Minimalistyczna, gustowna okładka, kryje w sobie prawdziwe arcydzieło. Joseph Roth był geniuszem i nie ulega to dla mnie wątpliwości. Miał niesamowity zmysł obserwacji i wielki talent pisarski. We wstępie zacytowany jest Stefan Zweig, przyjaciel pisarza, który stwierdził, że "pod jego oszałamiającą techniką pisarską pulsuje wszechobecny zmysł empatii, który potrafi zgłębić najtajniejsze miejsca ludzkiego bytu." W książce zawarte są krótkie teksty Rotha, coś w rodzaju felietonów czy reportaży, częściowo może nawet i esejów, opublikowanych niemal 100 lat temu na łamach prasy. Wyboru dokonała tłumaczka Małgorzata Łukasiewicz. Josepha Rotha nie można pomylić z nikim innym, o ile zdecydowana większość podróżników czy reportażystów opisując jakieś miejsce koncentruje się na walorach krajobrazowych, kontempluje zabytki czy przypomina historię, J. Roth zawsze wyłuskiwał ludzi, którym dzieje się krzywda. I nie tylko ich opisywał ich, ale prawdziwie im współczuł. W książce są też oczywiście różnorakie refleksje równie ciekawe, jak i spostrzeżenia o Polsce
Już na samym wstępie "Listów z Polski" napisał, że zachodnie poczucie wyższości uniemożliwia obiektywne spojrzenie na Wschód i Środek Europy, w tym na Polskę i "zauważenie ludzi, prawdy i wszystkiego tego nieznanego, co trzeba opisać". Teza ta, chociaż sformułowana 100 lat temu, jest aktualna również i obecnie. Pisał o Polsce: "Ten kraj ma w Europie złą sławę. Łatwy i tandetny koncept cywilizacyjnej buty łączy go trywialnie z robactwem, brudem, nieuczciwością." W innym miejscu zjawisko to określa równie mocno i rewelacyjnie "zachodnioeuropejską pychą cywilizacyjną". Spostrzeżenie to jest uniwersalne, Europa Środkowa też przecież patrzy na to, co dzieje się na Wschodzie z wyższością i pychą.
Jeden rozdział poświęcił pisarstwu o Polsce niejakiego Alfreda Doblina. Jest to o tyle fascynujące, że uwagi Josepha Rotha można odnieść do współczesnych reporterów, a także nawet i do nas samych. Doblin więc "Nie do końca uchronił się przed regresem do zachodnich poglądów. Ulegał atawizmom. Oczom bystrego obserwatora nasuwał się uporczywie szablon. Nawet pisarz o przenikliwości Doblina nie może zabić w sobie zafiksowanych, od dziesiątków lat umacnianych relacjami, stwardniałych aż po niewiarygodność wyobrażeń, jakie Francuzi, Anglicy i Niemcy stworzyli sobie o Polakach". Ale książka Doblina ( "Podróż po Polsce") w pewnych miejscach osiąga doskonałość i dlatego Joseph Roth o niej napisał. Doblin jest doskonały tam, gdzie mógł być suwerenny, tzn. gdy pisał o Żydach. Ażeby zgłębić temat, zrezygnował ze spotkania z Piłsudskim. Gdy już ich poznał, nie patrzył na autorytety, opisywał wszystko tak, jak to postrzegał, stał się suwerenem. "Nie jest "obiektywny", to znaczy, nie stara sie oddać sprawiedliwości wszystkim stronom, z krzywdą dla przedmiotu". "Nie poczuwa się do "odpowiedzialności" przed abstrakcyjnymi autorytetami" . Niekiedy widać u niego przesadę, ale ma ona w sobie "więcej prawdy, niż rzeczowe opisy." Dzięki subiektywizmowi i oryginalności spojrzenia nie ma u niego nudy.
A jak postrzegał Polskę Joseph Roth? Nie będę streszczać poszczególnych rozdziałów. Przykładowo gdy pojechał do Lwowa nie sprawdził, które zabytki są najciekawsze, nie oglądał ich, tylko chodził po mieście, przyglądał się, chłonął atmosferę, zwracał uwagę na to, co inni pomijają i wiedział więcej, niż cała reszta. Zobaczył pogrzeb weterana wojennego, który popełnił samobójstwo. Pogrzeb stał się manifestacją innych weteranów, będących kalekami. Roth opisał to na paru kartkach małego formatu, a sam tylko ten opis, bez jakiejkolwiek agitacji p-ko wojnie, jest jednym z najbardziej pacyfistycznych i przerażających tekstów, jakie kiedykolwiek czytałam.
Całość naprawdę jest godna uwagi.
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz