Napisanie biografii w sposób interesujący
nie jest proste, jak dotąd nie zwiodłam się na serii biografii wydawanych przez
Państwowy Instytut Wydawniczy , w
charakterystycznej z uwagi na szatę graficzną serii. Czytałam kilka z nich i
zawsze była to lektura fascynująca. Za wszystkie oczywiście nie ręczę. Pamiętam
np. do dziś „Cesarzową Elżbietę” ( czyli swego czasu najpiękniejszą kobietę
świata, Sisi) , która czytałam chyba z 10 lat temu. Nie pamiętam oczywiście
dokładnych dat, ale do dziś utkwiły mi w pamięci różne ciekawe szczegóły . Gdy
czytam jakąkolwiek biografię, przypomina mi się właśnie ta biografia Sisi i
nieświadomie nawet porównuję te pozycje. Okazuje się, że ciężko dorównać
książce o Sisi. Po lekturze „Elżbiety Wielkiej” takich
szczegółów, które można zapamiętać, wiele nie będzie. Biorąc pod uwagę sposób
napisania te dwie biografie można sobie przeciwstawić.
Z tego co pamiętam, w przypadku Sisi,
sporo miejsca poświęcone było jej zainteresowaniom. Uwielbiała jazdę konną,
była w tym bardzo dobra i kochała podróże, a podróżowała oczywiście bez Franciszka
Józefa, małżeństwo do udanych należało tylko na początku. Nie wiem zaś, czym
interesowała się królowa Elżbieta, lubiła tańczyć, ale nie wiem, co ponadto.
Nie wiem, czy zadowolona była z wyboru, aby nie wyjść za maż i nie mieć dzieci. Sisi nie była religijna,
musiała z uwagi na sprawowana pozycję uczestniczyć w obrzędach religijnych, ale
jej córka ubolewała, że matka nie ma w sobie nic wiary. Jaki był naprawdę
osobisty stosunek królowej Elżbiety do wiary też nie wiem. Sisi przyjaźniła się
mocno z Ludwikiem Bawarskim, oboje byli outseiderami , źle się czuli na dworze
wśród sztywnych konwenansów , mieli poza tym
wspólne zainteresowania. Królowa Elżbieta zdaniem Grzybowskiego miała
przyjaciółkę, w książce padło nawet jej nazwisko, ale nic ponadto nie wiadomo.
W przypadku cesarzowej Elżbiety wiadomo , jakie wydarzenia były w jej życiu
najbardziej znaczące i jak je przeżywała. Najstraszniejsze było samobójstwo jej
syna, następcy tronu, arcyksięcia Rudolfa, jego śmierć ją złamała i nigdy po
niej już się nie podniosła . Które wydarzenia były dla królowej Elżbiety kluczowe, też nie wiem,
profesor Grzybowski tego nie wyjaśnił. Sisi słynna była z oszałamiającej urody,
w biografii opisane było , jak o nią dbała, np. kilka godzin dziennie trwało
przygotowanie do publicznego pokazania się . Gdy skończyła 36 lat uznała zaś,
że jest za stara i nie godziła się na
portretowanie. Królowa Elżbieta słynie
głównie z mądrości, ale z biografii nic takiego nie wynika. Zdaniem
Grzybowskiego w większości decydowali za nią doradcy, a w przypadku
samodzielnych decyzji o ich trafności decydował łut szczęścia. Osobiście wydaje mi się to mało prawdopodobne,
aby przez kilkadziesiąt lat większość podejmowanych decyzji była trafna tylko
na skute szczęścia i przypadku . Pamiętam , że kiedyś gdzieś wyczytałam, że
królowa Elżbieta codziennie kilka godzin zgłębiała historię swojego kraju i
stąd m. in. pochodziła ta jej mądrość. Domyślić się można bez problemu, że
kwestia genów, też miała swoje znaczenie. Henryk VIII uchodzi za jednego z
wybitniejszych władców angielskich, a zdaniem niektórych badaczy Anna Boelyn
była najbardziej inteligentną królową angielską. O Grzybowskiego żadnych takich rozważań nie
ma. Nie wiadomo też, jaki wpływ wywarła na królową śmierć matki na rozkaz ojca,
możemy się domyślać, ale nie wierzę, aby nie było na ten temat żadnych
materiałów źródłowych. Autor książki
sprawę tą ignoruje. W przypadku biografii Sisi ważniejszy, np. gdy jeden z rozdziałów
był trudniejszy , dotyczył np. roli cesarzowej w dziejach Austro- Węgier , kolejny rozdział był luźniejszy i mówił np.
o sferze osobistej. Wiadomo np., że Sisi była głęboko nieszczęśliwa przez większość
życia, czy królowa Elżbieta była lub bywała szczęśliwa, też nie wiadomo. U Sisi
prawdopodobnie współcześni psychiatrzy wykryliby depresję.
Dawno nie czytałam tak kiepsko napisanej
biografii, jak „Elżbieta Wielka”. Tak jak
napisałam, do zapamiętania rzeczywiście wiele nie będzie. Całkowicie nieznanym
dla mnie wydarzeniem był dla mnie przyjazd na dwór Elżbiety posła króla Polski
i Szwecji - Zygmunta III - Pawła
Działyńskiego. Otóż Gdańsk był miastem hanzeatyckim, a Elżbieta tępiła Hanzę i
dążyła do zachowania monopolu w handlu morskim. Działyński wystąpił bardzo ostro
i zagroził nawet podjęciem działań wojennych. Elżbieta miała świadomość, że w
przypadku połączenia sił polskich , szwedzkich i hiszpańskich, nie miałaby
szans i musiała ustąpić. Aż trudno sobie wyobrazić, że kiedyś byliśmy
taką potęgą.
Ciekawe były też opisy tego, jak Elżbieta
traktowała angielskich korsarzy. Dawała im pełne przyzwolenie na działalność,
czerpała z tego zyski, a na arenie międzynarodowej udawała głupa i „nie wiedziała
, o co chodzi”, a poza tym „nie miała na nich wpływu”. Podobnie było z rodzącym
się kolonializmem, mimo , że strefy wpływów były na świecie podzielone , wysyłała swoje statki na podboje , wyprawy
współfinansowała i również udawała, że
nie ma z tym związku. Skądś to chyba znamy… Aby jednak wyprawa mogła dojść do skutku,
konkretny dowódca musiał zrobić tak, aby
wciągnąć w przedsięwzięcie część ówczesnego estabilishmentu i zagwarantować w
razie powodzenia im część zysków. Inaczej do wyprawy nie
doszłoby.
Generalnie po lekturze czuję jednak totalny
niedosyt. Odkryłam ponadto wydawnictwo, które specjalizuje się w książkach historycznych,
w tym właśnie z okresu panowania Tudorów, a mianowicie Wydawnictwo Astra.
Dotychczas wydane książki robią wrażenie zachęcające i z pewnością coś zakupię.
Są one napisane przez Brytyjczyków, a oni do swojej historii mają z pewnością więcej
serca i ciekawiej chyba potrafią o sobie napisać, niż my o nich.
3/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz