To moja druga książka Chmielarza, wcześniej czytałam "Przejęcie", o którym pisałam tutaj. Nie podzielam zachwytu innych czytelników nad intrygą kryminalną z "Cieni", jest moim zdaniem niedorzeczna. Ale powieść ma sporą ilość innych plusów, bardzo mocnych i nadal uważam, że po Chmielarza sięgać warto.
Co do zagadki kryminalnej, to jest ich kilka. Pisarz przedstawił Warszawę z roku bodajże 2012 jako miejsce, gdzie trwają w najlepsze porachunki gangsterskie, trup ściele się gęsto. Jest próba zabójstwa w centrum handlowym. Jest zastrzelenie trzech mafiosów w restauracji. Jest były żołnierz Gromu, który po zwolnieniu ze służby świadczy usługi jako płatny zabójca. Są policjanci, którzy skumali się z gangsterami. Z realizmem nie ma to wiele wspólnego. Wystarczy śledzić informacje, aby wiedzieć, że porachunki gangsterskie na taką skalę już dawno się skończyły.
A co do szczegółów, to zabite zostały dwie kobiety, przy których znaleziono broń służbową komisarza Kochana. Podejrzenie padło na niego, musiał więc się ukrywać przed kolegami. To nie jest jedyny wątek. Jest gwałt zbiorowy na młodym chłopaku. Jednym z głównych bohaterów, czarnych oczywiście, jest gangster Borzestowski i wszechmocny lobbysta Łazarowicz. Nasz kraj jawi się z kart tej książki jako miejsce skrajnie skorumpowane, niczym Rosja, Ukraina czy kraje Ameryki Południowej lub Łacińskiej. Nie podzielam takiego obrazu, nie spotkałam się z taką korupcją. Ale to kwestia względna, kwestia doświadczeń osobistych. Wątek porachunków gangsterskich też nigdy nie był moim ulubionym.
Ale jest masa plusów. Chmielarz potrafi pisać szalenie wciągająco, o nudzie nie ma mowy, trudno jest oderwać się od czytania.
Dla mnie zasadniczymi plusami są dość nietypowo ujęta psychologia postaci i poczucie humoru. Większość wydarzeń toczy się w środowisku męskim i autor opisuje je z typowo męskiego punktu widzenia. Można dowiedzieć się sporo o facetach. Garść przykładów.
Kochan z Mortką nigdy się sobie nie zwierzali, nawet nie utrzymywali kontaktów po pracy. Moim zdaniem była to tylko zwykła znajomość, nie było tutaj żadnych atrybutów przyjaźni kobiecej, typu zwierzanie się sobie, spędzanie wspólnie wolnego czasu, itp. Według Chmielarza takie kontakty facetów mogą już być przyjaźnią. I gdy Kochan znalazł się w potrzasku, gdy podejrzenia o podwójne zabójstwo padły na niego, potrzebował pomocy. Zadzwonił do Mortki, a ten narażając nie tylko karierę, ale i w ogóle posadę, zgodził się, aby mu pomóc. Przyjaźnie facetów są jak widać dziwne. Ten sam Kochan znęcał się nad żoną, bił ją, a raz nawet wylądowała w szpitalu. Paradoksalnie, on też na swój sposób ją kochał. Kobieta chyba nie byłaby w stanie wymyślić takiego wątku.
Szef Wydziału Zabójstw, Andrzejewski, przygotowywał się do 30 - tej rocznicy ślubu. Żona miała nikłe pojęcie o tym, co robił w pracy i jakie miał tam problemy. Nie mógł co za tym idzie, liczyć na jej wsparcie. Olbrzymia część jego życia była dla niej obca. Ale on ją naprawdę kochał i miał do niej zaufanie. Paradoks.
"Cienie" nie są powieścią humorystyczną, ale niektóre fragmenty mogłyby konkurować ze słynną Chmielewską. Chociażby Kochan ukrywając się zamieszkał ze studentami, którzy zrobili casting na kolejnego lokatora. Był od nich dwa razy starszy. Rewelacja, można śmiać się nawet i głośno.
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz