wtorek, 13 sierpnia 2019

Lilian Jackson Braun „Kot, którego tam nie było” tom 14

Okładka książki Kot, którego tam nie było


    Jak zwykle zagadka kryminalna plus pochwała życia, indywidualizmu i cieszenia się codziennością. Tym razem wyjątkowo Qwill pojechał wraz z mieszkańcami Pickax na wycieczkę do Szkocji. Koty zostawił w domu pod znakomita opieką. Podczas wycieczki jedna z uczestniczek nagle zmarła, a okoliczności śmierci wydały się Qwillowi podejrzane. Swoje śledztwo rozpoczął po powrocie. Czas wycieczki jest wspomniany dość ogólnikowo, to taki wstęp, a właściwa akcja rozpoczyna się po powrocie.

    Qwill nie marudził, że wycieczka wyglądała nie do końca tak, jak można było się spodziewać. Cieszył się tym, co zobaczył. Wyspy szkockie wspominał jako najciekawsze. Jest w nich bowiem „coś dzikiego i mistycznego, coś ponadczasowego. Czujesz to w kamieniach pod stopami, pradawną obecność Piktów, Rzymian, Saksonów, Celtów, Anglów, wikingów.”

   Zainteresował się przygotowaniami miejscowego, amatorskiego teatru do wystawienia „Hamleta.” Rozmawiał o „Hamlecie” z Polly. I nie rozumiał go tylko jako czegoś starego, klasyki, bez związku ze spółczesnością, tylko jako sztukę aktualną. „To dzieło pełne emocji. A roi się w niej od wiedźm, duchów, pojedynków i okropnych zabójstw. Wiele mówi o pokusach, ludzkim upadku, duchowym złu i nieopanowanej ambicji.”

   Qwill musiał też stoczyć „walki” o to, aby mógł być sobą i aby nikt nie zmuszał go do ożenku i posiadania potomstwa. Nawet najbardziej życzliwi przyjaciele bowiem  nie dawali mu pod tym względem spokoju. Mówił „Jestem  kawalerem  z wyboru, charakteru i w moim postrzeganiu świata nie ma miejsca na potomstwo”, a majątek po śmierci przejdzie na cele charytatywne. Był rozwodnikiem, a nie kawalerem, ale widocznie bardziej czuł się kawalerem, skoro tak mówił. Jego przyjaciel tłumaczył mu, że małżeństwo, to jedyny przyzwoity sposób na życie, a Polly „się marnuje” skoro nie jest mężatką. Hasło o marnowaniu się Polly mocno Qwilla zdenerwowało, więc zripostował, że Polly prowadzi udane i pożyteczne życie.

   No i nie zabrakło kotów.  Jedni ludzie cały czas muszą być w ruchu, jeździć gdzieś lub być w towarzystwie, a Qwill chociaż spotykał się często ze znajomymi i przyjaciółmi, potrzebował też czasu dla siebie. Wieczorem koty  lokowały się na jego nogach. Jednego wieczora ”Yum Yum zapadła się w nie ciężko, opierając brodę na jego nadgarstku. Nawet Koko, który unikał czułości, wtulił się w jego brzuch. Dopiero wtedy Qwilleran mógł obiektywnie pomyśleć.”   

   Zagadka kryminalna też jest ciekawa. I w tym tomie pojawia się też moja ulubiona bohaterka całego cyklu, czyli Amanda, która jak zawsze mówi każdemu, co myśli.

6/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz