niedziela, 10 kwietnia 2016

Krzysztof Pałys OP, Szymon Popławski OP - „Zapach pomarańczy”

Okładka książki Zapach pomarańczy. Życie dominikańskie z innej perspektywy           


Po lekturze byłam mocno i zrelaksowana i podbudowana, to  zaskakująca, pełna humoru opowieść o Zakonie Dominikanów, napisana przez dwóch zakonników, Dominikanów oczywiście . Większości ludzi zakony kojarzą się z powagą i nudą, jest to jednak na szczęście tylko stereotyp. Rzadko kiedy można spotkać tak pogodną i budującą książkę. Zaliczyłabym ją do nurtu literatury, pisanej z pasją przez ludzi, którzy kochają to, co robią. Wspaniale i z humorem o pracy weterynarza pisze  James Herriott, a takie podejście do życia nie jest zbyt  częstym zjawiskiem . „Zapach pomarańczy” czyta się szybko, jest to lektura lekka, a ułatwiają ją jeszcze różnego rodzaju zabawne rysunki. Zaczęłam ją czytać w niedzielę ubiegłego tygodnia, tego samego dnia ją skończyłam  i miałam jeszcze czas na inne zajęcia. Naprawdę jest to rzecz warta polecenia.

      Autorzy podchodzą do tematu bardzo subiektywnie, w tym sensie, że opisują to, co ich zdaniem jest najważniejsze, zarówno w odniesieniu do przeszłości i do teraźniejszości Dominikanów. Wyróżnikiem, który najściślej charakteryzuje Dominikanów, jest humor i to starają się oni udowodnić.  Po raz pierwszy właśnie w tej książce spotkałam się ze spojrzeniem na świętych pod kątem tego, czy mieli oni właśnie poczucie humoru.  I po raz pierwszy spotkałam się też z napisaną pół żartem – pół serio tezą, że  najwięksi święci mieli największe poczucie humoru i dystans do siebie. Teza ta jest  całkowicie przekonująca, nie wiem, czy wszystkich, ale  mnie z pewnością.   Ponieważ Dominikanie powstali jako zakon kaznodziejski, nacisk kładą właśnie na  umiejętność mówienia do ludzi  - to kolejna cecha ich charyzmatu. Inne cechy to chociażby indywidualizm. W jednej z licznych przytaczanych anegdot ktoś pyta Dominikanina, jakie Dominikanie mają poglądy polityczne. Odpowiedź brzmi – każdy swoje. W książce jest trochę o powstaniu zakonu, ale absolutnie nie jest to powieść o jego historii. Ojcowie piszą też i o innych czynnikach, które stanowią o unikalności tej formacji, opisują podejście do nauki, rozwoju intelektualnego, do modlitwy. O modlitwie dominikańskiej jest sporo, w tym przypadku stawiają na prostotę, bez udziwnień i zbędnych komplikacji. A rozwój intelektualny to jeden z priorytetów zakonu.  Uchylają tez zasłonę milczenia wokół samego sposobu życia w zakonie,  a wiec jak zakonnicy się są w stanie ze sobą dogadać, gdy przebywają  razem niemal całą dobę.  

        Mimo niewątpliwego subiektywizmu i zaangażowania , autorzy mają świadomość, że w ich zakonie są w stanie odnaleźć się jedynie nieliczni. Poza kwestią powołania, trzeba dobrze czuć się w takim właśnie środowisku, a nie innym. Wiedzą, że są osoby, które lepiej będą się odnajdowały w innych zakonach. To kwestia charakteru i indywidualnych predyspozycji. Całość pisana jest z dużym dystansem . W innej anegdocie ktoś pyta zakonnika, czy nie miał ochoty kiedyś wystąpić z zakonu. Tym razem odpowiedź brzmi, że wystąpić nie miał ochoty nigdy, ale za to kilkakrotnie miał zamiar zabić kilku braci.  „Zapach pomarańczy” nie jest książką z jakąś wielką głębią, nie ma tam drugiego, czy trzeciego dna. Ale autorzy nie aspirują do bycia Tołstojem, czy innym wielkim pisarzem . jeśli ktoś miałby ochotę zgłębić temat, może sięgnąć do innych głębszych i poważniejszych pozycji, na zakończenie podana jest bibliografia, obejmuje ona głównie  pozycje książkowe, ale też i strony internetowe a także artykuły prasowe.

   Poleciłabym tą książkę zarówno wierzącym, jak i niewierzącym, a nawet i antyklerykałom. Napisana jest w ten sposób, że nikogo nie obraża i do niczego nie prowokuje.  Autorzy nie nawracają nikogo na siłę, nie polemizują z osobami wrogo do nich nastawionymi.  A poza tym pozycja ta wydana została przez godne uwagi dominikańskie wydawnictwo „W drodze”.  Na jego stronie internetowej można znaleźć sporo ciekawych pozycji do czytania.

5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz