poniedziałek, 18 maja 2015

Lee Child „Jednym strzałem” – audiobook, czyta Wiktor Zborowski

                                                 













    
     Lee Child jest ulubionym autorem mojego wyjątkowo inteligentnego kolegi. Czyta on jego książki dla czystej, mądrej rozrywki. Zapewniał mnie wiele razy, że Lee Child, mimo iż w powszechnym odbiorze  tworzy tzw. literaturę męską , może być czytany również i przez kobiety. Nie mogłam pojąć, co takiego ciekawego może być w książkach o kimś w rodzaju niezniszczalnego supermana, który jest super mądry i super sprawny, a z każdej opresji wychodzi bez szwanku.  
       „Jednym strzałem” faktycznie jest całkiem niezłą rozrywką. Ponieważ wiedziałam, że Jackowi  Reacherowi , mimo że jest normalnym człowiekiem,  nic się nie może stać, nie musiałam nawet minimalnie się denerwować. Ale bynajmniej nie oznacza to, że było nudno. Wręcz przeciwnie. Nie wiadomo było przecież, jak się rozstrzygną różne wątki.  Książka trzyma w napięciu w sposób niesamowity. 
      Zaczyna się zupełnie nietypowo, bowiem następuje opis, jak to nieznany bliżej snajper zaczął realizować pomysł, iż zabije kilka osób, wychodzących z biura. Przyjechał więc na miejsce o odpowiedniej porze , ustawił stanowisko i gdy nastąpił odpowiedni moment, oddał kilka strzałów i zabił 5 osób, a po wykonaniu tego zadania  odjechał. Okazało się, że zostawił sporo śladów, co pozwoliło na błyskawiczną identyfikację sprawcy i jego ujęcie. Nie jest to spojler, bo ujęcie Jamesa Barra to dopiero początek wydarzeń. W sprawę zaangażował się właśnie Jack Reacher, były żołnierz, a o jego powiadomienie poprosił sam zabójca . 
Jednym strzałem           Po wysłuchaniu „Jednym strzałem”  już wiem, co takiego jest w tej książce i w ogóle w twórczości Lee Childa, co powoduje , że czytają go również faceci , w tym ci z IQ grubo powyżej 160. Child każe czytelnikowi sporo myśleć. Jack Reacher jest nie tylko wysportowany, ale wyjątkowo bystry, błyskawicznie łączy różne fakty i wyciąga z nich wnioski.  Odkrywa drugie, a nawet i trzecie dno  całej sprawy. 
        Skoro kobiety czytują romanse, bo utożsamiają się z ich bohaterkami, to z czym konkretnie utożsamiają się faceci, czytający Lee Childa ? Za czym nawet podświadomie tęsknią ? Jack nie ma ani  żony, ani stałej partnerki, miewa za to partnerki do seksu i jest zadowolony z życia. Gdy idzie do łóżka z kobietą, to nie ma tam podtekstu, typu, że może to będzie ta jedyna na całe życie. Oznacza to jedynie, że ma ochotę na seks. Nie ma kompleksów.  Koncentruje się na szybkim myśleniu i błyskawicznym działaniu.  Nie rozważa całymi dniami, miesiącami czy nawet latami, czy jest zakochany, czy ktoś go kocha itp. Nie przejmuje się swoim wyglądem, ma jeden komplet ubrań, gdy się zniszczą, lub są brudne, kupuje drugi. Nie ma mieszkania, kiedy chce, wyjeżdża,  gdzie chce. Jest absolutnie wolny i nie ma żadnych zobowiązań. Nie lubi stagnacji, ciągnie go do sytuacji, gdzie może się sprawdzić i gdzie jest trudno . Jest tam, gdzie jest  ryzyko. Poza tym jest potężnym facetem, dysponuje olbrzymią siłą fizyczną, opanował doskonale sporty walki, znakomicie też strzela. Wygląda na to, że do czegoś takiego mężczyźni tęsknią. Z pewnością nie chcieliby żyć w 100% tak, jak Jack, czyli chociażby bez mieszkania czy nawet samochodu, nie wspomnę już o żonie czy dzieciach, ale do pewnych elementów tego wizerunku tęsknić muszą. Lee Child sprzedaje się przecież bardzo dobrze.
                      Wiktor Zborowski jest idealnym czytającym. 

                     5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz