Tym
razem komisarz Jakub Mortka przebywa na
jakby zesłaniu, w małej karkonoskiej mieścinie, w Korabiewicach , nazwa
miejscowości fikcyjna. Ma tam spędzić klika miesięcy. Sytuację tą sam traktował
oczywiście jako formę przymusu, ale jednocześnie chciał odpocząć i mieć czas na przemyślenie
pewnych rzeczy, jak chociażby przyczyn, z powodu których rozpadło się jego
małżeństwo z Olą. Miejsce, w którym nigdy nic się nie dzieje, wydawało mu się niemal
idealne. Ale jak się można było domyślić, szybko zaczęło się dziać wiele
rzeczy. Najpierw znaleziono w nieczynnej sztolni zwłoki kilku zamordowanych
jakiś czas wcześniej młodych kobiet. Potem w parku miejskim znaleziono zwłoki dopiero
co zamordowanej młodej dziewczyny. Dość szybko okazało się, że te dwie sprawy
najprawdopodobniej się łączą. Intryga jest jasna i czytelna, do tego całość opowiedziana
jest dynamicznie i wciągająco. Gdy słucham audiobooka z Chmielarzem wiem, że
podróż samochodem minie błyskawicznie.
Chmielarz spróbował oddać klimat małego,
podupadłego miasteczka. Jest tam dokładnie
odwrotnie, niż w Warszawie. Wszyscy wszystkich znają. Całe miasteczko doskonale
wie, co kto kiedy robi. Gdy chce się gdzieś wyjść, jest problem, bo właściwie
jest tylko jedna knajpa. Jakichkolwiek innych atrakcji brak. Elita miejscowa
jest niewielka, komendant komisariatu, lekarz, nauczycielka. O ile policja
warszawska nie była nigdy wyposażona tak, jak powinna, to ta prowincjonalna pod
tym względem to już dramat. Na domiar złego miejscowi policjanci nie potrafią
prowadzić żadnej skomplikowanej sprawy.
Znaczna część mieszkańców to Cyganie, którzy rządzą się swoimi własnymi
prawami i żadnej policji nie uznają. Ludzie żyją wspomnieniami dawnych czasów z
PRL-u, kiedy to działała jeszcze kopalnia uranu, a im się świetnie powodziło.
Teraz masa młodych ludzi pracuje za granicą. Średnia wieku pozostałych jest
dość wysoka. Ogólnie panuje nuda i marazm, a szans na jakkolwiek poprawę nie
ma.
Jak na mój gust to obraz małych
miasteczek tylko na pierwszy rzut oka wygląda właśnie w taki sposób. Ale mam i
część rodziny i znajomych, którzy mieszkają właśnie w różnych małych
miasteczkach. Wiem, że pod tą skrajnie zniechęcającą dla kogoś obcego powierzchnią
może toczyć się całkiem interesujące życie. Nigdzie nie ma tak, aby nie było
żadnych inicjatyw kulturalnych. W takim właśnie miasteczku i w sąsiednich można
jednak znaleźć nowych znajomych. Jeżeli
ktoś chce żyć przeszłością, to będzie to robić zawsze i wszędzie. O ile obraz
Warszawy w pozostałych tomach cyklu jest
rewelacyjny i to on między innymi powoduje, że powieści Chmielarza są takie
dobre, to w przypadku obrazu Korabiewic
jako symbolu małej miejscowości można już
ostro polemizować. Ta powierzchowność obrazu powoduje, że „Farma lalek”
ma już za to u mnie minus. Żeby nie było wątpliwości, we wszystkich pozostałych
aspektach powieść trzyma poziom.
A
wracając do komisarza, jest świeżo po
rozwodzie i jeszcze nie umie odnaleźć się w nowej sytuacji. Na domiar złego
była żona błyskawicznie znalazła nowego partnera. Kuba zaczął więc udzielać się
na forum internetowym dla rozwodników.
Spodobała mu się też trochę sąsiadka, pielęgniarka Alicja, samotna matka
dwojga dzieci. Rozważał, jak tu nawiązać z nią bliższy kontakt, a sprawę
ułatwiał fakt, że ona niedwuznacznie dawała mu do zrozumienia, że jej się
podoba. Ale też nie do końca był pewien, czy tego chce, czy nie, czas płynął,
sprawa ta stała w miejscu. Ale będąc w knajpie poznał inną dziewczynę, która
była bardzo zdecydowana, poderwała go nagle i bez żadnych wstępów zaciągnęła do
łóżka. Nie miał w tym przypadku czasu na
rozważania i był już omotany.
Portret psychologiczny Kuby to spory atut
cyklu i to bynajmniej nie z tego powodu, aby był on osobą szczególnie
interesującą, wręcz przeciwnie. Kuba ma oczywiście swoje wady, jak chociażby
lekka zarozumiałość, ale jest bardzo uczciwy, solidny, powyżej przeciętnej
inteligentny. Jest oczywiście wyśmienity w swoim fachu, jako policjant potrafi
łamać reguły. Ale we wszystkich niemal innych aspektach życia jest już typowym
przeciętniakiem. Niczym szczególnie się nie interesuje. Czas wolny, o ile go
ma, spędza tak, jak standardowy Polak. Nie ma żadnych odchyłów, nie ma
dziwactw. Nie ma w nim żadnych sprzeczności i trudno znaleźć coś , co
odróżniałoby go od ogółu. A wiele rzeczy dzieje się jakby obok niego, czy nawet
zamiast niego. Nie chciał być policjantem, ale tak wyszło. Nie planował
przespania się z nieznaną mu kobietą, ale się przespał. Nie znosi faceta swojej
byłej żony, ale stara się utrzymywać z nim dobre kontakty i być miły, no bo tak
trzeba. Skoro panuje moda na bieganie, to chociaż specjalnie tego nie lubi,
stara się i biegać. Daleko mu do obdarzonych prawdziwą charyzmą osobowości,
które potrafią zachowywać się niekonwencjonalnie. Na tle innych wielkich
powieściowych detektywów czy policjantów wyróżnia się chyba tylko nijakością.
Ale na co dzień mamy właśnie w większości do czynienia ze zwyczajnymi osobami.
I jeśli ktoś chce poczytać, co czuje standardowy, przewidywalny facet, co
myśli, jak się potem zachowuje, to polecam śledzenie poczynań Kuby. Wszystkie
kłótnie damsko – męskie i wszelkie inne tego typu nieporozumienia opisane są
właśnie z punktu widzenia Kuby. Jest to spora dawka wiedzy
psychologicznej.
Janusz Zadura jako czytający to już
instytucja. Nie wymaga komentarza.
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz