wtorek, 15 marca 2016

James Herriot „To nie powinno się zdarzyć”


To druga część cyklu „Wszystkie stworzenia duże i małe”. Uwielbiam książki Herriota, jest tam miłość, przyjaźń,  zwierzęta, piękne krajobrazy, radość życia , humor. Rewelacja. Pisałam już o pierwszej części , czyli „Jeśli tylko potrafiłyby mówić”. Część druga jest jeszcze lepsza od pierwszej, autor ma już wprawę w pisaniu. Cały czas pisze o swoim życiu. W pierwszym tomie młody weterynarz przybył na angielską prowincję i rozpoczął praktykę u nieco bardziej doświadczonego weterynarza, Siegfrida  Farnona. Wkrótce zamieszkał z nimi młodszy brat Siegfrida, Tristan, który chociaż był bardzo błyskotliwy , woląc zabawy, randki, tańce itp. nie był w stanie uporać się ze skończeniem studiów.

     W tomie drugim sceneria jest ta sama. Konstrukcja książki również jest tożsama. W każdym rozdziale opowiedziana jest historia jakiegoś zwierzęcia, któremu nasz weterynarz udziela pomocy. Równolegle do tego toczy się oczywiście prywatne życie bohatera, w tym właśnie tomie się on zakochuje . Perypetie  związane z pierwszymi randkami są szczególnie komiczne. O ile udzielając pierwszej porady weterynaryjnej na farmie ojca Helen, młody lekarz zaprezentował się dobrze, o tyle drugie spotkanie było absolutnym fiaskiem.  Gdy patrzy się na to z boku, jako czytelnik, a nie jako bohater wydarzeń, to drugie spotkanie można określić jako czysty komizm. Zabawne są też fragmenty z Tristanem i jego wieczny konflikt z bratem, w tym tomie przykładowo Tristan rozbił dwa samochody Sigfrida, w tym jeden szczególnie wypieszczony i ukochany.  Znajomość pierwszego tomu nie jest potrzebna, jeśli ktoś go nie czytał, to wiele stracił, ale można zacząć czytanie również i od drugiego tomu.

     Każdy niemal rozdział nadawałby się do druku jako odrębne opowiadanie. Każdemu inne rozdziały utkwią w pamięci bardziej, niż inne. Mnie szczególnie podobał się chociażby rozdział o wizycie u chorej krowy na jednej z farm. Rolnik  i jego rodzina klepali biedę, a utrata krowy byłaby dla nich tragedią. Krowa była niestety zaatakowana przez chorobę, która w tamtych czas z reguły bywała śmiertelna. Herriot wyjeżdżając po pierwszej wizycie nie za wiele  mógł zrobić i spodziewał się, że drugiego dnia krowa nie dożyje. Kolejnego dnia  była ona jednak niemal całkowicie zdrowa. Co się stało? Rolnik całą dobę spędził przy krowie, mówił do niej, głaskał ją, masował.  Siedział przy niej całą noc. Weterynarz nie był w stanie sobie do końca tego wytłumaczyć, ale wiedział, że to dzięki temu rolnikowi krowa przeżyła.

       Dla mnie szczególnie fascynująca jest ta radość życia. Tak, jakby autor był po tej jasnej jego stronie , jak w tytule ostatniego  filmu Majewskiego. Nie idealizuje on niczego. Widzi wszystkie wady swoich przyjaciół, czasem ma ich dość i trudno mu z nimi wytrzymać, ale zawsze zwyciężają ich zalety,   a właściwie ich świadomość.

     Książki Herriota wznawia obecnie Wydawnictwo Literackie , ale nie wiem dlaczego tylko 3 tomy, w sprzedaży są „Jeśli tylko potrafiłyby mówić” i „To nie powinno się zdarzyć”. Trzeci  tom „Nie budźcie zmęczonego weterynarza” jest dopiero w przygotowaniu. W całym cyklu tomów było jednak zdecydowanie więcej. Na allegro też nie wszystkie pozostałe są dostępne.   Pozostaje więc polowanie na poszczególne egzemplarze. Dla mnie jest to coś absolutnie wyjątkowego.

6/6   

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz