Jak
to się mówi – do trzech razy sztuka, to moje trzecie podejście do Nesbo, ale
było warto. Audiobooki: ”Człowiek Nietoperz” i „”Karaluchy” nie podobały mi
się, może Nesbo lepiej się czyta , niż
słucha, może to przez to, że tamte książki były pierwszymi tomami z serii i
pisarz dopiero się rozkręcał. Z reguły mam problem z czytaniem różnych
bestsellerów, bo obawiam się, że to taki owczy trend czytelniczy, krótkotrwała
moda, po przejściu której nikt o danej pozycji nie będzie pamiętał. W tym przypadku już się nie dziwię, że Nesbo
ma swoich wyznawców.
W „Pierwszym śniegu” charakterystyczny
policjant Harry Hole poszukuje seryjnego zabójcy, który morduje kobiety,
mężatki, będące matkami, a robi to w dniach, gdy spada tytułowy pierwszy śnieg.
Jego znakiem rozpoznawczym jest ulepiony w pobliżu bałwan. Mniej więcej do
połowy książki autor naprzemiennie opisuje albo zabójcę w akcji, albo Harry`ego
w trakcie jego działań. Nie ulega wątpliwości, że Nesbo potrafi siać grozę, w
trakcie czytania opisów z zabójcą, oczywiście zrobionych tak, że nie wiadomo, o
kim jest mowa, bałam się. Jest to irracjonalne, ale tak właśnie było.
Poustawiane bałwany, „znak firmowy” psychopaty,
jakkolwiek może to zabrzmieć śmiesznie, budziły we mnie grozę. Mniej
więcej w połowie powieści sytuacja się komplikuje, bo wszystko wskazuje na to,
że zabójca jest już ustalony. Ale to nie jest takie proste. Sytuacja się gmatwa coraz bardziej,
wszystko, niemal jak w słynnym serialu, jest czymś innym, niż się wydaje. Nesbo
potrafi pisać tak, że trudno się momentami oderwać, a to już jest sztuka. Nie
odgadłam tego, kto jest mordercą. A gdy już sam autor ujawnił tą kwestię,
pozornie mogłoby się wydawać, że wszystko jest jasne i nie może być już
jakiegokolwiek napięcia. Również nic bardziej mylnego, retrospekcja i opisanie
znanych już częściowo wydarzeń z punktu widzenia „Bałwana” , czytałam jednym
tchem.
Niemniej ciekawe były opisy działań tropiącego
policjanta. Harry ma swoje techniki pracy.
Przede wszystkim jest szalenie uważnym obserwatorem, wnikliwie patrzy na
tzw. mowę ciała, mimikę i jest w stanie wychwycić, kiedy ktoś kłamie lub kręci.
Aby jeszcze podwyższyć te umiejętności, skorzystał nawet z pomocy swojego
kolegi, wyśmienitego pokerzysty, który nagrywał rozgrywki, a potem puszczał na
zwolnionych obrotach i starał się rozpoznać, jak poszczególne osoby się
zachowują, czy mimowolnie wykonują określone ruchy , gdy karta im idzie, lub odwrotnie,
gdy jest źle. Ten mistrz pokera też fenomenalnie rozpoznawał tych, co nie mówią
prawdy.
Społeczeństwo norweskie nie jest
bynajmniej ukazane jako środowisko, w którym chciałoby się żyć. W rodzinach rządzi kłamstwo, o zaufaniu z
reguły nie ma mowy, są tajemnice, podejrzenia i zdrady na porządku dziennym,
często obecne już na samym początku jako wątpliwej jakości „fundament” związku.
Brak jest prawdziwych, zbudowanych na mocnych podstawach, związków
międzyludzkich. Panuje model życia egoistyczno – hedonistyczny, fałsz i obłuda,
i nikt się temu nie sprzeciwia, nikt się nie wychyla, wygląda to tak, jakby ci
ludzie nie mieli świadomości, że można żyć inaczej. Model taki jest powszechnie
aprobowany, a ci co tak właśnie żyją, uważają to nie tylko za całkowicie
normalne, albo wręcz pożądane dla rzekomego „dobra dziecka”. Mało
prawdopodobne, aby nasiąknięte takimi wzorcami dzieci mogły żyć normalniej,
wręcz przeciwnie, zanosi się na to, że będzie tylko gorzej. Nic, tylko się
upić, co Harry zresztą permanentnie robi.
Harry, jak wielu książkowych policjantów
czy detektywów jest samotnikiem, i nie ma , jak to głosi modny od jakiegoś
czasu zwrot , ułożonego życia osobistego. Praktycznie nie ma nikogo bliskiego,
w pracy i poza pracą z nikim niemal nie
utrzymuje kontaktów. Wspomniany wcześniej pokerzysta i wizyta u niego, to była
wyjątkowa sytuacja. Trudno go przeniknąć. Z racji nałogu polegać na nim trudno.
Nie jest jednoznaczny. Ale spośród wszystkich postaci jest chyba najmniej
fałszywy, chociaż też nie bez winy.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz