„Królewicz i żebrak” czytany, bądź
słuchany przez dorosłego człowieka, jest niemal zupełnie inną książką, niż
„Królewicz i żebrak”, czytany przez dziecko. Gdy sięga po tą pozycję osoba
dorosła, odkrywa drugie i trzecie „dno” książki, niezauważalne dla kogoś
młodszego. Co do zasady, historia jest
znana niemal każdemu. Na skutek zbiegu okoliczności prawdziwy królewicz,
następca tronu, zamienił się miejscem z żebrakiem. Królewicz stał się
żebrakiem, a żebrak księciem, na pewien okres czasu, oczywiście. Czytelnik może
śledzić losy i żebraka i księcia, naprzemiennie. Całość przepełniona jest
duchem humanitaryzmu, autorowi obojętne były bowiem losy żon Henryka VIII,
interesował się zaś losem zwykłych ludzi. Jest to dość niespotykany punkt
widzenia. Współcześnie zapanowało wariactwo na punkcie żon Henryka VIII,
książki i filmy na ten temat się mnożą. Wygląda zaś na to, że losy zwykłych
ludzi z tamtych czasów, nikogo już nie obchodzą.
Książka ta demitologizuje epokę Tudorów. Tytułowy
królewicz bowiem to Edward VI, jedyny syn Henryka VIII. W powieści pojawiają
się i księżniczka Elżbieta i księżniczka Maria, późniejsze królowe. O ile
zwyczaje, panujące na dworze królewskim, odzwierciedlone są wiernie, o tyle
zamiana rolami Edwarda VI z żebrakiem, jest czystą fikcją. O epoce Tudorów narrator opowiada z
perspektywy następcy tronu, ale przede
wszystkim mówi o niej z punktu widzenia biednego i niewykształconego człowieka.
Dla biedaków życie w tamtych czasach było niewyobrażalnym koszmarem. Prawo było
drakońskie, kary za najmniejsze przewinienia straszliwe, łącznie z karą śmierci,
spaleniem na stosie czy nawet ugotowaniem żywcem. Gdy ktoś urodził się w
rodzinie, mówiąc dzisiejszym językiem, patologicznej, właściwie nie miał innej
alternatywy, jak życie w czymś takim, w strachu i wśród rękoczynów. Coś takiego,
jak wolność religijna, nie istniała, innowiercy nie mieli prawa bytu. O ile
prosty lud cierpiał, na dworze królewskim, jak to na dworze, panował przepych, a
pieniądze marnowano na różne sposoby. Podczas
słuchania można zachwycić się nas szczęściem, że żyjemy teraz, a nie 500 lat temu.
Twain poczynił refleksje nad naturą ludzką,
jak można się domyślić, nie były one wesołe. Żebrak stawszy się królem,
momentalnie zapomniał o prawdziwym następcy tronu, los jego stał mu się całkowicie obojętny. Do
zbytku przyzwyczaił się do tego stopnia, że zaczął marnotrawić pieniądze na totalne
bzdury, np. wzmocnienie straży. Gdy zobaczył matkę, zakomunikował, że nie zna
tej kobiety. Na przykładzie pozornie świętego pustelnika można zaobserwować, na
czym polega mściwość, pamiętliwość i
fanatyzm religijny.
Są też i akcenty humorystyczne, dzięki
czemu lektura jest lekka. Jest też i bohater pozytywny, który zaopiekował się
królewiczem, przebranym w żebraka. Lektor czyta poprawnie. Książka nie jest
długa, czytanie jej, czy słuchanie, potraktować można jako dobrą i pouczającą rozrywkę.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz