Nie jestem fanką reportaży czy tzw.
literatury faktu, ale nie tak dawno przeczytane „Broad Peak. Niebo i piekło” B.
Dobrocha i P. Wilczyńskiego czy „Angole” L. Winnickiej na tyle spodobały mi
się, że sięgnęłam po kolejną książkę tego typu.
Mam bardzo mieszane uczucia po
przeczytaniu „Czasów secondhand”. Nie ulega wątpliwości, że z książki tej można
niesamowicie dużo się dowiedzieć. Z żadnego innego źródła nie dowiedziałam się
aż tak wiele na temat Rosji i Rosjan , jak właśnie z tej książki .
Większość innych książek, informacji z
internetu czy telewizji okazała się w porównaniu z tą właśnie książką
powierzchowna.
Ale jest i druga strona medalu. Czyta
się ją bardzo źle, bardziej ją wymęczyłam, niż przeczytałam . Bardzo ciekawe
informacje podane są w wyjątkowo nieprzystępnej formie. Autorka znalazła bardzo oryginalnych i interesujących
rozmówców, skłoniła ich do zwierzeń, zwierzenia te nagrywała , potem zaś …
chyba po prostu przepisała, dodając gdzieniegdzie uwagi typu „włączam
magnetofon”, „wyłączam magnetofon”, „płacze” itp. Ludzie mówili w różny sposób,
nie każdy jest dobrym mówcą, a zwłaszcza gdy mowa jest o wyjątkowo osobistych
sprawach. Efekt dla mnie był fatalny. Od tego jest właśnie dziennikarz, aby
umieć interesująco przekazać na piśmie określoną treść.
Co do rozmówców, to Aleksijewicz znalazła
ich sporo i do tego bardzo różnych . Są w różnym wieku , głównie z Rosji, ale
nie tylko, bo również i z Białorusi czy Ukrainy, Armenii czy Abchazji,
generalnie z krajów dawnego ZSRR.
Opowiadają o tym, co w ich życiu było najważniejsze. A w ich przypadku
nie można oddzielić spraw prywatnych od wydarzeń historycznych , czy politycznych. Są oni tak dobrani, że z reguły zaskakują i
to totalnie.
Są wśród nich są tacy , bynajmniej nie
tylko w mocno zaawansowanym wieku, którzy cały czas rozpaczają nad upadkiem
ZSRR. Symbol czerwonej gwiazdy, różne ordery i odznaczenia z tamtych
czasów, portrety Lenina i Stalina
traktują jak coś w rodzaju przedmiotów kultu religijnego. W ludobójstwo nie do
końca wierzą , uważają, że to propaganda.
Gdy widzą, że ktoś na bazarze sprzedaje stare, radzieckie ordery, zaczynają płakać, wzywać policję itp. Jedna
kobieta na nagrobku męża kazała wyryć sierp i młot, bo w to właśnie oni
wierzyli. Ich wywody pomagają trochę zrozumieć, jak doszło do tego, że mają taki światopogląd.
Od dzieciństwa wmawiano im, że żyją w raju, społeczeństwo nie było tak bardzo rozwarstwione,
podobała im się wspólnota pochodów z
okazji 1 maja , podobało śpiewanie pieśni komsomolskich, czuli wspólnotę. Po
upadku ZSRR pojawili się prawdziwi bogaci i nędzarze. Opisane jest małżeństwo, z
wyższym wykształceniem, jedno było pracownikiem naukowym, drugie muzykiem,
dorabiali sobie po przemianach ustrojowych zbieraniem petów po papierosach i
sprzedawaniem ich na targu. W czasach komuny nie musieli czegoś takiego robić . Związek Radziecki ich zdaniem był wtedy
czymś wielkim, teraz już go nie ma. No i oni tęsknią, chcą, aby znów było tak „świetnie”, jak wtedy.
Wiara w Boga została zastąpiona wiarą w Stalina, komunizm i ZSRR, a gdy nie ma
Stalina, komunizmu i ZSRR, zaczął się dla wielu dramat.
Jest opisana historia byłego
marszałka ZSRR, który po rozpadzie państwa się powiesił. Nie jest to jedyne
samobójstwo z nostalgii za tamtymi czasami, opisane w książce. Są też opowieści
na inne tematy, np. historie ludzi młodych . Jeden z nich opisuje pobyt w
wojsku, który jawi się jako nieustający koszmar, a traktowanie młodych , jak
bydła, permanentne znęcanie się nad
nimi, powoduje, że przekształcają się oni w bestie, które stają się
alkoholikami i w okrutny sposób znęcają się potem nad rodziną. Są też i mniej znane historie, np. o
mniejszościach etnicznych w Rosji. Ci, których już po wyglądzie , typu
ciemniejszy kolor skóry, można zidentyfikować jako pochodzących z Kaukazu ,
żyją w warunkach takich jak bezdomne
zwierzęta, nie mogą liczyć na jakąkolwiek pomoc policji, kradzieże na ich
szkodę, pobicia, gwałty są na porządku dziennym, zabójstwa zdarzają się
również.
W jednym z rozdziałów mężczyzna opowiada o swoim niedoszłym małżeństwie .Jego niedoszły
teść był oficerem rosyjskich służb, nie do końca wiadomo jakich, prawdopodobnie
NKWD i opisywał mu, jak wyglądało rozstrzeliwanie ludzi, w czym osobiście uczestniczył.
Są liczne wspomnienia z wojen, nie tylko z II wojny światowej , ale i wojny w
Afganistanie, czy wojny z Finlandią, to tylko przykłady. Szokujących fragmentów
jest sporo. Przykładowo tych, co się poddali i zostali wzięci do niewoli,
zsyłano do łagrów.
Wszystkie te historie łączy wspólny
mianownik, ludzie ci mają zniszczone życie przez ideologię komunistyczną.
Nawet młodzi , którzy wychowywani byli
przez rodziców czy dziadków, żyjących w komunizmie. Mieli styczność z więźniami
łagrów, bojaźliwość i posłuszeństwo wobec
władzy wpajano im od dzieciństwa.
Jeżeli zdarzy się, że ktoś jednak
wykaże się odwagą, spotykają go nieciekawe konsekwencje. Jedna z historii
dotyczy studentki z Białorusi, która brała udział w protestach przeciw
fałszowaniu wyborów. Demonstranci zostali pobici przez policję i aresztowani . Policjanci pacyfikujący
demonstrację przez poprzedzające godziny siedzieli stłoczeni w wozach bez jedzenia i picia, a potem wyżywali się na
demonstrantach. A co najgorsze, to taka postawa, aby próbować coś zrobić,
pomijając czy w ogóle ma realne szanse powodzenia, spotyka się z niechęcią
społeczeństwa, niekiedy nawet z ostracyzmem. Ludzie są w przeważającej większości
przeciwni protestom i chcą, aby było tak, jak jest. Nie każdy ma odwagę i
możliwości, aby stamtąd wyjechać. Obraz,
jaki wyłania się z książki jest gorzej , niż ponury, opowieści są wyjątkowo
dołujące. Jest kilka rozmów z byłymi więźniami łagrów, niektórzy też darzą
estymą ZSRR. I to jest już najlepszy dowód na to, jak strasznie zdegenerowano
ich umysły. Wygląda na to, że duch ,
nazwijmy to komunizmu czy radzieckości tkwi w całym społeczeństwie , wśród
młodych i starych, wykształconych i niewykształconych, nawet gdy nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.
Musiałyby minąć całe pokolenia, aby ten homo sovieticus zniknął .
Gdyby ta książka napisana była przystępnym językiem
dałabym jej 6/6. Trzeba mieć dużo samozaparcia, aby przez nią przebrnąć. Kupując
ją , nie miałam też świadomości, że będzie w niej sporo opisów z łagrów. Te opisy są tak koszmarne, że nie jestem w
stanie ich czytać, nie tylko u Aleksijewicz. Wystarczył mi w tym zakresie, przeczytany kilkanaście lat temu, „Archipelag
Gułag” Sołżenicyna. Nie chcę tej wiedzy jeszcze pogłębiać. Tutaj, szczególnie
na początku, było tego sporo. Ostatecznie jednak warto było. Ta książka
zmieniła moje spojrzenie na Rosjan. Teraz
wiem, ze oni nigdy nie wyprą się imperialnych ambicji, zdecydowana większość społeczeństwa
zawsze będzie za odbudową imperium .
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz