Kolejny tom z Koko i Yum Yum nie zawodzi.
Tak jak i tomy poprzednie jest to kryminał z mocno zarysowanym tłem obyczajowym
oraz z głównym bohaterem Qwillem, dziennikarzem i rentierem zarazem oraz z jego
dwoma kotami. Qwill w końcu porzucił styl życia nomada i coraz bardziej
zadowolony docenia uroki życia w maleńkim miasteczku. Niby nie lubi już podróżować,
ale gdy go zaproszono go na jakiś czas do wielkiego miasta, aby pomógł uratować
zagrożony rozbiórką zabytkowy budynek, od razu się zgodził. Oddano mu do
dyspozycji apartament, gdzie wcześniej popełniono morderstwo.
Pisałam już parokrotnie jak bardzo
fascynującą osobą jest Qwill i że chociażby ze względu na niego warto przeczytać tą serię.
Ale nie wyeksponowałam jeszcze dostatecznie, że wszystkie tomy to idealna rzecz
dla kociarzy i dla miłośników zwierząt. Qwill jest opiekunem odpowiedzialnym,
ale i popełniającym pewne błędy, ma jednak znajomą, Lori, która na kotach zna
się fenomenalnie. Można więc czytając, niejako przerobić wszystkie możliwe problemy, jakie pojawiają się wówczas, gdy mieszkamy
z kotem lub kotami. No i można znaleźć rozwiązania tych problemów. Cały cykl
można traktować również jako swoistego rodzaju poradnik dla opiekunów kotów.
Koty Qwilla są w wyśmienitej formie,
fizycznej i psychicznej. Wymaga to jednak i czasu i wysiłku. Nie będę pisać o
tym, co one jedzą, bo są to wyszukane przysmaki, które mało kto ma czas przyrządzać.
Mało kto ma taką wiedzę kulinarną. Ale Qwill
każdego dnia je czesze, głaska, bawi się
z nimi i z nimi rozmawia, czyta im na głos, trzyma na kolanach. Poświęca im
sporo czasu i uwagi. Jest szczęśliwym człowiekiem, a koty to wyczuwają i czują
się bezpieczne i zadowolone.
W tym tomie w związku z kotami pojawiły
się jednak problemy. Będąc na wyjeździe kotka zrobiła się senna, nie chciało się
jej bawić i całe dnie przysypiała, leżąc na łóżku wodnym. Kocurek z kolei
zaczął demolować mieszkanie. Qwill zasięgał porady specjalisty. Ja się okazało,
problemy kotów z reguły, poza kwestiami chorobowymi, wynikają z zachowania
człowieka. Qwill miał sporo spraw do załatwienia, zajmował się odnawianiem starych
znajomości. Jego podopieczni
znacznie dłużej niż zwykle byli sami. Do tego wszystkiego Qwill podczas tego
wyjazdu czuł się pod względem psychicznym źle, brakowało mu ludzi, z którymi
już się zżył, a atmosfera i warunki , panujące w wielkim mieście, też już mu
się nie podobały. Jak się okazało, kotka spała z samotności, kocurek wariował,
bo nie miał się z kim bawić. Co oczywiste, wyczuwały też nastrój Qwilla.
I w tym tomie i w poprzednich autorka pokazała
wiele sytuacji, obrazujących jak to koty ewidentnie mają dodatkowy zmysł, który
pozwala im wyczuć nadchodzące niebezpieczeństwo. One wiedzą, że coś złego się
stanie i usiłują na swój sposób ostrzec przed tym człowieka. Człowiek tylko nie
zawsze właściwie to rozumie. W tym właśnie tomie to dziwaczne zachowanie kotów
też wynikało z tego, że miały świadomość tego, iż w tym miejscu, gdzie
zamieszkali, stało się coś strasznego. I
chyba wiedziały, że coś złego się tam stanie w przyszłości.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz