Niepowtarzalny
znak firmowy Donny Leon to Wenecja jako miejsce akcji jej kryminałów. Tak jest
oczywiście i w przypadku „Złotego jaja”. Większość jej poprzednich książek czytałam,
poza „Ukrytym pięknem”, o którym pisałam tutaj, dawno temu i zlewają mi się one w jedną całość.
Ale całość ta jest unikalna i nie do
pomylenia z czymkolwiek innym. Komisarz Brunetti wraz z żoną Paolą i dwojgiem
dziećmi są Wenecjanami.
Klimat tych książek jest wyjątkowy. Brunetti
nie jeździ do pracy samochodem, tylko płynie tramwajem wodnym , albo w
wyjątkowych wypadkach korzysta z taksówek – motorówek. Gdy przemieszcza się
gdzieś w pracy, służbowo, niekiedy korzysta ze służbowej motorówki z kierowcą czy
raczej sternikiem. Idąc do baru zdarza mu się, że napotyka tam gondolierów,
którzy przez okno zerkają na swoje łodzie. A gondolierzy chwalą się seksualnymi podbojami
wśród turystek. Gdy mowa jest o mieszkaniach, pamiętać należy, że najgorsze są
te na dole, panuje tam wilgoć. Gdy ulica czy raczej kanał jest wąski, łodzią
manewruje się ciężko, a mieszkańcy jako widok za oknem mają drugie okno, co
jest mało przyjemne. Okien z widokiem na zieleń nie jest zbyt wiele. Wśród
domostw zdarzają się kilkusetletnie pałace, zamieszkiwane przez stare, arystokratyczne
, weneckie rody, jak chociażby rodzice Paoli . Są też i problemy, np. Chińczycy
ze swoimi sklepami i stoiskami oraz cenami, które trudno przebić. Jest smog.
Ale wszyscy jakoś sobie radzą. W tym tomie kończy się lato, nastaje wrzesień, a
to dla Włochów już prawie zima. W związku z końcem ciepła cała rodzina zamiast
białego, lekkiego wina do posiłków, przechodzi na cięższe, czerwone. A posiłki
są bardzo smakowite, niemal pachną z książki.
Brunetti jest nietypowym policjantem z
kryminałów. Nie jest alkoholikiem, narkomanem, ani rozwodnikiem, nie nosi w sobie traumy, nie choruje na
depresję, nie ma większych niż standardowe problemów z dziećmi, nikt nie chce
go tez wyrzucić z pracy. Z Paolą są szczęśliwym
małżeństwem chyba z 25 lat. Osobiście wolę bohaterów bardziej mrocznych, z
większymi problemami, ale odmiana zawsze
się przydaje. Paola jest intelektualistką z pasją czytania. W „Ukrytym pięknie”
czytała Henry`ego Jamesa. W „Złotym jaju” nie wiadomo , co Paola czyta.
Brunetti natomiast tutaj czyta Lukrecjusza. Dzięki Lukrecjuszowi uświadomił sobie
chociażby to, że to co dla jednego jest pokarmem, dla drugiego może okazać się trucizną.
U Brunettich czyta cała rodzina , jest to więc dodatkowy smaczek książek Donny
Leon. I Brunetti snuje niejednokrotnie refleksje na temat czytania. Płynąc np.
do pracy, zaobserwował, że na motorówkach prawie nikt niczego nie czyta, a
przecież czas dojazdu można wykorzystać na lekturę. No i nasz komisarz ubolewa
też nad tym, jak mało ludzi pasjonuje się czytaniem. On z żoną pasję tą wpoili swoim
, już niemal dorosłym dzieciom.
Pisarka w każdej książce skupia się na określonym
zagadnieniu społecznym, w tej jest
problem osób upośledzonych i społecznej znieczulicy. Leon ma spory stopień wrażliwości
na takie zagadnienia. Otóż zmarł głuchoniemy, upośledzony mężczyzna,
którego rodzina Brunettich znała jako pomocnika pralni, z której korzystali. Właściwie
to połknął on kolorowe pigułki nasenne matki. Dopiero po jego śmierci Paola zaczęła sobie
wyrzucać, że nigdy się nim nie interesowała, że może można mu było pomóc. A
Brunetti przypadkowo zobaczył piękne grafiki z widokami Wenecji, autorstwa tego
upośledzonego. Nasunęły mu się wówczas pytania, czy aby na pewno ten mężczyzna
był całkowicie upośledzony. Sprawa skomplikowała się mocno, gdy okazało się, że
zmarły nie miał żadnego dokumentu, nie był nigdzie ubezpieczony itp. Okoliczności tego zgonu są właśnie przedmiotem
śledztwa , jakie Brunetti prowadzi w tym tomie. Rozwiązanie zagadki jest
wyjątkowo zaskakujące. Sugerowałabym, aby każdy czytając , miał na względzie
tytuł.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz