Kiedy skończyłam już słuchać audiobooka,
zupełnie przypadkowo, tzn. bez związku z
książką, byłam w kinie na filmie „Sils Maria”. W filmie Juliette
Binoche gra aktorkę, która ma zagrać w sztuce teatralnej starzejącą się kobietę . Dwadzieścia lat wcześniej , w tej samej sztuce grała rolę
młodej kobiety. Teraz ma nastąpić zmiana perspektywy. Niby to samo, ale
zupełnie inaczej. Miałam podobne odczucia po raz drugi spotykając się z „Anną
Kareniną”, czytałam ją 10 lat temu, nie liczę tutaj ekranizacji . Powieść ta sama, ale odbiór
zupełnie inny, 10 lat to jednak jest
dużo, inaczej patrzy się na świat. Wiedziałam, co się stanie i z Anną i z innymi bohaterami, ale czułam
się tak, jakbym spotykała się z nimi po raz pierwszy i jakbym dopiero teraz tak
naprawdę ich poznawała. Czułam się tak, jak grana przez Binoche aktorka , która
ma zagrać doskonale znaną rolę , okazuje
się, że rola niby ta sama , ale ona jest już inna , inaczej na tą rolę patrzy i ta pozornie znana
rola okazuje się rolą nową.
Audiobook jest
rewelacyjny, a dobór Anny Polony jako czytającej książkę, to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Polony większość tekstu czyta powoli, bez
egzaltacji , moduluje głos nieznacznie. Tą powieść winna czytać dojrzała ,
mądra kobieta. I tak właśnie jest.
Zaskoczeniem dla
mnie było to, że każda niemal scena z powieści z czymś mi się już
kojarzyła, konkretnie z różnymi,
analogicznymi scenami z życia. Gdy zna się tekst dobrze, nie myśli się o tym co
się stanie, ale o tym, dlaczego to się dzieje, dlaczego np. ludzie w taki sposób reagują na taką
sytuację? Czy wydarzenia mogły potoczyć się inaczej? Co zadecydowało o tym, że
wszystko poszło w tym, a nie w innym kierunku? Czy ktoś mógł uniknąć destrukcji
? W którym momencie przekroczona została granica, po której nie ma już odwrotu?
Nie chcę opisywać
swoich skojarzeń chronologicznie, wymienienie ich wszystkich nie byłoby
możliwe, powstałaby druga powieść. Ale napiszę o niektórych , przykładowych
skojarzeniach.
Poraziła mnie podczas słuchania sytuacja Anny
, tzn. ostracyzm, z jakim się spotkała ze strony otoczenia . Jedyną osobą,
która się od niej nie odwróciła była bratowa, Dolly. Siostra Wrońskiego
odmówiła mu utrzymywania jakichkolwiek kontaktów z Anną, tłumacząc się tym, że
niechęć środowiska spadnie i na nią, a ona ma córki na wydaniu. Poza tym mąż
robi karierę, która mogłaby z powodu takiej znajomości gwałtownie zahamować, co
wiązałoby się z ograniczeniem środków finansowych. Dolly z kolei nie mogła
poświęcać Annie wiele czasu, miała całą gromadę dzieci i Anna została sama.
Wydawało mi się w pierwszym momencie, po pierwszych fragmentach na ten temat,
że takie zachowania to anachronizm z XIX wieku. Momentalnie pojawiła się jednak
myśl, że wcale nie. Mam koleżankę, która znalazła się w podobnej sytuacji jak
Anna. Małomiasteczkowe środowisko w którym przebywała , ją odtrąciło. Musiała
już z mężem zmienić miejsce zamieszkania. Mogłam też obserwować mechanizm
odtrącenia przez środowisko , może raczej przez część środowiska niejako z autopsji, gdy w jednym z
miejsc, w którym pracowałam, z kilkoma innymi osobami wpadliśmy w konflikt z
szefem. Jego przyboczni zaczęli się od nas odsuwać, przestali wpadać nawet na
kawę, niektórzy przestali nawet mówić cześć, byłoby to przecież źle widziane.
Ten sam mechanizm Tołstoj opisał trafnie, szczegółowo i genialnie i jest to
absolutnie ponadczasowe.
Szalenie ciekawy jest opis destrukcji
osobowości Anny. Gdy ją poznajemy jest dobrą matką i pozornie dobrą żoną, a
może raczej żoną, prawidłowo wypełniającą swe obowiązki. Jest przy tym uczciwa
i prawdomówna. Gdy pojawiło się uczucie do Wrońskiego , zaczął się fałsz.
Początkowo ukrywała całą sytuacją przed Kareninem, kłamała. Było jej z tym
bardzo źle miała tego świadomość . Pojawiły
się straszliwe dylematy, związanie się z Wrońskim oznaczało w jej sytuacji automatycznie
zerwanie kontaktów z synem, który pozostawał przy mężu. Potem były już tylko
się wyrzuty sumienia, nerwowość,
podejrzliwość , niechęć do patrzenia w przyszłość. Drugie dziecko Anna wyraźnie
zaniedbywała. Kłamstwo stało się już chlebem powszednim. Okłamała nawet
Wrońskiego i to co do sprawy szalenie ważnej.
On liczył na to, że w przyszłości będą mieli syna, dziedzica, ona zaś
wiedziała od lekarza , że więcej dzieci nie będzie mogła mieć. Zwierzyła się z
tego tylko Dolly. Dla zabawy zaczęła też wdzięczyć się do Lewina, męża Kitty,
chciała ot, tak, z nudów, go w sobie rozkochać. On był młody, zakochany po uszy
w żonie. To, że może kolejny raz
wyrządzić straszliwą krzywdę Kitty, nie miało dla Anny żadnego znaczenia. Jej wrażliwość i empatia wyraźnie stępiały,
coraz częściej zaczęło do chodzić do głosu zło. Anna zaczęła stawać się innym
człowiekiem. Myślę, że każdy chyba mógł obserwować w rzeczywistości takie
przemiany ludzi, z różnych powodów oczywiście.
Zdumiał mnie tak
samo inny opis, na który podczas czytania nie zwróciłam jakiejkolwiek uwagi. Odnosi
się to do wyjazdu Anny z Wrońskim do
Włoch, a dokładnie do dłuższego pobytu w jednym z miasteczek. Wroński był młodym
mężczyzną, lubiącym towarzystwo , spędzanie czasu z kolegami, kochał wojsko i wyścigi. Dla Anny zrezygnował
ze służby wojskowej. Mimo dobrych chęci nie był w stanie odnaleźć się w
tej sytuacji. Szczególnie dotkliwe stało się to właśnie we Włoszech . Nie potrafił
znaleźć sobie zajęcia. Ile można zwiedzać ? Przypomniał sobie, że kiedyś
malował, ale ile można malować, szczególnie że tak naprawdę nie była to jego
pasja. To właśnie wówczas pojawiły się
pierwsze rysy na związku z Anną i na jego uczuciu do niej. Znam osoby, które w stosunkowo
młodym wieku przestały pracować, około
40-tki. Stało się z nimi to samo , co z Wrońskim. Po chwilowej euforii przyszła
apatia, siedzą przed telewizorem całymi dniami, są wyjątkowo drażliwi, życie
toczy się gdzieś obok nich. Kontakty towarzyskie też się im pourywały, albo
mocno osłabiły. Na małżeństwa oddziałuje to wyjątkowo niekorzystnie. Opis takiego
stanu , dokonany przez Tołstoja idealnie trafia w sedno. Wiadomym jest dla
mnie, że nic dobrego z tego stanu nie nigdy nie wyniknie, nie mam na myśli tak
drastycznej sytuacji, jak w powieści, ale zmiany w psychice tej osoby.
Wszystkich opisów z
książki , które szczególnie mnie zaintrygowały,
nie mogę – tak jak już napisałam – wymienić. Musiałabym pisać, pisać i pisać. Jestem pewna,
że gdy sięgnę kiedyś kolejny raz po „Annę Kareninę” , to
zwrócę uwagę na jeszcze inne fragmenty i będę miała przed oczami jeszcze inne
przypadki. I zawsze czegoś nowego o psychice ludzkiej się dowiem. To właśnie
jest Wielka Literatura.
Myślę też, że
wysłuchanie audiobooka, gdy zna się książkę, jest cennym doświadczeniem. To
jest jeszcze inny efekt, niż w przypadku czytania książki po raz drugi. Gdy
czytam nawet po raz drugi książkę, to ona nadal wciąga. Wiem, co się stanie i
chcę nadal mimo to, przeczytać to jeszcze raz. Nawet podczas tego drugiego czytania czyta się
szybko i przez to pewne rzeczy można pominąć, lub nie zwrócić na nie uwagi.
Czytanie na głos trwa dłużej. Jest więc zdecydowanie większa szansa, że podczas
słuchania, niczego się nie pominie.
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz