Żadne chyba spotkanie z twórczością Agaty Christie nie może być nieudane. W każdej jej powieści zbrodnia zostaje wykryta dzięki intelektowi i umiejętności myślenia osoby, prowadzącej śledztwo. Obecnie ludzie są szalenie zajęci, cały czas w ruchu, wiecznie coś robią, człowiek, który nie jest nadmiernie skoncentrowany na sobie, siedzący i tylko myślący, jest rzadkością. Podobnie jest i z dziećmi, mają praktycznie wszystko, co chcą, ale wątpię czy są przez to mądrzejsze. W tym tomie przedstawione jest szalenie bystre dziecko, które ma wysoki intelekt najprawdopodobniej dzięki m. in. temu, że mogło jakiś czas spędzać czas samo ze sobą i mogło myśleć. Myślący człowiek u Królowej Kryminału jest w stanie dokonać niemal wszystkiego. W książce tej, podobnie zresztą jak i w innych, nie ma drastycznych scen z przemocą, jest nostalgiczny nieco klimat retro, jest sporo humoru, a całosć wciąga.
Młoda stenotypistka, Sheila została skierowana przez agencję, w której był zatrudniona, do domu niewidomej kobiety. Gdy znalzała się już pod wskazanym adresem, nie zastała pani domu, w salonie zaś zobaczyła marwego mężczyznę. W salonie było też kilka zegarów, jak się okazało, nienależących do właścicielki domu. Kim był zabity, ustalono dopiero po jakimś czasie. Właścicielka go nie znała, a ani ona, ani nikt z sąsiadów nie był w stanie nic powiedzieć ani na temat zmarłego, ani o zbrodni. Śledztwo w tym przypadku prowadził inspektor poolicji Hardcastle, a pomagał mu jego znajomy, zatrudniony w bliżej nieokreślonych angielskich tajnych słyżbach, Colin Lamb. Colin z kolei znał samego Herkulesa Poirot. Detektywa, który zasłynął głównie z tego, że myślał, analizował, wyciągał wnioski.
W tym tomie jest dosyć ciekawy motyw mężczyzny, zauroczonego młodą kobietą, która była co najmniej kłamczuchą, a jej uczciwość też stała pod sporym znakiem zapytania. Rozsądek chłopaka, jak również życzliwy mu przyjaciel, podpowiadał mu, że najlepiej byloby dać sobie spokój. On jednak wbrew temu zdrowemu rozsadkowi, ale zgodnie z instynktem, przeczuciem, czy po prostu swoim wewnętrznym pragnieniem, dążył jednak do pogłębienia znajomości. Czyżby bogate doświadczenie życiowe i mądrość Agaty wskazywało własnie na to, że to jest jednak najlepsza droga do szczęścia?
Tytułu tego mimo niewątpliwych walorów nie zaliczyłabym jednak do najlepszych u Agaty. Początkujacym w jej twórczości osobom radziałabym sięgnąć po inne powieści, np. "Niedziela na wsi", czy "Pora przypływu". Książka powstała w bradzo późnym okresie twórczości i widać wyraźnie powielające się już wcześniej motywy. Trup nieznanej osoby w cudzym domu był już w "Nocy w bibliotece". Zegary były w "Tajemnicy siedmiu zegrów". Mało jest Herkulesa, a pojawia się bardzo późno, dopiero w połowie ksiażki. Charaktery bohaterów są zaledwie zarysowane, poszczególne postacie, które mogły być potencjalnymi sprawcami, występują jedynie incydentalnie. Wątki tajnych służb są wrzucone nie wiadomo po co. Generalnie to te książki Agaty, w których pojawia się motyw tajnych slużb, sa słabsze od pozostałych.
Z pewnością jednak po powieść można sięgnąć.
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz