niedziela, 15 marca 2015

Eugenio Zolli „Byłem rabinem Rzymu…Historia wielkiego nawrócenia”



 
      Eugenio Zolli rzeczywiście był w okresie 1940 do 1945r. naczelnym rabinem Rzymu, a w 1945r. zmienił wiarę na katolicką. jest to wydarzenie niespotykane, aby ktoś, kto zajmuje tak wysokie stanowisko w hierarchii kościelnej i jest postacią powszechnie znaną, zmieniał wiarę. Decydując się na takie posunięcie Zolli miał pełną świadomość, że nie zyska w ten sposób ani nowego stanowiska, ani pieniędzy, a straci szacunek swojego narodu i zostanie wykluczony ze środowiska, w którym się obracał.  Historia ta wydawała mi się na tyle ciekawa, że parę lat temu zakupiłam tą książkę, licząc na to że napisał on , co doprowadziło do tego czynu. I faktycznie, napisał o tym.  

       W książce jest zawarta historia jego życia, pisana jest ona jednak w sposób inny, niż to zazwyczaj bywa. Zolli całe życie był duchownym , jest więc sporo rozmyślań o wierze, które była dla niego  najważniejsza. O życiu rodzinnym, a miał dwoje dzieci, raz owdowiał i ożenił się powtórnie,  napisał  bardzo niewiele. Poza kwestiami związanymi z religią, sporo miejsca zajmuje też opowieść o historii, był przecież rabinem Rzymu w trakcie II wojny światowej. Jeżeli ktoś czytał lub oglądał „Purpurę i czerń” , to zorientuje się, że wydarzenia opisywane w obu książkach częściowo się pokrywają, przedstawiane są jednak z innych punktów widzenia, dotyczy to chociażby zbiórki złota przez Żydów. Miało ono być przekazane Niemcom i miało ochronić Żydów przed zagładą. Jak się okazało, nie uchroniło.

      Najciekawsze dla mnie było oczywiście wszystko, co wiązało się z nawróceniem, w końcu to coś w rodzaju cudu. Trudno mi sobie wyobrazić, aby stało się coś odwrotnego, aby np. papież przeszedł na judaizm.  Kilka lat przed przeczytaniem tej książki, coś gdzieś usłyszałam, że Zolli w trakcie uroczystości w synagodze zobaczył Chrystusa i że to był powód konwersji. Okazało się, że  fakt taki miał miejsce, ale przyczyn zmiany wiary było wiele , a zdarzenie z synagogi dla procesu nawrócenia nie miało większego znaczenia.  Sam proces dojrzewania do takiej decyzji był wyjątkowo długotrwały.    Zaczęło się dość banalnie, Zolli urodził się w Polsce, dorastał w środowisku wielokulturowym, miał kolegów zarówno wśród Żydów, jak też i wśród katolików. Jego najlepszy kolega z tamtych czasów pochodził z biednej rodziny, mieszkał z matką, ojciec jego nie żył. Małego Eugenio, a właściwie wtedy jeszcze Izraela Zollera fascynowała ta rodzina. Jak napisał później, panowała  w niej miłość , łagodność , tolerancja , a intrygował go zaś szczególnie krzyż wiszący na ścianie. Rozmyślał  o tym krzyżu jako dziecko. Obserwacja tej rodziny zapoczątkowała cały proces.

     Gdy czytałam te  fragmenty przyszło mi na myśl, jak to nie wiadomo, jak wielki wpływ to , co robimy, może wywierać na innych ludzi. Wydawałoby się, że zwykłe, codzienne czynności, nie mają żadnego znaczenia, że liczą się tylko czyny spektakularne . W tym przypadku było inaczej. Ta biedna i niewykształcona kobieta, matka małego chłopca, nie mogła sobie przecież wyobrazić , że jej zwyczajne zachowanie, gotowanie obiadu, rozmowy z synem , wymiana zdań z samym Zollim,  spowodują ciąg wydarzeń, które w konsekwencji doprowadzą do konwersji naczelnego rabina Rzymu.

    Kolejny czynnik , który spowodował zmianę wiary , to rozważania religijne, oparte na gigantycznej wiedzy. Zolli nie ograniczał się w swych rozmyślaniach tylko do Tory, czytywał cały Stary Testament , czytywał też i Nowy Testament. I dochodził do ciekawych wniosków, typu, że Stary Testament i Nowy się ze sobą wiążą , a Nowy Testament jest wypełnieniem Starego. Taka światłość umysłu jest rzeczywiście czymś szczególnym, mało kto wychodzi poza utarte schematy, osoby o innych poglądach traktuje się często jako wrogów, albo jako osoby, których myśli nie zasługują ani na uwagę, ani na przemyślenie. Profesor Zolli był bez wątpienia intelektualistą wielkiego formatu. Nie ma mowy o tym, aby zajmował się pracą fizyczną , chociażby w domu, nie wiem, kto to robił, nie ma o tym mowy. On czytał, rozważał, modlił się.  Prozaiczne sprawy dnia codziennego najprawdopodobniej  musiały spoczywać na jego żonie . Albo w ogóle nie interesowała go żadna rozrywka, albo o tym nie pisał, ale wygląda na to, że go nie interesowała. Życie towarzyskie też go nie interesowało.  

      Miało również miejsce ukazanie się Chrystusa Zollemu. Nie było to coś nagłego , on o Chrystusie myślał już o długiego czasu, od kilkudziesięciu lat. To ukazanie się Chrystusa to było jakby postawienie kropki nad „i” w jego procesie odchodzenia od judaizmu.

  Książka jest głównie dla osób wierzących , szczególnie z  powodu sporej ilości rozmyślań religijnych o  Piśmie Świętym. Te rozważania są dla osób bardzo zaawansowanych , czyta się je wyjątkowo ciężko, chyba że ktoś jest przyzwyczajony do takiej lektury. Przy rozważaniach jest sporo przypisów, jeśli ktoś jest zainteresowany i chciałby gruntownie przemyśleć sobie te kwestie, wyjaśnienia w przypisach  będą bardzo pomocne.  Książkę wydało wydawnictwo katolickie Salwator i opracowanie pod kątem religijnym jest na bardzo wysokim poziomie . Brakowało mi natomiast zdjęć, nie ma ani jednego  , dopiero w wikipedii sprawdzałam, jak   autor wyglądał. Nie ma żadnego kalendarium z życia. Trudny jest też język , którym książka została napisana. Tłumacz chciał niewątpliwie , aby przekład był ściśle zgodny z oryginałem.  I chyba nie da się zrobić inaczej, gdy jest cała masa rozważań, w tym cytatów z Pisma Świętego. Ale język przez to jest archaiczny.

      Myślę, że idealnym pomysłem byłoby, gdyby o wydarzeniach, które opisane są w „Byłem rabinem Rzymu” napisał jeszcze ktoś inny w bardziej przystępnej formie. I aby opisał życie Zollego tak, aby książkę mógł przeczytać z ciekawością również i niewierzący.

4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz