czwartek, 5 maja 2016

Marcin Wroński „Kwestja krwi”

Okładka książki Kwestja krwi           


    Siódmy tom mojego ulubionego cyklu z Zygą nie zawiódł. Z racji tego, że tomów nie czytam w kolejności wydawania , z zaległych został mi do przeczytania tylko szósty – „Haiti” i ósmy tom - „Portret wisielca”. Nie śpieszę się z czytaniem , bo tomów mi zabraknie. A tak to mam jeszcze świadomość, że zostały mi jeszcze 2.

     „Kwestja krwi” to jeden z lepszych tomów. Patrząc chronologicznie jest to jednak tom pierwszy, bo to właśnie tu pojawia się  jako świeżo upieczony policjant Zyga. A dlaczego jest to jeden z lepszych tomów? Intryga kryminalna jest w nim wyjątkowa. W poprzednich książkach tło społeczne i wszystko, co jest poza intrygą, było najlepsze. Samo zabójstwo, czy zabójstwa były mniej ważne. W tym przypadku najbardziej wciąga właśnie historia, kto zabił i dlaczego. Szerzej oczywiście o tym napiszę. Ale nie tylko z powodu intrygi ten tom jest świetny. 

         Jak zawsze, wyjątkowo opisane jest tło, tym razem Wroński opisuje nie Lublin, tylko Zamość w 1926 i częściowo , w bardzo ograniczonym stopniu w 1952r. Zamość w 1926 był typowym prowincjonalnym miasteczkiem, jest to więc nieco inny klimat , niż w Lublinie.  Wszyscy policjanci musieli uważać,  aby nie narazić się najmożniejszej rodzinie w tym miejscu – Zamoyskim.  No i czas akcji - 1926r., było to stosunkowo krótko po odzyskaniu niepodległości, ludzie jeszcze wspominali czasy carskie, był to przecież dawny zabór rosyjski . Chociaż wreszcie ta niepodległość została odzyskana , niektórzy uważali, że w czasach carskich było stabilniej i panował większy porządek. Wszystko to tu jest. W 1926r. sporo miejsc w administracji czy szkolnictwie zajmowali urzędnicy czy nauczyciele pochodzenia rosyjskiego. W miarę upływu lat było to coraz rzadsze. A w „Kwestji krwi” Zyga podkochuje się w nauczycielce miejscowej szkoły, Rosjance.  Zamach majowy nie jest  opisywany jako odrębne wydarzenie, ale jego echa są. Ludzie  postrzegali to wydarzenie z takiego punktu widzenia, który im był najbliższy, nie myśleli o tym, czy jest to dobre dla Polski, ale o tym, czy np. w związku czystkami w administracji ich zatrudnienie będzie stabilne.     W książkach Wrońskiego, których akcja toczy się w późnych latach 30-tych, jak np. „Szklana trumna”, wszystko wygląda inaczej.  W ”Szklanej trumnie” czuć niemal nadchodzący nazim i nową wojnę, a car dawno odszedł w zapomnienie.  

       No i jest jeszcze coś, co u mnie bardzo punktuje, a mianowicie dwa przedziały czasowe, mniej więcej 90% wydarzeń rozgrywa się w 1926r., ale część ludzi spotykamy potem w 1952r.Wroński nie pierwszy już raz bawi się w typowanie, jacy ludzie  stawali się np. kapusiami SB czy gestapo i co konkretnie ich złamało.  W 1926r. poznajemy ich w normalnych warunkach, mnie frapuje poznawanie, kto potem kim stanie się w warunkach ekstremalnych. Czy dobrze odgadliśmy, można sprawdzić w tych fragmentach, które toczą się w roku 52.

          Wroński wpadł też na świetny pomysł, że każdy tom cyklu toczy się niemal w innym środowisku.  Było już przykładowo opisane środowisko biedoty, byli Żydzi, byli lotnicy , w każdym niemal tomie jest coś innego.  W tym przypadku jest to głównie ziemiaństwo, ale i nauczyciele. Zyga poszukując mordercy udaje się też do majątku Wołkońskich , Horobud, niektóre wydarzenia rozgrywają się więc na tzw. głębokiej wsi, a pisarz pokazuje relacje pomiędzy ziemianinem a chłopami. Inne środowiska i różne przedziały czasowe powodują, że każdy tom jest inny i uzupełniają się wzajemnie.

    A najważniejsza kwestia, czyli intryga dotyczy zaginięcia młodej dziewczyny, panny Wołkońskiej, arystokratki. Szybko okazuje się, że miała ona sporo adoratorów, a  kontakty miedzy nią a nimi nie były tylko platoniczne. Jest to podwójny problem, bo krąg potencjalnych podejrzanych się rozszerza, a oprócz tego wpływowy i bogaty ojciec, ziemianin, dowiadując się o takiej hipotezie, może mścić się na policji za rzekome insynuacje i kłamstwa w stosunku do córki i za zniewagę wobec swojego rodu . Dość długo nie wiadomo, czy dziewczyna żyje, ale Zyga niemal od początku miał świadomość, że została ona zamordowana. Problemem jest oczywiście przez kogo. Mógł to być romansujący z nią nauczyciel. Mógł też rówieśnik, będący jej korepetytorem. Mógł być jeden z poprzednich adoratorów. Trochę to przypomina Agatę Christie. W tej właśnie książce zakończenie jest absolutnie zaskakujące, najbardziej zaskakujące z wszystkich tomów.

      Każdy kto czyta cykl może mieć inne zdanie co do tego, który tom jest najlepszy. Zależy, czy ktoś lubi sprawy aferowe, czy  nazwijmy to,  kameralne morderstwa, komuś mogą wydawać się najciekawsze opisy życia biedaków, jako mało znane, dla kogoś innego mogą być one odrażające. Wszystko jest kwestią indywidualną.

5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz