charakteryzowało Wschód. Tam wcześniej byli bojarzy, teraz są oligarchowie. Wnioski po lekturze w tym zakresie nie są optymistyczne. Nigdy nie będziemy Europą Zachodnią tak, jak to odnosi się np. do Francuzów. Przypomina mi to trochę powieść O. Pamuka "Stambuł", gdzie noblista właśnie opisuje, że jego miasto będzie zawsze pośrodku obu cywilizacji.
Odnośnie porównań, to autor potrafił zachować obiektywizm też i w tym sensie, że nie postrzega nas ani jako narodu gorszego, czy lepszego od innych. Niekiedy wyróżnialiśmy się pozytywnie, np. dzięki tolerancji religijnej było u nas tak wielu Żydów, oczywiście poziom tej tolerancji też był różny w różnych epokach. Oczywiste jest też i to, że niekiedy tej tolerancji brakowało, ale w innych państwach w tym samym okresie było jeszcze gorzej, stad też właśnie przed drugą wojną światową to u nas było jedno z największych skupisk Żydów na świecie. Albo np. w 1989r. nie doszło u nas do rozlewu krwi i nie stworzyło się coś na podobieństwo "kotła bałkańskiego", nie podjęliśmy ani walk bratobójczych, ani wojny z Litwą, Białorusią czy Ukrainą o ziemie, które kiedyś leżały w naszym państwie. Ale np. w dobie baroku nasza szlachta wyróżniała się zdecydowania na tle Europy jedynie warcholstwem.
Ciekawe są też spostrzeżenia, dotyczące błędów, jakie popełniane były przez władców i inne osoby. Przykładowo przy omawianiu powstania listopadowego, autor udowadnia, że było ono do wygrania. Gdyby bardziej zdecydowanie postawić na walkę, a nie oglądać się na negocjacje z innymi państwami, jego wynik byłby inny. Wywód Zamoyskiego jest bardzo przekonujący.
5/6
Ciekawe są też spostrzeżenia, dotyczące błędów, jakie popełniane były przez władców i inne osoby. Przykładowo przy omawianiu powstania listopadowego, autor udowadnia, że było ono do wygrania. Gdyby bardziej zdecydowanie postawić na walkę, a nie oglądać się na negocjacje z innymi państwami, jego wynik byłby inny. Wywód Zamoyskiego jest bardzo przekonujący.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz