Po
lekturze byłam mocno i zrelaksowana i podbudowana, to zaskakująca, pełna humoru opowieść o Zakonie
Dominikanów, napisana przez dwóch zakonników, Dominikanów oczywiście . Większości
ludzi zakony kojarzą się z powagą i nudą, jest to jednak na szczęście tylko stereotyp.
Rzadko kiedy można spotkać tak pogodną i budującą książkę. Zaliczyłabym ją do
nurtu literatury, pisanej z pasją przez ludzi, którzy kochają to, co robią.
Wspaniale i z humorem o pracy weterynarza pisze James Herriott, a takie podejście do życia nie
jest zbyt częstym zjawiskiem . „Zapach
pomarańczy” czyta się szybko, jest to lektura lekka, a ułatwiają ją jeszcze
różnego rodzaju zabawne rysunki. Zaczęłam ją czytać w niedzielę ubiegłego tygodnia,
tego samego dnia ją skończyłam i miałam
jeszcze czas na inne zajęcia. Naprawdę jest to rzecz warta polecenia.
Autorzy podchodzą do tematu bardzo
subiektywnie, w tym sensie, że opisują to, co ich zdaniem jest najważniejsze,
zarówno w odniesieniu do przeszłości i do teraźniejszości Dominikanów. Wyróżnikiem,
który najściślej charakteryzuje Dominikanów, jest humor i to starają się oni
udowodnić. Po raz pierwszy właśnie w tej
książce spotkałam się ze spojrzeniem na świętych pod kątem tego, czy mieli oni właśnie
poczucie humoru. I po raz pierwszy
spotkałam się też z napisaną pół żartem – pół serio tezą, że najwięksi święci mieli największe poczucie humoru
i dystans do siebie. Teza ta jest całkowicie przekonująca, nie wiem, czy
wszystkich, ale mnie z pewnością. Ponieważ
Dominikanie powstali jako zakon kaznodziejski, nacisk kładą właśnie na umiejętność mówienia do ludzi - to kolejna cecha ich charyzmatu. Inne cechy
to chociażby indywidualizm. W jednej z licznych przytaczanych anegdot ktoś pyta
Dominikanina, jakie Dominikanie mają poglądy polityczne. Odpowiedź brzmi – każdy
swoje. W książce jest trochę o powstaniu zakonu, ale absolutnie nie jest to powieść
o jego historii. Ojcowie piszą też i o innych czynnikach, które stanowią o
unikalności tej formacji, opisują podejście do nauki, rozwoju intelektualnego,
do modlitwy. O modlitwie dominikańskiej jest sporo, w tym przypadku stawiają na
prostotę, bez udziwnień i zbędnych komplikacji. A rozwój intelektualny to jeden
z priorytetów zakonu. Uchylają tez
zasłonę milczenia wokół samego sposobu życia w zakonie, a wiec jak zakonnicy się są w stanie ze sobą
dogadać, gdy przebywają razem niemal całą
dobę.
Mimo niewątpliwego subiektywizmu i
zaangażowania , autorzy mają świadomość, że w ich zakonie są w stanie odnaleźć się
jedynie nieliczni. Poza kwestią powołania, trzeba dobrze czuć się w takim
właśnie środowisku, a nie innym. Wiedzą, że są osoby, które lepiej będą się odnajdowały
w innych zakonach. To kwestia charakteru i indywidualnych predyspozycji. Całość
pisana jest z dużym dystansem . W innej anegdocie ktoś pyta zakonnika, czy nie
miał ochoty kiedyś wystąpić z zakonu. Tym razem odpowiedź brzmi, że wystąpić
nie miał ochoty nigdy, ale za to kilkakrotnie miał zamiar zabić kilku braci. „Zapach pomarańczy” nie jest książką z jakąś
wielką głębią, nie ma tam drugiego, czy trzeciego dna. Ale autorzy nie aspirują
do bycia Tołstojem, czy innym wielkim pisarzem . jeśli ktoś miałby ochotę zgłębić
temat, może sięgnąć do innych głębszych i poważniejszych pozycji, na zakończenie
podana jest bibliografia, obejmuje ona głównie pozycje książkowe, ale też i strony
internetowe a także artykuły prasowe.
Poleciłabym tą książkę zarówno wierzącym,
jak i niewierzącym, a nawet i antyklerykałom. Napisana jest w ten sposób, że
nikogo nie obraża i do niczego nie prowokuje. Autorzy nie nawracają nikogo na siłę, nie
polemizują z osobami wrogo do nich nastawionymi. A poza tym pozycja ta wydana została przez
godne uwagi dominikańskie wydawnictwo „W drodze”. Na jego stronie internetowej można znaleźć
sporo ciekawych pozycji do czytania.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz