„Białe lwy muszą umrzeć” to jedna z
najlepszych książek o zwierzętach, jakie kiedykolwiek czytałam. Wydana została
u nas 20 lat temu w bardzo zgrzebnej szacie graficznej i mało kto o niej wie. Aż
trudno jest mi zachować spokój, gdy przypomnę sobie miałkość rozreklamowanego
obecnie „Duchowego życia zwierząt”, które w porównaniu do „Białych lwów” są
zaledwie pustą wydmuszką. Tezy i opisy zawarte w „Białych lwach” nawet dla mnie
były szokujące, niektóre tylko oczywiście, a przecież czytam o zwierzętach, mam
je w domu, oglądam określone programy w telewizji.
Jest to książka napisana w oparciu o obszerną
bibliografię i skupia się na opisach
zachowań wszelkiego rodzaju zwierząt: lądowych, morskich, rzecznych, ptaków,
dosłownie wszystkich. Te zachowania zaś pierwotnie opisane zostały albo przez
zoologów i innych badaczy, albo przez postronne osoby, np. mieszkańców
określonych terenów, częściowo przez autora, są też wyniki różnych doświadczeń,
niekoniecznie okrutnych. Autor pisze zarówno o zwierzętach żyjących na
wolności, jak też i w ogrodach zoologicznych. W wielu przypadkach są też
porównania do ludzkich zachowań. Całość napisana jest przystępnym językiem,
czyta się ją dobrze. Gdyby książka wydana została obecnie, zawierałaby pewnie zdjęcia
lub obrazki, ale dobrze, że w ogóle jest.
Całość
podzielona jest na rozdziały, a każdy z nich skupia się na określonym
zachowaniu, np. walka o władzę, altruizm zwierząt, losy outsiderów itp. Każdy rozdział
składa się z olbrzymiej liczby różnorakich opisów zachowań. Wymienię kilka, które
najbardziej utkwiły mi w pamięci. Zwierzęta
wykazują się zachowaniami altruistycznymi, co prawda nie zawsze i nie wszędzie,
ale jednak. Opisany jest chociażby szympans, który widząc uzbrojonych
kłusowników, chcąc ochronić swoje stado, rzucił się na nich do nierównej walki,
wydawał przy tym okrzyki ostrzegające cała grupę pobratymców. Zginął i ocalił
grupę. Do dziś naukowcy nie do końca potrafią wytłumaczyć, jak niektóre zwierzęta
orientują się w przestrzeni. Przykładowo
psy, biegające w zaprzęgach na dalekiej północy, poruszają się po terenie
całkowicie płaskim i pozbawionym zarówno drzew i jakichkolwiek innych elementów
charakterystycznych. Człowiek bez odpowiednich przyrządów, nie byłby tam w
stanie nigdzie dotrzeć. Opisane psy
nigdy się nie gubią i drogę do domu znajdą zawsze i wszędzie, bezbłędnie. Pies
przewodnik zaprzęgu wyczuwa przy tym wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwa, gdy
zachodzi taka potrzeba bez jakiejkolwiek ludzkiej interwencji, potrafi zboczyć z
kursu i te przeszkody ominąć. A tytułowe białe lwy są z rozdziału o
outsiderach. Los outsiderów wśród zwierząt jest straszny. Te białe lwy z racji nietypowego
umaszczenia nie mogą być dobrymi łowcami, są zbyt widoczne, zarówno w nocy, jak
i podczas dnia. Albo więc takie osobniki zagryza sama grupa, albo konkurencyjna
grupa lwów, jako łatwy łup. W tym
przypadku zostały ewakuowane do zoo.
Ale są też i opisane szalenie ciekawe
zachowania ludzi, np. plemion pierwotnych czy Indian, które zadają kłam
powszechnie panującym opiniom, np. o wielkim zamiłowaniu Indian do wszystkiego,
co pochodzi z natury, ich rzekomym szacunku do zwierząt itp. Mordowali zwierzęta
na potęgę, dużo więcej, niż było zapotrzebowanie. Świadczą o tym znaleziska
szkieletów zabijanych zwierząt przy różnych pułapkach. Gdyby Indianie
dysponowali taką bronią, jak biały człowiek, przeprowadziliby eksterminację
wielu gatunków zwierząt, nie tylko bizonów.
Autor kilkukrotnie odnosi się do teorii
Darwina i jego twierdzeń, że wygrywają najsilniejsi i polemizuje z nią. Udowadnia
chociażby, że gdyby wygrywali tylko najsilniejsi, zwierzęta dawno już wyginęłyby.
Gryzonie są przecież dużo słabsze od drapieżników, a jakoś nie wyginęły. Nie
wyginęły, bo potrafią walczyć, uciekać, robić uniki i mają opracowaną całą
strategię, dzięki której żyją. Przetrwa zdaniem autora nie ten, kto jest najsilniejszy,
ale ten, kto najlepiej się umie dostosować do nowych warunków.
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz