Coraz bardziej
przekonuję się do Jane Austen. Jeszcze parę lat temu byłam mylnie sądziłam , że
jest to autorka powieści, które można określić jako nadzwyczaj prostacze
romanse. Po dwóch książkach i dwóch audiobookach w moim prywatnym rankingu
Austin pomknęła ostro w górę. Pięła się
w górę właściwie po każdej kolejnej
książce, którą poznałam. Paradoksalnie, jest to pisarka jak najbardziej współczesna
, a jej książek nie powinno się kojarzyć tylko z wątkami romansowymi .
W
„Perswazjach” Austen opowiedziała historię Anny Elliot i kapitana Fryderyka
Wentwortha . Jest to historia stara jak
świat, która powtarzać się będzie i w przyszłości setki razy. Para
poznała się, pokochała, a potem wkroczyła rodzina Anny – ojciec sir Walter
Elliot i przyjaciółka - lady Russel, którzy
zaczęli zniechęcać ją do tego związku. Argumenty oponentów nie były byle jakie.
Istniało gigantyczne prawdopodobieństwo, że młoda para musiałaby żyć w biedzie . Kapitan
biorąc pod uwagę całokształt jego
sytuacji osobistej i sytuacji politycznej kraju, miał minimalne szanse
na to, aby jego rodzina mogła żyć na przyzwoitym poziomie materialnym. Co
gorsze, w hierarchii pozycji towarzyskiej, wynikającej z urodzenia, on stał
niżej, zamążpójście byłoby więc swoistego rodzaju mezaliansem. Współcześnie też
często tak bywa, a porady, dotyczące zerwania i nadzieje rodziny , że „trafi
się lepsza szansa” maja swoje uzasadnienie.
Anna uległa perswazjom i zerwała zaręczyny. Wydaje się to głupie, ale
czy istnieje ktoś, kto byłby w 100% asertywny i głuchy na głosy bliskich , bez
względu na to, jakiej sprawy te głosy dotyczyłyby ? On poczuł się urażony i
mimo nadal istniejącego uczucia, zaczął żywić wobec Anny niechęć. Czy zerwanie
zaręczyn można wybaczyć ? Czy można nie czuć po czymś takim urazy? Czy w ogóle
tak wielka krzywdę można wybaczyć ?
Między innymi o tych komplikacjach w relacjach międzyludzkich opowiada
pisarka.
Tytuł książki dotyczy właśnie
perswazji, dotyczących zerwania związku. Ale pisarka przewrotnie pokazuje i
drugą stronę medalu. Czy właściwym jest,
gdy ktoś nikogo nie słucha i nie liczy
się z niczyimi poradami ? Kapitan 8 lat później poznał kobietę, która okazała się głucha na cudze sugestie
i wpadła na pomysł, aby przy bardzo wietrznej pogodzie skakać po molo. Próby
wyperswadowania tego pomysłu nie dały żadnego efektu. Dziewczyna w czasie
skoków upadła, straciła przytomność i nie wiadomo było, czy w ogóle wyjdzie żywa z tego
wypadku.
Ciąg dalszy w kontaktach kapitana Wentwortha
i Anny nastąpił po 8 latach, kiedy los sprawił, że znowu się na siebie natknęli
i zaczęli przebywać w tym samym środowisku , wśród tych samych osób. Kochali się w dalszym
ciągu. Co ważne jednak , żadne nie wiedziało nic o uczuciach drugiego.
Zaczęły się podchody, próby wybadania, czy on mnie jeszcze kocha, czy ona mnie
jeszcze kocha, co zrobić, aby się dowiedzieć? I czy w ogóle można zrobić coś,
aby w tej drugiej stronie to odczucie odżyło? Jak to zrobić, aby się nie
ujawnić ? Sytuacja jest całkowicie ponadczasowa. Dwieście lat temu sytuację
kobiecie utrudniało tylko to, że wypadało, aby była bierna, a może raczej, wypadało, aby wszystko wskazywało na to, że
jest bierna. Jej możliwości wykazania
inicjatywy były pozornie ograniczone. Nie
mogła przecież wysłać do faceta maila czy sms-a, nie mogła zadzwonić. Ale
lektura książki wyraźnie wskazuje na to, że były w zamian inne możliwości. Przykładowo
na ojca Anny miała chrapkę bliska koleżanka jej starszej siostry - Elżbiety,
młoda wdowa, pani Clay. Ta rozwiązała swój problem , poszła na całość i na
okres kilku miesięcy przybyła w odwiedziny „do Elżbiety”. Sytuacja ta była
całkowicie akceptowalna społecznie . Inicjatywa w tych sprawach zależy
zdecydowanie bardziej od charakteru osoby, niż od uwarunkowań społecznych.
Poza wątkiem Anny i jej ukochanego można
śledzić również zmagania i problemy innych osób , a nie każdy żył tylko
romansami. Dość zabawny był dla mnie watek wspomnianej już pani Clay. Jej
faktyczne zamierzenia dość szybko odkryła
sama Anna, ale nie miało to znaczenia. Pani Clay nie była ani bogata,
ani urodziwa, a obiekt jej marzeń , ojciec Anny i Elżbiety, miał tytuł baroneta, co czyniło go wielce
atrakcyjną partią. Co gorsze, baronetowi
pani Clay się nie podobała. Uważał, że ma ona piegi i wystający ząb. Ale pani
Clay była uparta , w rzeczywistości wyrachowana i cwana, udawała miłą i naiwną, we wszystkim baronetowi
przytakiwała i od rana do wieczora
prawiła mu komplementy. Musiała też stale zabiegać o utrzymanie doskonałych
kontaktów z Elżbietą, kłótnia z nią mogła doprowadzić do katastrofy całego
planu. Cóż, nawet w tamtych czasach tego rodzaju osobom nie było lekko. Sama
Austin oceniając szanse pani Clay na powodzenie, uważała, że nie ma takich wad
urody, które nie mogłyby być zrekompensowane uśmiechem i innymi przymiotami
charakteru, nawet gdy w przypadku pani Clay były tylko przymiotami udawanymi . Efekty
taktyki, zastosowanej przez panią Clay, każdy czytelnik może obserwować. Anna, mimo iż widziała , co się dzieje i na co się
zanosi, była zaskoczona, gdy pewnego
dnia ojciec jej zakomunikował, że pani Clay używa wyjątkowego specyfiku na
piegi, który spowodował zanik tych piegów.
Było to totalną bzdurą, bo w rzeczywistości mimo stosowania specyfiku, piegi
były nadal, tyle tylko, że baronet przestał je zauważać.
Interesujące były też spostrzeżenia natury
ogólnej. Austen wyśmienicie opisała obsesję Brytyjczyków na punkcie
pochodzenia. Wygląda na to, że w XVII i XIX wieku była to dla nich najważniejsza rzecz na świecie. Nawet
majątek był drugoplanowy. Biorąc pod uwagę to, co mówią ludzie , którzy trochę
na Wyspach przebywali , nie zmieniło się to zbyt mocno do dziś. Baronet, ojciec Anny , zajmował się głównie
sprawdzaniem, jakie kto ma pochodzenie. Charakter, intelekt czy różne
zalety nie miały jakiegokolwiek
znaczenia. Gdy doszło do zacieśnienia więzów z dalszymi, wysoko postawionymi
kuzynkami, skoncentrował się całkowicie na strategii skutecznego podlizywania
się tym paniom i jednoczesnemu pokazywaniu otoczeniu, w jak wyśmienitych z nimi
jest układach. Czy to się różni od tego,
co jest teraz? Może powodem podlizywania się współcześnie nie jest bezpośrednio
czyjeś pochodzenie, ale pozycja
społeczna, znajomości, układy, możliwości „załatwienia” czegoś. Wychodzi prawie
na to samo. Walter Elliot to klasyczny przykład typowego brytyjskiego snoba, zaryzykowałabym twierdzenie, że niemal ojca
wszystkich snobów . Zabawnie było czytać, jaki skomplikowany system różnego rodzaju zwyczajów obowiązywał
w związku z powyższym. Klasyczna norma , że mężczyzna kłania się kobiecie,
wyglądała nieco inaczej. Ukłon kogoś
niskiego pochodzenia mógłby być dla kogoś wyżej postawionego
poniżający. Ukłonić się mogła więc jako
pierwsza osoba wyżej postawiona. Mogła, bo nie musiała, mogła kogoś zignorować.
To oczywiste, że trzeba było w sprawach urodzenia być na bieżąco. Przypominam
sobie, że o tej brytyjskiej manii wyższości była też mowa w książce Winnickiej
„Angole”.
Są też i inne zabawne,
ponadczasowe wątki w powieści, chociażby watek dwóch sióstr : Luizy i
Henrietty, które w pewnym momencie zaczęły zabiegać o względy tego samego
mężczyzny. Są i wątki mniej zabawne, chociaż
Austen nigdy nie epatuje cierpieniem, wspomina o nim, ale koncentruje
się na jaśniejszej stronie życia. Opisana jest np. pani Smith, znajoma Anny z
pensji, która wcześnie owdowiała i popadła w biedę , względną biedę oczywiście .
Pisarka wyjątkowo sugestywnie opisała ją jako osobę, która mimo tylu przeciwności
losu , zachowała pogodę ducha i nawet zaangażowała się w pomoc dla uboższych. Podobnie jak i inne wątki, są to sprawy
ponadczasowe . Każdy może zastanowić się nad charakterami bliskich sobie osób,
z rodziny czy znajomych . I rzeczywiście każdy znajdzie wśród nich osoby,
którym wszystko dobrze się układa i są niezadowolone, wiecznie narzekają, ale i takie, którym z reguły jest pod górkę, a
mimo to sobie radzą, nie mają pretensji do całego świata i nie są zgorzkniałe. Trochę śmieszne było
czytanie o tej biedzie pani Smith i litowanie się nad tym, że może pozwolić
sobie jedynie na jedną służącą i mieszka zaledwie w dwóch pokojach. Ale jak na tamte warunki,
można sobie wyobrazić, że była spauperyzowana, w końcu nikt nie chciał jej odwiedzać.
Austen doskonale obserwuje, w książce
jest sporo scen humorystycznych, lektura jest lekka i przyjemna, ale zarazem
daje sporo do myślenia. Nie są to może przemyślenia i analizy psychologiczne na
poziomie Fiodora Dostojewskiego czy Henry`ego
Jamesa, ale to całkiem przyzwoity poziom, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę,
że Austen żyła na przełomie XVIII i XIX wieku , a zmarła w 1817r. Opisane
obserwacje psychologiczne są celne, a
zachowania ludzkie i charaktery wydają się być stale takie same. W trakcie czytania zaczęły mi stawać przed
oczami znajome mi osoby, opisy były bardzo sugestywne i bezwiednie zaczęłam
dopasowywać , np. pani Clay to opis
mojej znajomej x, kapitan to z kolei mój znajomy Y itd. W porównaniu do innych
znanych mi książek tej autorki, czyli „Emmy”, „Rozważnej i romantycznej” i
„Dumy i uprzedzenia” to nie widzę żadnej różnicy w poziomie czy doborze tematu.
Jeżeli komuś spodobała jakakolwiek pozycja Austen, może śmiało sięgnąć po inne.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz