„We własnym
gronie” to drugi tom wyjątkowo oryginalnego kryminalnego, rozgrywającego
się na Gotlandii , cyklu szwedzkiej dziennikarki. Mimo gigantycznej
liczby skandynawskich kryminałów , Jungstedt potrafiła napisać coś, co w tej
masie się wyróżnia. Książkę napisana jest wyjątkowo lekko i jest wciągająca.
400 stron wydanych dużą czcionką można spokojnie
przeczytać w jedno popołudnie. Oryginalne jest miejsce akcji, czyli niewielka szwedzka
wyspa Gotlandia, z zachowaną średniowieczną zabudową, gdzie największe miasto
na wyspie otoczone jest średniowiecznymi murami, zamykanymi o określonej
godzinie na noc. Jungsedt jest dziennikarką z zawodu i w książce poprzez
jednego z głównych bohaterów , Johana Berga, dziennikarza, sporo jest
informacji o działaniach mediów. Nietypowi są też główni bohaterowie. Nie mają traum, nałogów, w ich rodzinach też nie ma ani alkoholików, ani narkomanów. Nie są
chorzy na śmiertelne choroby. Nie są
neurotykami. Chcą i potrafią tworzyć trwałe związki międzyludzkie. Jak na
kryminał skandynawski to jest coś wyjątkowego. Główny bohater Anders Knutas
jest od ponad 20 lat policjantem, ma żonę , położną, dwoje dzieci i tworzą razem szczęśliwą rodzinę.
W tym tomie zamordowana została
studentka, uczestniczka kursu archeologicznego. Uczestnicy tego kursu zajmowali
się wykopaliskami i szukaniem wszystkiego niemal, co zostało po Wikingach. Na Gotlandii
po Wikingach pozostało bowiem sporo śladów, monet, biżuterii, kości i in. Sposób,
w jaki dziewczynę zabito wskazuje na to, że było to coś w rodzaju
rytualnego morderstwa. Śledztwem zajmuje się właśnie Knutas i jego koleżanka ,
policjantka Karin, osoba bardzo tajemnicza i skryta. Odrębne, równoległe do
policyjnego, dziennikarskie śledztwo prowadzi Johan Berg również z koleżanką
dziennikarką. W tomie tym sporo jest nawiązań do archeologii i Wikingów . Jest też wątek kradzieży
znalezisk i nielegalnego handlu nimi. Studentka nie jest w tym tomie jedyną ofiarą.
Słuchałam kilka lat temu, jeszcze przed
rozpoczęciem pisania bloga, audiobooka z pierwszym tomem tego cyklu Mari
Jungstedt pt. „Niewidzialny”, tam nie było nic o archeologii, ani o
Wikingach. Jak z tego wynika, każdy tom
ma swoją odrębną specyfikę. I w tym i w tamtym tomie jest zaskakujący rozwój wypadków.
I w obu tomach czytelnik trzymany jest w
napięciu. Bardzo podobają mi się też wątki głównych bohaterów. W „Niewidzialnym”
dziennikarz , właśnie Johan Berg , kawaler, poznał w trakcie pracy nad sprawą innego
zabójstwa, Emmę, nauczycielkę, mężatkę, matkę dwojga małych dzieci. Zakochali się w sobie z wzajemnością.
W tomie „We własnym gronie” Emma jest w ciąży z Bergiem. Poza zabójstwem równie
ekscytujący jest rozwój wypadków damsko – męskich . Powieści Junstedt różnią się zasadniczo od
innych powieści skandynawskich brakiem tej mroczności i bohaterów z traumami,
nałogami czy fobiami.
To co w tomach tej pisarki wydaje się
najbardziej pociągające, to pochwała życia
i codzienności. Pomijając morderców, którzy musza być dewiantami z natury
rzeczy, główni bohaterowie są z reguły pogodni. Nie tworzą niepotrzebnych
problemów. Nie narzekają, że na Gotlandii jest zimny klimat, nie chcą wyjechać
w ciepłe kraje. Nie marudzą, że Gotlandia to prowincja, cieszą się z plusów
zamieszkiwania w tamtym miejscu, a więc z pięknych krajobrazów, z bliskości
morza. Na partnerów życiowych nie szukają jakichś ideałów, wybierają zwyczajne
osoby, które mają i wady i zalety, nie
są ani super intelektualistami, ani super bogaczami a ich pozycja zawodowa nie
jest wyjątkowa. I to im całkowicie
wystarcza do szczęścia. Owszem, mają swoje problemy i gorsze dni, potrafią się zirytować
czy zachowywać nie do końca zrozumiale, ale to są wyjątki. Oni są po prostu
normalni i cieszą się życiem takim, jakie ono jest, bez wygórowanych ambicji . Bohaterowie
zdecydowanej większości skandynawskich kryminałów umiejętności cieszenia się życiem
nie posiadają.
W powieściach Jungsedt nie zauważyłam
specjalnej głębi , czy innych ukrytych przesłań. Ale nie zawsze musi się czytać
czy oglądać rzeczy wielkie. Zwykła, dobra rozrywka, ze zwyczajnymi,
zadowolonymi ludźmi w rolach głównych też
jest potrzebna.
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz