sobota, 14 kwietnia 2018

Grzegorz Motyka "Wołyń` 43"

 
           
   
Grzegorz Motyka potrafi pisać o historii tak zajmująco, jakby czytało się powieść typu kryminał. Lektura tej właśnie pozycji pozwala lepiej zrozumieć współczesność, mowa bowiem jest nie tylko o Ukraińcach, ale i m. in. o chorwackich ustaszach, szkolonych przez OUN i o obecnej polityce polsko - ukraińskiej. "Wołyń` 43" powstał kilka lat po ukazaniu się wyśmienitej książki tego samego autora pt. "Od Rzezi Wołyńskiej do Akcji Wisła. Konflikt Polsko - Ukraiński 1943-1947", o której pisałam tutaj. W najnowszej książce autor uzupełnia poprzednią o nowe dowody i jeszcze szersze spojrzenie na całość wydarzeń. Uzupełnienie dotyczy też źródeł konfliktu i polskich akcji odwetowych. W przypisach podane są m. in. dokumenty OUN czy UPA z archiwów ukraińskich. Według mnie książkę mogą czytać zarówno znawcy tematu, jak też i osoby, których wiedza na ten temat jest minimalna lub nawet żadna.
  

      Prof. Motyka uszczegółowił kwestię zorganizowanego charakteru ludobójstwa. Przerażające okrucieństwo, często z użyciem narzędzi gospodarczych, zostało zaplanowane, było ono potrzebne m. in. do tego, aby całość robiła wrażenie spontanicznego zrywu chłopstwa. I aby zakryć w ten sposób udział i kierowniczą rolę zorganizowanych, zbrojnych ukraińskich formacji. Do tego też potrzebny był tez udział chłopów. W książce jest makabryczny cytat z ukraińskich źródeł, dotyczący okrucieństwa. Otóż okazało się, że niektórym napastnikom tego rodzaju mordy tak bardzo się spodobały, że znajdowali w tym przyjemność. Co zaskakujące, taki obrót sprawy przewidział ukraiński arcybiskup Andrzej Szeptycki, który w 1942r. wystosował list pt. "Nie zabijaj". W liście tym przestrzegał , że "Żądza krwi może stać się niczym nieograniczoną  namiętnością , dla której największa rozkoszą będzie męczenie i zabijanie ludzi".
  

     Omówiona jest szalenie kontrowersyjna kwestia polskich akcji odwetowych. Otóż w drugiej połowie 1943r., gdy o Wołyniu zrobiło się głośno i gdy pojawili się pierwsi polscy uciekinierzy, AK podjęła decyzję o tym, aby przeprowadzić akcję uprzedzającą, aby Ukraińcy nie rozszerzyli swoich działań na zachód. Przytoczony jest tu cytat z gen. Bora - Komorowskiego , który w 1944r. donosił do Londynu, że " aby przeciwdziałać wyniszczającej akcji ukraińskiej, Komenda Obszaru nakazała natychmiastowe podjęcie na całym terenie samoobrony i kontrakcji pacyfikacyjnej. ... W przypadku większego nasilenia mordów nakazano stosować odwet akcji pacyfikacyjnej przeciwko osiedlom ukraińskim." Niezależnie od tego autor opisuje też akty ludobójstwa, dokonane na ludności ukraińskiej przez Polaków, które nie wynikały z niczyjego rozkazu, które zdarzyć się nie powinny, dotyczy to miejscowości Wierzchowiny, Piskorowice, Sahryń.
 

     Jeden z rozdziałów poświęcony jest też ludobójstwu dokonanemu przez chorwackich ustaszy na Serbach. W tym przypadku sposób działania był dokładnie wzorowany na wydarzeniach wołyńskich. Akcja miała charakter odgórny i zorganizowany, była tak samo okrutna. I również całość zorganizowana była tak, aby stworzyć pozory spontanicznej akcji chłopów. Taki sam był cel - unicestwienie możliwie największej liczby "wrogów", aby teren mógł być potem uznany za etnicznie chorwacki. Taki sam był nacjonalizm. No a to, co się działo kilkadziesiąt lat później, w czasie wojny na Bałkanach, było odwetem za wcześniejsze ludobójstwo. 
   

    Z punktu widzenia Polaków czymś kuriozalnym jest stawianie pomników osobom, stojącym za akcją ludobójczą, np. Banderze. Problem jest bardziej złożony, ukraińskie podziemie walczyło z NKWD do 1953r. Już po wojnie walczyło ono przeciwko socjalizmowi i o niepodległą Ukrainę. Fakt, że ludzie ci mają za sobą ludobójczą akcję na Wołyniu, na Ukrainie jest raczej nieznany. Ukraińskie media tego tematu nie podejmują, a ukraińscy historycy prezentują punkt widzenia, że żadnego ludobójstwa nie było, że były napady chłopów ukraińskich na polskich i odwrotnie, a straty po obu stronach były zbliżone. Obywatele nie widzą więc żadnych przeciwwskazań, aby czcić swoich bohaterów. Stanowisko polskie w tym zakresie też nie jest zbyt znane, a jeżeli ktoś je zna, to uważa za błędne.
 

     Kwestia wołyńska jest od lat problemem w stosunkach polsko - ukraińskich. Przez wiele lat polityka prowadzona była w ten sposób, że dbano o dobre relacje niezależnie od różnicy zdań na temat Wołynia. Potem zaczęło się to zmieniać. Szanse na to, że Ukraińcy zmienią punkt widzenia na tą kwestię, są wg prof. Motyki, znikome.
 
     Nie miałam okazji przeczytać żadnej ukraińskiej pracy na wskazany temat, też chyba nie są u nas zbyt znane... Temat Wołynia chyba zawsze będzie kontrowersyjny, ale dobrze byłoby, gdyby relacje polsko - ukraińskie wróciły do normy.
 
        Książka jest rewelacyjna, ją się wręcz pochłania.
 
6/6


  
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz