sobota, 18 czerwca 2016

Tadeusz Dołęga – Mostowicz „Znachor” – audiobook, czyta Jan Nowicki


                                   Jan Nowicki czyta Znachora - Tadeusz Dołęga-Mostowicz            

                    
Tadeusz Dołęga – Mostowicz był fenomenem pod względem liczby czytelników. Pisząc , zarabiał olbrzymie pieniądze. Zaintrygowało mnie, na czym polega ten fenomen. Czy te książki są rzeczywiście ponadczasowe?  „Kariera Nikodema Dyzmy” rzeczywiście jest rewelacyjna. Spodobał mi się też życiorys pisarza. Nie szedł z prądem i wbrew powszechnym zachwytom nad Piłsudskim, był w totalnej opozycji wobec piłsudczyków . Miał z tego powodu spore problemy.

      Mimo najszczerszych chęci do „Znachora” nie mogę podejść na poważnie. Dla mnie jest to  coś w rodzaju prototypu harlequina, ale absolutnie nie żałuje, że poznałam tą książkę. Na samym początku profesor Wilczur, znany i ceniony chirurg dowiedział się, że opuściła go żona. Załamany w knajpie zaczął pić i szybko stał się ofiara napadu . Uderzono go w głowę , obrabowano, ocknął się z głęboką amnezją, bez dokumentów i bez pieniędzy. Teoretycznie taki bieg wydarzeń jest możliwy  , sam pisarz doświadczył czegoś takiego, tyle że obeszło się bez amnezji. Wilczur zaczął błąkać się po całym kraju, najmował się głównie na wsiach jako parobek, co trwało lat 20. Nie do końca jest wyjaśnione, dlaczego nikt go nie szukał . Żona zamieszkała w głuszy leśnej z leśniczym, o niczym nie wiedziała, ale  miał przecież znajomych, były przecież wtedy media: gazety, radio, można było umieszczać ogłoszenia. Ale początek jest bardzo ckliwy. Wilczur zatrzymał się u pewnego młynarza, początkowo jako parobek, szybko jednak uzmysłowił sobie, że potrafi leczyć. Nie wiedział,  skąd ta umiejętność. Wyleczył syna gospodarza, który nie chodził wskutek źle nastawionych kości nóg po złamaniu . Wilczur wykonał operację i stał się znanym i cenionym  w okolicy znachorem. W tym czasie poznał sprzedawczynię z pobliskiego miasteczka, którą bardzo polubił, a nawet pokochał ojcowska miłością. Nie wiedział, ze w istocie była to jego córka, która po śmierci matki tak zarabiała na życie.

     Ten moment był już wyjątkowo niedorzeczny. Niedorzeczne jest też i to, że przez 20 lat Wilczur nie zapomniał swojego kunsztu lekarskiego.  Ale o dziwo, powieść jest napisana w taki sposób, że ją się wręcz chłonie mimo różnych niedorzeczności. To naprawdę wielki talent literacki, potrafić tak pisać. Nie wiem, jak to się stało, ale chłonęłam właśnie opisy różnych zabiegów lekarskich, jakich dokonywał Wilczur, mimo, iż wiedziałam, że jest to niemożliwe, nie miał on żadnych sensownych narzędzi chirurgicznych, w izbie, gdzie leczył, panował bród. Nikt się niczym nigdy jednak nie zaraził i nasz znachor każdemu potrafił pomóc.   

       Dołęga – Mostowicz umiejętnie zadbał, aby odbiorcami tej powieści mogli być przedstawiciele wszystkich warstw społecznych. Na początku czytelnik poznaje Wilczura jako przedstawiciela zamożnej inteligencji, potem jest chłopstwo, jak młynarz i pacjenci znachora.  Córka Wilczura, Marysia to jakby zubożałe mieszczaństwo. Jest wszystko, ale akcja się komplikuje. Marysia zakochała się w młodym Czeńskim, synu lokalnego ziemianina, właściciela majątku w Ludwikowie. Ona była bez majątku, uczciwa, szczera, on zaś nie wiadomo było do końca, czy na pewno ja kochał. Młodzi w tajemnicy przed wszystkimi się zaręczyli.  Wątek romansowy jest pełen napięcia. Matka chłopaka w ogóle nie chciała słyszeć o czymś takim, jak małżeństwo z dziewczyną  bez majątku i bez rodziny. Aby nie było nudno, narzeczeni mieli poważny wypadek, gdy jechali motocyklem.  Trafili do naszego znachora. Marysia była bliska śmierci , lokalny lekarz uznał, że nic już jej nie pomoże.  Ale znachor podjął się trepanacji czaszki.

       Gdy to opisuję i gdy tego słuchałam, miałam świadomość, że jest to absurdalne. Ale nadal słuchałam. Niektóre sceny były przesłodzone, jak lukier, inne z kolei łzawo kiczowate. Dotarłam do końca. Nie wiem, czy bardziej dzięki tekstowi, czy lektorowi. Nowicki czyta fenomenalnie. Potęguje napięcie. Ale nie zmienia to faktu, że książka jest idiotyczna. Wydaje mi się, że może to być jedyna książka tego tupu w dorobku pisarza. Gdy poczytałam o jego twórczości, odniosłam wrażenie, że pozostałe pozycje są zdecydowanie poważniejsze i wartościowe, a autor krytycznie opisuje rzeczywistość wokół siebie.  Ale gdy ktoś chciałby się oderwać się od rzeczywistości, ten audiobook , czy książka będą idealnym rozwiązaniem.

3/6
                                         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz