sobota, 13 lutego 2016

Marcin Wroński „ Skrzydlata trumna”

Okładka książki Skrzydlata trumna           

  
W czwartym tomie mojego ulubionego polskiego kryminalnego cyklu - Zyga , czyli komisarz Maciejewski, zaraz po zakończeniu wojny , osadzony został w więzieniu na lubelskim zamku.  UB-ek major Grabarz zaś postanowił, że wszelkimi możliwymi sposobami doprowadzi do tego, że Zyga zostanie  jego konfidentem.  Formalnie Maciejewski oskarżony został o kolaborację z Niemcami w czasie wojny, co nie do końca było prawdą, problem wynikał z tego, że Zyga formalnie w trakcie wojny pracował  jako policjant.  Jego działalność wojenna była dość złożona, bo współpracował też z polskim podziemiem, ale to akurat jest szerzej opisywane w tomie „A na imię jej będzie Aniela”. Część akcji tego tomu toczy się na lubelskim zamku, w więzieniu, jest jednak też i drugi watek  , są to retrospekcje i dotyczy to 1937r. Zyga wówczas zajmował się sprawą samobójstwa stróża na lubelskim lotnisku, w tle zaś rozwijała się afera, związana z zakładami lotniczymi w Lublinie. W więzieniu Zyga siedzi w celi z człowiekiem, który był świadkiem w tamtej sprawie. Sama akcja , czyli ten wątek kryminalny, paradoksalnie, z całej książki wydaje mi się najmniej interesujący. To oczywiście kwestia indywidualna, osobiście wolę zabójstwa w stylu jak u Agaty Christie, gdzie wszystko rozgrywa się w gronie kilku osób, gdzie o zabójstwie decyduje zemsta, chęć zysku, strach lub podobne indywidualne czynniki i decydujące znaczenie dla rozwiązania zagadki mają kwestie psychologiczne.   

      Wyjątkowo ciekawy w tym tomie jest wątek związku Zygi i Róży. Otóż pobrali się oni w czasie wojny, ale wcześniej byli już ze sobą około 10 lat. Gdy Zyga został uwięziony , nie miał pojęcia, co dzieje się z Różą i dzieckiem, którego nawet nie widział na oczy. Nie była to para jak z reklamy uśmiechniętej rodzinki w czasie świąt czy wakacji. Ale co zaskakujące, oni naprawdę się kochali. W trakcie wydarzeń z 1937r. pokazane jest , że Zydze, jak chyba każdemu mężczyźnie,  potrafiła wpaść w oko inna kobieta, niż Róża. Tutaj spodobała mu się młoda krawcowa, która  … przypominała mu Różę sprzed 10 lat. Niewiele brakowało, a przespałby się z tą krawcową, przeszkodził mu wyłącznie inny facet. I  Wroński, jako narrator, przedstawiciel rodu męskiego opisuje, jak to się dzieje, że Zyga jednocześnie naprawdę kochał Różę i miał ochotę na romans z inną. Jest to paradoksalne i nigdy nie będzie zrozumiałe dla kobiet, ale tu właśnie to zjawisko opisane jest z męskiego punktu widzenia.

     Inny wyjątkowo ciekawy wątek, to oczywiście próby złamania Zygi przez UB. Wiem, że wątki takie były już i w kinie i w literaturze, ale tu jest też inne spojrzenie na to zjawisko. Wroński pokazuje,  co w przypadku Zygi było najtrudniejsze. Jako były bokser był przyzwyczajony do bólu i kontuzji. Same przesłuchania , makabryczne warunki, i w więzieniu byłby w stanie znieść. W jego przypadku najgorszy był strach o Różę i dziecko. To przez te obawy nie mógł normalnie funkcjonować i przez to  niemal wariował.    

    Wątki związane z lotnictwem też nie są nudne. Nie będę tego opisywać dokładnie, bo to jest przecież główna intryga, ale i u jest sporo smaczków. Przykładowo wspomniany jest przypadek lotnika, wyśmienitego lotnika, wojskowego, któremu wojsko złamało karierę. Miał on pecha, że w trakcie jednego z lotów doszło do wypadku, coś dziwnego zaczęło dziać się z samolotem, musiał wyskakiwać. Potem okazało się, że było to zaplanowane i że zdarzały się specjalne uszkodzenia samolotów, w książce opisane jest, kto i dlaczego za tym stał.  Sam tytuł nawiązuje do takiego wypadku. Wracając zaś do tego lotnika, potem po wypadku  wojsko stanęło  przed alternatywą. Ogłosić, że samolot, na którym leciał pilot,  był felerny , czy uznać, że pilot nie do końca umie latać.

       W „Skrzydlatej trumnie” są wszystkie te cechy, dzięki którym tak bardzo lubię ten cykl. Wroński jest szalenie wnikliwym obserwatorem rzeczywistości, widzi głębiej, niż większość obserwatorów i nie postrzega świata w kategoriach czarno – białych. Nic nie jest dla niego proste, z reguły pokazuje właśnie, że określona sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż to się pozornie wydaje.

    Wiele osób chociażby gardzi tymi, którzy w tamtych, potwornych czasach  podpisali lojalki. Gdy się przeczyta historię Zygi  , widzi się ogrom cierpień, jakie musiał znosić i prawdziwe motywy, jakimi się kierował, czyli strach o rodzinę, a nie karierowiczostwo czy chęć zysku finansowego, patrzy się na to już z innej perspektywy. Z reguły gloryfikuje się polskie lotnictwo przedwojenne, prawdopodobnie wynika to z historii wojny, wiadomo, dywizjon 303 itp.  A Wroński pokazuje te ciemne punkty w tym idealnym obrazie. We wszystkich tomach cyklu z Zygą pisarz często w czymś wyidealizowanym pokazuje cienie, a z kolei w tym, co jest pogardzane , pokazuje inna twarz. Wcale nie rzadko  porządniejszym człowiekiem od np. urzędnika czy policjanta, okazuje się złodziej czy prostytutka.

       Pisałam wcześniej o innych tomach z Zygą, w listopadzie 2015r. o „Morderstwie pod cenzurą”, w październiku 2015r. o „Pogromie w przyszły wtorek”, w lipcu 2015r. o „A na imię jej będzie Aniela”, w kwietniu 2015r. o „Kinie Venus”. Nadal uważam, że tomy z okresu wojny lub z okresu powojennego „A na imię jej będzie Aniela” i „Pogrom w przyszły wtorek” są najlepsze, aczkolwiek wyjątkowo mroczne. „Skrzydlatą trumna” z racji poważnej afery lotniczej , czytało mi się trochę gorzej, ale jest naprawdę dobra. I z pewnością sięgnę po kolejne tomy.

5/6

     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz