niedziela, 9 sierpnia 2015

Swietłana Aleksijewicz „Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka”



 
    Nie jestem fanką reportaży czy tzw. literatury faktu, ale nie tak dawno przeczytane „Broad Peak. Niebo i piekło” B. Dobrocha i P. Wilczyńskiego czy „Angole” L. Winnickiej na tyle spodobały mi się, że sięgnęłam po kolejną książkę tego typu.  Mam bardzo mieszane uczucia  po przeczytaniu „Czasów secondhand”. Nie ulega wątpliwości, że z książki tej można niesamowicie dużo się dowiedzieć. Z żadnego innego źródła nie dowiedziałam się aż tak wiele na temat Rosji i Rosjan , jak właśnie z tej książki . Większość  innych książek, informacji z internetu czy telewizji okazała się w porównaniu z tą właśnie książką powierzchowna. 

         Ale jest i druga strona medalu. Czyta się ją bardzo źle, bardziej ją wymęczyłam, niż przeczytałam . Bardzo ciekawe informacje podane są w wyjątkowo nieprzystępnej formie.  Autorka znalazła bardzo oryginalnych i interesujących rozmówców, skłoniła ich do zwierzeń, zwierzenia te nagrywała , potem zaś … chyba po prostu przepisała, dodając gdzieniegdzie uwagi typu „włączam magnetofon”, „wyłączam magnetofon”, „płacze” itp. Ludzie mówili w różny sposób, nie każdy jest dobrym mówcą, a zwłaszcza gdy mowa jest o wyjątkowo osobistych sprawach. Efekt dla mnie był fatalny. Od tego jest właśnie dziennikarz, aby umieć interesująco przekazać na piśmie określoną  treść.

     Co do rozmówców, to Aleksijewicz znalazła ich sporo i do tego bardzo różnych . Są w różnym wieku , głównie z Rosji, ale nie tylko, bo również i z Białorusi czy Ukrainy, Armenii czy Abchazji, generalnie z krajów dawnego ZSRR.  Opowiadają o tym, co w ich życiu było najważniejsze. A w ich przypadku nie można oddzielić spraw prywatnych od wydarzeń historycznych ,  czy politycznych.  Są oni tak dobrani, że z reguły zaskakują i to totalnie.

     Są wśród nich są tacy , bynajmniej nie tylko w mocno zaawansowanym wieku, którzy cały czas rozpaczają nad upadkiem ZSRR. Symbol czerwonej gwiazdy, różne ordery i odznaczenia z tamtych czasów,  portrety Lenina i Stalina traktują jak coś w rodzaju przedmiotów kultu religijnego. W ludobójstwo nie do końca wierzą , uważają, że to propaganda.  Gdy widzą, że ktoś na bazarze  sprzedaje stare, radzieckie ordery,  zaczynają płakać, wzywać policję itp. Jedna kobieta na nagrobku męża kazała wyryć sierp i młot, bo w to właśnie oni wierzyli. Ich wywody pomagają trochę zrozumieć,  jak doszło do tego, że mają taki światopogląd. Od dzieciństwa wmawiano im, że żyją w raju, społeczeństwo nie było tak bardzo rozwarstwione, podobała im się wspólnota pochodów  z okazji 1 maja , podobało śpiewanie pieśni komsomolskich, czuli wspólnotę. Po upadku ZSRR pojawili się prawdziwi bogaci i nędzarze. Opisane jest małżeństwo, z wyższym wykształceniem, jedno było pracownikiem naukowym, drugie muzykiem, dorabiali sobie po przemianach ustrojowych zbieraniem petów po papierosach i sprzedawaniem ich na targu. W czasach komuny nie musieli czegoś takiego robić  . Związek Radziecki ich zdaniem był wtedy czymś wielkim, teraz już go nie ma.   No i oni tęsknią,  chcą, aby znów było tak „świetnie”, jak wtedy. Wiara w Boga została zastąpiona wiarą w Stalina, komunizm i ZSRR, a gdy nie ma Stalina, komunizmu i ZSRR, zaczął się dla wielu dramat.     

                Jest opisana historia byłego marszałka ZSRR, który po rozpadzie państwa się powiesił. Nie jest to jedyne samobójstwo z nostalgii za tamtymi czasami, opisane w książce. Są też opowieści na inne tematy, np. historie ludzi młodych . Jeden z nich opisuje pobyt w wojsku, który jawi się jako nieustający koszmar, a traktowanie młodych , jak bydła,   permanentne znęcanie się nad nimi, powoduje, że przekształcają się oni w bestie, które stają się alkoholikami i w okrutny sposób znęcają się potem nad rodziną.  Są też i mniej znane historie, np. o mniejszościach etnicznych w Rosji. Ci, których już po wyglądzie , typu ciemniejszy kolor skóry, można zidentyfikować jako pochodzących z Kaukazu , żyją w warunkach  takich jak bezdomne zwierzęta, nie mogą liczyć na jakąkolwiek pomoc policji, kradzieże na ich szkodę, pobicia, gwałty są na porządku dziennym, zabójstwa zdarzają się również.  

    W jednym z rozdziałów mężczyzna  opowiada o swoim niedoszłym małżeństwie .Jego niedoszły teść był oficerem rosyjskich służb, nie do końca wiadomo jakich, prawdopodobnie NKWD i opisywał mu, jak wyglądało rozstrzeliwanie ludzi, w czym osobiście uczestniczył. Są liczne wspomnienia z wojen, nie tylko z II wojny światowej , ale i wojny w Afganistanie, czy wojny z Finlandią, to tylko przykłady. Szokujących fragmentów jest sporo. Przykładowo tych, co się poddali i zostali wzięci do niewoli, zsyłano do łagrów.

       Wszystkie te historie łączy wspólny mianownik, ludzie ci mają zniszczone życie przez ideologię komunistyczną. Nawet  młodzi , którzy wychowywani byli przez rodziców czy dziadków,  żyjących   w komunizmie. Mieli styczność z więźniami łagrów, bojaźliwość i posłuszeństwo wobec  władzy wpajano im od dzieciństwa.  Jeżeli zdarzy się, że ktoś  jednak wykaże się odwagą, spotykają go nieciekawe konsekwencje. Jedna z historii dotyczy studentki z Białorusi, która brała udział w protestach przeciw fałszowaniu wyborów. Demonstranci zostali pobici przez policję i  aresztowani . Policjanci pacyfikujący demonstrację przez poprzedzające godziny siedzieli stłoczeni w wozach bez  jedzenia i picia, a potem wyżywali się na demonstrantach. A co najgorsze, to taka postawa, aby próbować coś zrobić, pomijając czy w ogóle ma realne szanse powodzenia, spotyka się z niechęcią społeczeństwa, niekiedy nawet z ostracyzmem. Ludzie są w przeważającej większości przeciwni protestom i chcą, aby było tak, jak jest. Nie każdy ma odwagę i możliwości, aby stamtąd wyjechać.  Obraz, jaki wyłania się z książki jest gorzej , niż ponury, opowieści są wyjątkowo dołujące. Jest kilka rozmów z byłymi więźniami łagrów, niektórzy też darzą estymą ZSRR. I to jest już najlepszy dowód na to, jak strasznie zdegenerowano ich umysły.  Wygląda na to, że duch , nazwijmy to komunizmu czy radzieckości tkwi w całym społeczeństwie , wśród młodych i starych, wykształconych i niewykształconych,  nawet gdy nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Musiałyby minąć całe pokolenia, aby ten homo sovieticus zniknął .

   Gdyby ta książka napisana była przystępnym językiem dałabym jej 6/6. Trzeba mieć dużo samozaparcia, aby przez nią przebrnąć. Kupując ją , nie miałam też świadomości, że będzie w niej  sporo opisów z łagrów.  Te opisy są tak koszmarne, że nie jestem w stanie ich czytać, nie tylko u Aleksijewicz. Wystarczył mi  w tym zakresie,  przeczytany kilkanaście lat temu, „Archipelag Gułag” Sołżenicyna. Nie chcę tej wiedzy jeszcze pogłębiać. Tutaj, szczególnie na początku, było tego sporo. Ostatecznie jednak warto było. Ta książka zmieniła moje spojrzenie na Rosjan.  Teraz wiem, ze oni nigdy nie wyprą się imperialnych ambicji, zdecydowana większość społeczeństwa zawsze będzie za odbudową imperium  .      

5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz