środa, 6 stycznia 2016

Mari Jungstedt „We własnym gronie”

Okładka książki We własnym gronie           


        „We własnym gronie”  to drugi tom  wyjątkowo oryginalnego kryminalnego, rozgrywającego się na  Gotlandii ,  cyklu szwedzkiej dziennikarki. Mimo gigantycznej liczby skandynawskich kryminałów , Jungstedt potrafiła napisać coś, co w tej masie się wyróżnia. Książkę napisana jest wyjątkowo lekko i jest wciągająca. 400 stron   wydanych dużą czcionką można spokojnie przeczytać w jedno popołudnie. Oryginalne jest miejsce akcji, czyli niewielka szwedzka wyspa Gotlandia, z zachowaną średniowieczną zabudową, gdzie największe miasto na wyspie otoczone jest średniowiecznymi murami, zamykanymi o określonej godzinie na noc. Jungsedt jest dziennikarką z zawodu i w książce poprzez jednego z głównych bohaterów , Johana Berga, dziennikarza, sporo jest informacji o działaniach mediów.  Nietypowi są też główni bohaterowie.  Nie mają traum, nałogów, w ich rodzinach też  nie ma ani alkoholików, ani narkomanów. Nie są chorzy na śmiertelne choroby.  Nie są neurotykami. Chcą i potrafią tworzyć trwałe związki międzyludzkie. Jak na kryminał skandynawski to jest coś wyjątkowego. Główny bohater Anders Knutas jest od ponad 20 lat policjantem, ma żonę , położną,  dwoje dzieci i tworzą  razem szczęśliwą rodzinę.  

       W tym tomie zamordowana została studentka, uczestniczka kursu archeologicznego. Uczestnicy tego kursu zajmowali się wykopaliskami i szukaniem wszystkiego niemal, co zostało po Wikingach. Na Gotlandii po Wikingach pozostało bowiem sporo śladów, monet, biżuterii, kości i in. Sposób, w jaki dziewczynę zabito     wskazuje na to, że było to coś w rodzaju rytualnego morderstwa. Śledztwem zajmuje się właśnie Knutas i jego koleżanka , policjantka Karin, osoba bardzo tajemnicza i skryta. Odrębne, równoległe do policyjnego, dziennikarskie śledztwo prowadzi Johan Berg również z koleżanką dziennikarką. W tomie tym sporo jest nawiązań do archeologii  i Wikingów . Jest też wątek kradzieży znalezisk i nielegalnego handlu nimi. Studentka nie jest w tym tomie  jedyną ofiarą.

      Słuchałam kilka lat temu, jeszcze przed rozpoczęciem pisania bloga,   audiobooka z pierwszym tomem tego cyklu Mari Jungstedt pt. „Niewidzialny”,   tam nie było nic o archeologii, ani o Wikingach.  Jak z tego wynika, każdy tom ma swoją odrębną specyfikę. I w tym i w tamtym tomie jest zaskakujący rozwój wypadków. I w  obu tomach czytelnik trzymany jest w napięciu. Bardzo podobają mi się też wątki głównych bohaterów. W „Niewidzialnym” dziennikarz , właśnie Johan Berg , kawaler, poznał w trakcie pracy nad sprawą innego zabójstwa, Emmę, nauczycielkę, mężatkę, matkę dwojga małych  dzieci. Zakochali się w sobie z wzajemnością. W tomie „We własnym gronie” Emma jest w ciąży z Bergiem. Poza zabójstwem równie ekscytujący jest rozwój wypadków damsko – męskich .  Powieści Junstedt różnią się zasadniczo od innych powieści skandynawskich brakiem tej mroczności i bohaterów z traumami, nałogami czy fobiami.

      To co w tomach tej pisarki wydaje się najbardziej pociągające, to  pochwała życia i codzienności. Pomijając morderców, którzy musza być dewiantami z natury rzeczy, główni bohaterowie są z reguły pogodni. Nie tworzą niepotrzebnych problemów. Nie narzekają, że na Gotlandii jest zimny klimat, nie chcą wyjechać w ciepłe kraje. Nie marudzą, że Gotlandia to prowincja, cieszą się z plusów zamieszkiwania w tamtym miejscu, a więc z pięknych krajobrazów, z bliskości morza. Na partnerów życiowych nie szukają jakichś ideałów, wybierają zwyczajne osoby, które mają i wady i zalety,  nie są ani super intelektualistami, ani super bogaczami a ich pozycja zawodowa nie jest wyjątkowa.  I to im całkowicie wystarcza do szczęścia. Owszem, mają swoje problemy i gorsze dni, potrafią się zirytować czy zachowywać nie do końca zrozumiale, ale to są wyjątki. Oni są po prostu normalni i cieszą się życiem takim, jakie ono jest, bez wygórowanych ambicji . Bohaterowie zdecydowanej większości skandynawskich kryminałów umiejętności cieszenia się życiem nie posiadają.

   W powieściach Jungsedt nie zauważyłam specjalnej głębi , czy innych ukrytych przesłań. Ale nie zawsze musi się czytać czy oglądać rzeczy wielkie. Zwykła, dobra rozrywka, ze zwyczajnymi, zadowolonymi  ludźmi w rolach głównych też jest potrzebna.

4/6   

   

         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz