czwartek, 4 października 2018

Cezary Łazarewicz „Żeby nie było śladów, Sprawa Grzegorza Przemyka” – audiobook, czyta Maciej Kowalik

Audiobook Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka  - autor Cezary Łazarewicz;Czarne   - czyta Maciej Kowalik


Książka robi piorunujące wrażenie. Pozornie może się wydawać, że skoro każdy niemal wie , kim był Grzegorz Przemyk, to po co jeszcze coś czytać. Okazuje się, że wiedza medialna w tym przypadku jest tylko niezwykle pozornym wglądem w temat i to tylko po jego powierzchni. Łazarewicz skupia się nie tylko na przypomnieniu tragicznej śmierci Przemyka, to jest dopiero punkt wyjścia. Opisuje, w jaki sposób ludzie zachowywali się w obliczu tej tragedii, jedni podle, inni heroicznie, jeszcze innym złamano całe życie. Opisuje, jak gigantyczny mechanizm uruchomiło państwo, aby tą sprawą manipulować tak, aby osoby winne nie zostały pociągnięte do odpowiedzialności i aby z kolei wrobić w zabójstwo osoby niewinne i nie mające ze zbrodnią nic wspólnego. Łazarewicz dotarł do wszystkich osób, które cokolwiek na temat tej sprawy wiedziały, nie wszystkie zdecydowały się porozmawiać. Przeczytał akta sprawy o zabójstwo oraz materiały późniejszej sprawy, prowadzonej przez IPN, dotyczącej manipulowania przy procesie, zacierania śladów, podżegania do zabójstwa. Jest to naprawdę kawał świetnej , dziennikarskiej roboty i całkowicie zasłużona Nagroda Nike w 2017r.  Całość napisana jest w taki sposób, z trudno się oderwać od tekstu. Maciej Kowalik czyta idealnie, spokojnie, normalnym głosem, bez histerii, bez płaczu. 

       Na szczególną uwagę zasługuje główny świadek, Cezary F.  Nad całą sprawą pracowało około 300 esbeków, jednym  zaś z ich głównych zadań było złamanie głównego świadka, który konsekwentnie od samego początku mówił, że Grzegorza pobili policjanci. To on był przy zatrzymaniu Przemyka, on wsiadł z nim do radiowozu, on był pod komisariatem i słyszał krzyki bitego kolegi. Władzy było to szalenie nie na rękę. Cezary F. był śledzony, podsłuchiwany, podsyłano różnych ludzi, aby wszelkimi możliwymi metodami spowodowali, by zmienił zeznania. Proszono, grożono, robiono mu wodę z mózgu, wmawiano, że może coś źle widział. Zaangażowano w to nawet jego ojca. Cezary nie był postacią kryształową, dyskredytowano więc go w mediach. Miał świadomość, że może stać się z nim to, co z Grzegorzem. I mimo zaangażowania tej porażającej machiny nie załamał się i podczas przesłuchania w sądzie powiedział tak, jak było.

    Pierwszy raz spotkałam się z opisem tak bezwzględnego mataczenia przy śledztwie, nakłaniania ludzi do składania kłamliwych zeznań i typowania, kogo najlepiej byłoby wrobić w zbrodnię. Aby uwiarygodnić rzekome sprawstwo sanitariuszy, wymyślono wersję przestępców , pracujących w karetkach pogotowia. Posadzono w więzieniu niewinną lekarkę, zarzucając jej rzekomo okradzenie chorego. Tego rodzaju historie oglądać można w filmach, ale fabularnych, gdzie wszystko to wymyśla scenarzysta. W tym przypadku wszystkie opisy pochodzą z materiałów sprawy.     

    Jest to jeden z najlepszych reportaży, jakie kiedykolwiek czytałam. Powinna to być lektura w szkołach.

6/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz