czwartek, 16 listopada 2017

Andrzej Sapkowski „Krew elfów” - III tom cyklu o Wiedźminie – audiobook, czyta zespół aktorów

Wiedźmin. Tom 3. Krew elfów - Sapkowski Andrzej


    Treść teoretycznie zawsze powinna być ważniejsza od formy, ale w tym wypadku forma jest tak rewelacyjna, że zacznę od niej.

    Trzeci tom Wiedźmina, podobnie jak i poprzednie 2,  czyta zespół aktorów, każdą postać kto inny. Ale słucha się go jeszcze lepiej, niż części poprzednich. W tym tomie pojawiają się bohaterowie z dwóch tomów wcześniejszych, czyli z opowiadań, w tym i tacy, którzy pojawili się zaledwie w jednym opowiadaniu, przypominało mi się więc podczas słuchania, kto i jak odczytywał ich partie. Jest to jak powrót do dawnych, dobrych znajomych. Są też i nowe postacie. Rozpoznawalne są już motywy muzyczne, cześć z  nich jest wspólna dla wszystkich audiobooków z tej serii.  Dobór czytających aktorów jest na tyle trafny, że w dalszym ciągu nie czułam żadnych  zgrzytów. Podobnie idealnie nagrane było chociażby „Lśnienie” S. Kinga, ale cały czas podczas słuchania  drażniła mnie Agata Kulesza, mająca znacznie ponad 40 lat i odczytująca partie młodszej o 20 lat Wendy. I w „Krwi elfów” i w poprzednich nagraniach cyklu czegoś takiego się ustrzeżono. Audiobook naprawdę jest rewelacyjnie nagrany. Wyjątkowo ciężko jest się od niego oderwać. Jest wciągający jeszcze bardziej, niż opowiadania. Każde opowiadanie musi przecież się rozkręcić, na początku napięcia raczej nie ma. A w przypadku powieści po zawiązaniu się akcji, wszystko się toczy niezwykle wartko i to napięcie nie ma kiedy spaść.

     A co do treści to książka mnie nie rozczarowała. Pierwszy tom opowiadań wydał mi się rewelacyjny, drugi podobnie, a nawet bardziej, powieść tak samo. Opowiadania miały niezwykle szeroką tematykę, wachlarz podjętych tematów był w nich olbrzymi. W książce miałam wrażenie, że mimo zbliżonej objętości, Sapkowski skupił się już na konkretnych zagadnieniach i je pogłębił w stosunku do opowiadań.

      W „Krwi elfów” główną bohaterką jest Ciri, którą Geralt się zaopiekował, wychowywał ją z innymi wiedźminami, potem sprowadził swoją znajomą czarodziejkę, Triss Merigold, aby wniosła kobiecy wkład w wychowanie. Ostatecznie zaś Ciri została oddana do szkoły przy świątyni, pod opiekę kapłanek, bynajmniej nie na stałe, ale po to, aby odebrać wykształcenie i pobyć wśród innych dzieci. W tle tych wydarzeń szaleje wojna, knute są intrygi, aby odnaleźć zaginione dziecko i przejęć władzę. A bez względu na wszystko bohaterowie kochają, jedni z wzajemnością, inni bez, generalnie są jednak mocno skomplikowanymi osobami i te ich uczucia też nie są proste.

    Te wydarzenia, porywające czytelnika to oczywiście pretekst do ukazania prawd o naszej egzystencji i naszej naturze. Wiedźmin musiał tłumaczyć dziewczynce, dlaczego nie chce się angażować w toczącej się wojnie. Ona rozumiała te kwestie inaczej. Rozmowa o odpowiedzialności, angażowaniu się czy też nie angażowaniu się, jest jedną z najciekawszych. A nadchodzące wydarzenia i tak sprawiły, że nie było możliwości, aby się nie zaangażować. Dla mnie w tym tomie jeden z najciekawszych wątków, to związek Geralta z Yennefer. To taka mieszanina marzeń, chwilowego spełnienia, tęsknoty, żalu i mimo wszystko nadziei. Każde z nich mogło żyć prościej z kimś innym, bez takiej huśtawki nastrojów, ale tak na poważnie nawet  nie próbowali czegoś takiego.  Miotali się dalej kochając mimo wszystko.
   
    Całość tzn. ten dziwaczny trójkąt, jaki wytworzył się pomiędzy Geraltem, Yennefer i Ciri skojarzył mi się też z typowymi życiowymi sytuacjami. Tak właśnie często bywa, gdy mężczyzna ma dorastającą córkę, taką swoją księżniczkę i wchodzi w nowy związek z inną kobietą. I dorosła kobieta i dziewczynka chciałyby podświadomie mieć go tylko dla siebie i patrzą na siebie jak na potencjalne rywalki.

5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz