Cały cykl, o czym już wspominałam, to opowieść o cieszeniu się życiem. Mowa jest o zwyczajnym życiu. W tym tomie mija właśnie 5 lat, odkąd Qwill mieszka w małym miasteczku. Zawsze znajduje radość w czytaniu, w muzyce, w spotkaniach z ludźmi. Poza tą rutyną lubi też sięgać po coś nowego, jak chociażby w tym właśnie tomie, udział w monodramie o wielkim pożarze, jaki nawiedził miasteczko w połowie XIX wieku. Obserwuje Halloween i śnieżno - mroźne Boże Narodzenie. Święta poprzedził śnieżny armagedon, śnieg padał bez przerwy przez 16 godzin
Qwill jak zwykle cieszy się z poznawania nowych ludzi, a szczególnie gdy są to osoby wyróżniające się czymś na tle przeciętnej masy i są w stanie pozytywnie zainspirować innych. W tym tomie zainteresował się 88 letnia baką swojego redaktora naczelnego, Euphonią, która na Florydzie rzekomo popełniła samobójstwo. Jak ustalił, była ona "tancerką, snobką, miała obsesję na punkcie zdrowego odżywiania i fioletowego koloru. Była też hojna, skąpa, elegancka, wyniosła, dowcipna, nieprzewidywalna, uprzejma i zadzierała nosa". Z reguły osoby takie uchodzą za dziwaków i nie są odbierane zbyt pozytywnie, u Qwilla jest inaczej. I właśnie przez to i Qwill jest postacią bez cienia wątpliwości interesującą i książki o nim również. Nasz bohater nie poszukuje osób typu matka Teresa, bo takie zdarzają sie pewnie raz na milion, wynajduje oryginały w pobliżu siebie.
A w przypadku wspomnianej kobiety przeczucie nie myliło Qwilla, została ona zamordowana. Nasz bohater rozwiązuje więc zagadkę zabójstwa, czyta wmiędzyczasie "Przypadki Robinsona Cruzoe" i "Opowieść wigilijną" Dickensa. Jest gościem na ślubie swjego przyjaciela Archa, a ślub jest o tyle zasługujący na uwagę, że państwo młodzi mają około 50 lat
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz