Książka
jest historią miłości jednej z bardziej
znanej polskiej pary bohaterów literackich - Maryni Pławickiej i Stanisława
Połanieckiego, zawiera też oczywiście sporą liczbę innych wątków. Całość
rozgrywa się pod koniec XIX wielu w stosunkowo krótkim czasie, około dwóch lat,
głównie w Warszawie i podwarszawskich wioskach letniskowych oraz częściowo we
Włoszech. Zaczyna się z chwilą poznania Maryni i Stacha, a kończy wraz z
urodzeniem się ich dziecka. Znajomość tych dwojga przechodziła różne fazy,
najpierw wzajemne oczarowanie, potem straszne nieporozumienie i niechęć Maryni
przy jednoczesnym szaleńczym niemal zakochaniu Stacha. W późniejszym czasie
role się odwróciły, Marynia pokochała ponownie, a Stach gdy już miał ”zdobycz”
w garści, zaczął obojętnieć. Stan taki utrzymywał się i po ślubie, a gdy
Marynia zaszła w ciążę, Stachowi zaczęła podobać się inna kobieta, pani
Maszkowa. Świetny jest serial pod tym samym tytułem z 1979r. z Anną Nehrebecką
jako Marynią, z J. Englertem, A. Sewerynem, L. Pieraszakiem, J. Machalicą i
in.
Najciekawsze chyba wątki to właśnie te
związane z Marynią i Stachem. Autor opisał z męskiego punktu widzenia pewne
znudzenie kobietą, którą się jednocześnie kochało. Gdy Marynia była w ciąży, strasznie
wówczas zbrzydła i zaczęła budzić coś w rodzaju wstrętu fizycznego męża.
Zainteresowanie jego innymi kobietami stało się wówczas kwestią czasu. Maszkowa
początkowo mu się bardzo nie podobała, uważał ją za głupią, pustą i brzydką, szczególnie raziły go jej oczy,
wiecznie czerwone i sztywność ruchów. Dość szybko niejako bezwiednie, z
pewnością wbrew woli Stacha, zaczęła go jednak ona coraz bardziej pociągać. Aż
doszło do sytuacji, że poczuł w sobie zwierzę, jak to określił autor, któremu
zaczynał nie mieć siły, aby się oprzeć. Jednocześnie mimo wszystko kochał Marynię
i miał świadomość, że jest to wartościowa kobieta, oddana mu całkowicie i z
którą chce spędzić całe życie. Gdy bronił się wewnętrznie przed pociągiem do
Maszkowej, jego intelekt podpowiadał mu wszystkie rzeczowe argumenty p-ko
takiemu posunięciu. Jak ta walka się skończyła, ktoś kto nie zna powieści, może
się sam przekonać.
Zaciekawienie budzi też esteta malarz
Świrski, poszukujący żony i któremu trudno było się na kogoś zdecydować. Nie
można się też oderwać od wątku młodego poety Zawiłowskiego i jego miłości do
Liniety, którą uważał za bóstwo, a która była pustą wydmuszką i wcale nie była
w nim zakochana.
Z racji tego, że dopiero co skończyłam
słuchanie „Emancypantek”, nasuwały mi się porównania do Prusa. U Sienkiewicza w
tej właśnie powieści wszystko skupione jest na osobistych sprawach bohaterów,
nikt nie angażuje się w nic, co miałoby szerszy zasięg niż czubek własnego
nosa. Nie wiadomo, co wówczas dzieje się w świecie, co nurtuje polskie
społeczeństwo. U Prusa jest inaczej, podobnie chociażby i u Dąbrowskiej. Dość
mocno u Sienkiewicza zaznaczona jest rola religii w życiu człowieka. Marynia była
bardzo głęboko wierząca, Stach nieco mniej, ale również. W stosunku do religii
czy kleru brak jest u Sienkiewicza jakiegokolwiek krytycyzmu. Marynia jest
wyjątkowo nieskomplikowaną postacią, takim skrajnie białym charakterem, bez
jakichkolwiek rys czy sprzeczności. U Prusa religia w powieści nie odgrywa tak
doniosłej roli. Kobiety u Prusa są bardziej aktywne, mają poza życiem
małżeńskim, byciem matką czy żoną, jeszcze inne
zainteresowania, na których się skupiają, są z reguły bardziej
skomplikowane od bohaterek sienkiewiczowskich.
Współcześnie takich powieści już się raczej
nie pisze, przynajmniej ja nic nie wiem na ten temat. Gdyby ktoś znał
współczesną powieść - sagę rodzinną, obojętnie czy polską, czy zagraniczną,
będę wdzięczna za podpowiedź. Szkoda, że Sienkiewicz nie dopisał dalszych losów
Połanieckich tak, aby wyszła saga rodzinna, coś w rodzaju „Buddenbroków” Manna
czy „Sagi rodu Forsyte`ów” Galsworthy`ego, albo „Nocy i dni” Dąbrowskiej.
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz