poniedziałek, 9 października 2017

Paweł Jasienica „Polska Piastów” – audiobook, czyta Zbigniew Wróbel

Audiobook Polska Piastów  - autor Paweł Jasienica   - czyta Zbigniew Wróbel


       Ta rewelacyjna książka jest historią epoki Piastów, opowiedzianą z dużą, nieukrywaną dozą subiektywizmu. Z reguły w historycznych opracowaniach naukowych subiektywizm jest czymś , czego powinno się unikać. Książka Jasienicy nie jest, na szczęście , opracowaniem historycznym. A przez to, że autor stale ocenia róże piastowskie decyzje, nie ma żadnych problemów z jej odbiorem. Słucha się rewelacyjnie. Jest to doskonała lektura i dla miłośników historii i dla tych, którzy się nią specjalnie nie interesują. Szczególnie polecałabym ją tym, którzy za historią nie przepadają i nie za bardzo pojmują, po co w ogóle w szkole uczy się historii, przecież dawne wojny niby to nie mają żadnego znaczenia dla obecnych dziejów. Sposób napisania tej pozycji udowadnia tezę wręcz przeciwną, że gdyby ludzie mądrze uczyli się historii, mniej byłoby nietrafnych decyzji politycznych.

        Sposób napisania wygląda tak, że autor omawia określone wydarzenia, potem te ważniejsze komentuje i stara się przekonać czytelnika, dlaczego określone posunięcia polityczne uważa za dobre, inne za złe. Co znamienne, ma stale na względzie ogólne tło, czyli decyzje władców ocenia z uwzględnieniem  uwarunkowań zewnętrznych, akcentuje, jaka w danym momencie była sytuacja międzynarodowa, czy sprzyjająca, czy nie. Inaczej patrzy się na określoną politykę wewnętrzną, gdy ma się świadomość, że na zachodzie powstaje Marchia Brandenburska, od południa zagrażają Tatarzy, od wschodu Litwini, a od północnego wschodu Krzyżacy.

      Autor zrywa też z pewnymi, utartymi już stereotypami. Przykładowo staje w obronie Mieszka II, uchodzącego za nieudacznika, porównywanego permanentnie i to na niekorzyść, z ojcem Bolesławem Chrobrym. Uświadamia, jak wyglądała sytuacja zagraniczna i jak wiele w tym zakresie się zmieniło w krótkim czasie.  I finalnie stwierdza, że biorąc całokształt pod uwagę, wcale nie było to najgorszy władca. Podobnie jest i z Litwinami, których przywykliśmy już uważać za jagiellońskich sojuszników . Za Piastów następował stopniowy wzrost znaczenia Litwy i Litwa od czasów Mendoga zaczynała stanowić dla nas coraz większe, realne zagrożenie, które wyrażało się nie tylko w wojnie podjazdowej.  Mówiąc Piastach trzeba pamiętać o Litwie jako wrogu Polski.

        Wielokrotnie autor wyszczególnia, jakimi cechami odznaczała się polityka władców wielkich, za których uważał właśnie Chrobrego, Łokietka i Kazimierza Wielkiego, tego ostatniego już szczególnie. Nie zamierzam tutaj streszczać całego wywodu, zainteresowani mogą sięgnąć po tą pozycję, zasygnalizuję tylko i to wybiórczo parę kwestii. Kazimierz Wielki za priorytet uznał odbudowę państwa po rozbiciu dzielnicowym. Chciał odzyskać utracone wówczas ziemie, ale był realistą  i zdawał sobie sprawę z tego, że ze słabym jeszcze wojskiem wiele się nie zwojuje. Jako pragmatyk podpisał w 1343r. mało korzystny pokój kaliski z Krzyżakami, na mocy którego zrzekł się m. in. Pomorza Gdańskiego. Uznał, że w tym czasie Zakon był potęgą i wojna z nim była niemożliwa do wygrania, a więc  wojnę musi odwlec w czasie jak najdłużej się da. Ładowanie pieniędzy w wojnę, stratę ludzi uznał za niemożliwe do przyjęcia. Zaoszczędzone na wojnie pieniądze inwestował  m. in. w budowę zamków warownych , wiedział przecież, że wojna z tym czy innym wrogiem prędzej czy później wybuchnie. Inwestował też w naukę, zafundował słynny Uniwersytet, nazwany później Jagiellońskim. Ciekawe, co sądziłby o decyzji z 1939r., aby nie oddawać Niemcom Wolnego Miasta Gdańska i nie godzić się na eksterytorialną autostradę , i aby w konsekwencji bić się „o honor” i stracić 6 mln. ludzi…

     Kazimierz Wielki szukał też sprzymierzeńców i to wśród europejskich potęg, skłócanie się pod byle pretekstem z sąsiadami nie wchodziło w rachubę, nie szukał też sojuszników w państwach, pozbawionych jakiegokolwiek znaczenia.   Postawił m. in. na dobre kontakty z papieżem , co uzyskał płacąc regularnie świętopietrze, o czym inni władcy w tym czasie regularnie zapominali. Było to więc pewną formą przekupstwa, ale skuteczną, liczył się cel.  Gdy już papieża przekupił , to zabiegał przy pomocy dyplomatów o jego oficjalne, przychylne stanowisko dla rozstrzygnięć, dotyczących przynależności terytorialnej  do naszego państwa określonych ziem. Papież wiedział, że przyznając rację Polsce będzie  miał większe zyski ze świętopietrza.

   Przykłady różnych ciekawych rozważań można mnożyć. Lektor niczego nie psuje, nie popisuje się, czyta w spokojnym tempie.

6/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz