czwartek, 18 czerwca 2015

Jane Austen „Perswazje”



            Coraz bardziej przekonuję się do Jane Austen. Jeszcze parę lat temu byłam mylnie sądziłam , że jest to autorka powieści, które można określić jako nadzwyczaj prostacze romanse. Po dwóch książkach i dwóch audiobookach w moim prywatnym rankingu Austin pomknęła ostro w górę.  Pięła się w górę właściwie po  każdej kolejnej książce, którą poznałam. Paradoksalnie, jest to pisarka jak najbardziej współczesna , a jej książek nie powinno się kojarzyć tylko z wątkami romansowymi .

               W „Perswazjach” Austen opowiedziała historię Anny Elliot i kapitana Fryderyka Wentwortha . Jest to historia stara jak  świat, która powtarzać się będzie i w przyszłości setki razy. Para poznała się, pokochała, a potem wkroczyła rodzina Anny – ojciec sir Walter Elliot i przyjaciółka -  lady Russel, którzy zaczęli zniechęcać ją do tego związku. Argumenty oponentów nie były byle jakie. Istniało gigantyczne prawdopodobieństwo, że  młoda para musiałaby żyć w biedzie .  Kapitan  biorąc pod uwagę całokształt jego  sytuacji osobistej i sytuacji politycznej kraju, miał minimalne szanse na to, aby jego rodzina mogła żyć na przyzwoitym poziomie materialnym. Co gorsze, w hierarchii pozycji towarzyskiej, wynikającej z urodzenia, on stał niżej, zamążpójście byłoby więc swoistego rodzaju mezaliansem. Współcześnie też często tak bywa, a porady, dotyczące zerwania i nadzieje rodziny , że „trafi się lepsza szansa” maja swoje uzasadnienie.   Anna uległa perswazjom i zerwała zaręczyny. Wydaje się to głupie, ale czy istnieje ktoś, kto byłby w 100% asertywny i głuchy na głosy bliskich , bez względu na to, jakiej sprawy te głosy dotyczyłyby ? On poczuł się urażony i mimo nadal istniejącego uczucia, zaczął żywić wobec Anny niechęć. Czy zerwanie zaręczyn można wybaczyć ? Czy można nie czuć po czymś takim urazy? Czy w ogóle tak wielka krzywdę można wybaczyć ?  Między innymi o tych komplikacjach w relacjach międzyludzkich opowiada pisarka.

         Tytuł książki dotyczy właśnie perswazji, dotyczących zerwania związku. Ale pisarka przewrotnie pokazuje i drugą stronę medalu. Czy właściwym  jest, gdy  ktoś nikogo nie słucha i nie liczy się z niczyimi poradami ? Kapitan 8 lat później poznał  kobietę, która okazała się głucha na cudze sugestie i wpadła na pomysł, aby przy bardzo wietrznej pogodzie skakać po molo. Próby wyperswadowania tego pomysłu nie dały żadnego efektu. Dziewczyna w czasie skoków upadła, straciła przytomność i nie wiadomo  było, czy w ogóle wyjdzie żywa z tego wypadku.

            Ciąg dalszy w kontaktach kapitana Wentwortha i Anny nastąpił po 8 latach, kiedy los sprawił, że znowu się na siebie natknęli i zaczęli przebywać w tym samym środowisku ,  wśród tych samych osób. Kochali się w dalszym ciągu.  Co ważne jednak ,  żadne nie wiedziało nic o uczuciach drugiego. Zaczęły się podchody, próby wybadania, czy on mnie jeszcze kocha, czy ona mnie jeszcze kocha, co zrobić, aby się dowiedzieć? I czy w ogóle można zrobić coś, aby w tej drugiej stronie to odczucie odżyło? Jak to zrobić, aby się nie ujawnić ? Sytuacja jest całkowicie ponadczasowa. Dwieście lat temu sytuację kobiecie utrudniało tylko to, że wypadało, aby była bierna, a może raczej,  wypadało, aby wszystko wskazywało na to, że jest bierna.  Jej możliwości wykazania inicjatywy były pozornie ograniczone.  Nie mogła przecież wysłać do faceta maila czy sms-a, nie mogła zadzwonić. Ale lektura książki wyraźnie wskazuje na to, że były w zamian inne możliwości. Przykładowo na ojca Anny miała chrapkę bliska koleżanka jej starszej siostry - Elżbiety, młoda wdowa, pani Clay. Ta rozwiązała swój problem , poszła na całość i na okres kilku miesięcy przybyła w odwiedziny „do Elżbiety”. Sytuacja ta była całkowicie akceptowalna społecznie . Inicjatywa w tych sprawach zależy zdecydowanie bardziej od charakteru osoby, niż od uwarunkowań społecznych.

    Poza wątkiem Anny i jej ukochanego można śledzić również zmagania i problemy innych osób , a nie każdy żył tylko romansami. Dość zabawny był dla mnie watek wspomnianej już pani Clay. Jej faktyczne zamierzenia dość szybko odkryła  sama Anna, ale nie miało to znaczenia. Pani Clay nie była ani bogata, ani urodziwa, a obiekt jej marzeń , ojciec Anny i Elżbiety,  miał tytuł baroneta, co czyniło go wielce atrakcyjną partią.  Co gorsze, baronetowi pani Clay się nie podobała. Uważał, że ma ona piegi i wystający ząb. Ale pani Clay była uparta , w rzeczywistości wyrachowana i cwana,  udawała miłą i naiwną, we wszystkim baronetowi przytakiwała  i od rana do wieczora prawiła mu komplementy. Musiała też stale zabiegać o utrzymanie doskonałych kontaktów z Elżbietą, kłótnia z nią mogła doprowadzić do katastrofy całego planu. Cóż, nawet w tamtych czasach tego rodzaju osobom nie było lekko. Sama Austin oceniając szanse pani Clay na powodzenie, uważała, że nie ma takich wad urody, które nie mogłyby być zrekompensowane uśmiechem i innymi przymiotami charakteru, nawet gdy w przypadku pani Clay były tylko przymiotami udawanymi . Efekty taktyki, zastosowanej przez panią Clay, każdy czytelnik może  obserwować. Anna,  mimo iż widziała , co się dzieje i na co się zanosi, była  zaskoczona, gdy pewnego dnia ojciec jej zakomunikował, że pani Clay używa wyjątkowego specyfiku na piegi,  który spowodował zanik tych piegów. Było to totalną bzdurą, bo w rzeczywistości mimo stosowania specyfiku, piegi były nadal, tyle tylko, że baronet przestał je zauważać.

                Interesujące były też spostrzeżenia natury ogólnej. Austen wyśmienicie opisała obsesję Brytyjczyków na punkcie pochodzenia. Wygląda na to, że w XVII i XIX wieku była  to dla nich najważniejsza rzecz na świecie. Nawet majątek był drugoplanowy. Biorąc pod uwagę to, co mówią ludzie , którzy trochę na Wyspach przebywali , nie zmieniło się to zbyt mocno do dziś.  Baronet, ojciec Anny , zajmował się głównie sprawdzaniem, jakie kto ma pochodzenie. Charakter, intelekt czy różne zalety  nie miały jakiegokolwiek znaczenia. Gdy doszło do zacieśnienia więzów z dalszymi, wysoko postawionymi kuzynkami, skoncentrował się całkowicie na strategii skutecznego podlizywania się tym paniom i jednoczesnemu pokazywaniu otoczeniu, w jak wyśmienitych z nimi jest układach.  Czy to się różni od tego, co jest teraz? Może powodem podlizywania się współcześnie nie jest bezpośrednio czyjeś pochodzenie, ale  pozycja społeczna, znajomości, układy, możliwości „załatwienia” czegoś. Wychodzi prawie na to samo. Walter Elliot to klasyczny przykład typowego brytyjskiego snoba,   zaryzykowałabym twierdzenie, że niemal ojca wszystkich snobów . Zabawnie było czytać, jaki skomplikowany  system różnego rodzaju zwyczajów obowiązywał w związku z powyższym. Klasyczna norma , że mężczyzna kłania się kobiecie, wyglądała nieco inaczej. Ukłon kogoś  niskiego pochodzenia mógłby być dla kogoś wyżej postawionego poniżający.  Ukłonić się mogła więc jako pierwsza osoba wyżej postawiona. Mogła, bo nie musiała, mogła kogoś zignorować. To oczywiste, że trzeba było w sprawach urodzenia być na bieżąco. Przypominam sobie, że o tej brytyjskiej manii wyższości była też mowa w książce Winnickiej „Angole”.

                Są też i inne zabawne, ponadczasowe wątki w powieści, chociażby watek dwóch sióstr : Luizy i Henrietty, które w pewnym momencie zaczęły zabiegać o względy tego samego mężczyzny. Są i wątki mniej zabawne, chociaż  Austen nigdy nie epatuje cierpieniem, wspomina o nim, ale koncentruje się na jaśniejszej stronie życia. Opisana jest np. pani Smith, znajoma Anny z pensji, która wcześnie owdowiała i popadła w biedę , względną biedę oczywiście . Pisarka wyjątkowo sugestywnie opisała ją jako osobę, która mimo tylu przeciwności losu , zachowała pogodę ducha i nawet zaangażowała się w pomoc dla uboższych.  Podobnie jak i inne wątki, są to sprawy ponadczasowe . Każdy może zastanowić się nad charakterami bliskich sobie osób, z rodziny czy znajomych . I rzeczywiście każdy znajdzie wśród nich osoby, którym wszystko dobrze się układa i są niezadowolone, wiecznie narzekają, ale  i takie, którym z reguły jest pod górkę, a mimo to sobie radzą, nie mają pretensji do całego świata  i nie są zgorzkniałe. Trochę śmieszne było czytanie o tej biedzie pani Smith i litowanie się nad tym, że może pozwolić sobie jedynie na jedną służącą i mieszka zaledwie w  dwóch pokojach. Ale jak na tamte warunki, można sobie wyobrazić, że była spauperyzowana, w końcu nikt nie chciał jej odwiedzać.

       Austen doskonale obserwuje, w książce jest sporo scen humorystycznych, lektura jest lekka i przyjemna, ale zarazem daje sporo do myślenia. Nie są to może przemyślenia i analizy psychologiczne na poziomie Fiodora Dostojewskiego  czy Henry`ego Jamesa, ale to całkiem przyzwoity poziom, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę, że Austen żyła na przełomie XVIII i XIX wieku , a zmarła w 1817r. Opisane obserwacje psychologiczne są celne, a  zachowania ludzkie i charaktery wydają się być stale takie same.  W trakcie czytania zaczęły mi stawać przed oczami znajome mi osoby, opisy były bardzo sugestywne i bezwiednie zaczęłam dopasowywać , np.  pani Clay to opis mojej znajomej x, kapitan to z kolei mój znajomy Y itd. W porównaniu do innych znanych mi książek tej autorki, czyli „Emmy”, „Rozważnej i romantycznej” i „Dumy i uprzedzenia” to nie widzę żadnej różnicy w poziomie czy doborze tematu. Jeżeli komuś spodobała jakakolwiek pozycja Austen, może śmiało sięgnąć po inne.

5/6           

   

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz