„Wskrzeszanie” Poirot`a w
wykonaniu Sophie Hannah okazało się dla mnie wielką klapą. Ta książka nie broni
się ani jako odrębny byt, ani jako
naśladownictwo Agaty Christie. Rodzina A. Christie wpadła na pomysł, jak na
zmarłej prawie 40 lat temu pisarce zarobić jeszcze więcej. Pod znakiem firmowym
Agaty Christie, za pełną akceptacją rodziny pisarki, wydano tandetną podróbkę, czyli kryminał z lat
20-tych z Herculesem Poirot w roli głównej, czyli „Inicjały zbrodni” S. Hannah.
Poirot rozwiązuje tym razem zagadkę
zabójstwa trzech osób, których zwłoki znaleziono w całkiem dobrym hotelu w centrum miasta. Okazało się, że wszystkie te osoby przyjechały
do hotelu poprzedniego dnia, zamieszkały w różnych pokojach, każdy został
znaleziony w innym pokoju hotelowym. Detektywowi pomaga niezbyt rozgarnięty policjant,
Catchpool. W dniu zabójstwa niczego
nieświadomy Poirot pił kawę w jednej z kawiarni i był świadkiem niespotykanego
zdarzenia, a mianowicie do kawiarni wbiegła niesamowicie zdenerwowana kobieta ,
Jannie. Po krótkiej rozmowie z Poirotem zakomunikowała mu, że jest w olbrzymim
niebezpieczeństwie i że może zostać zamordowana. Detektyw po ujawnieniu zbrodni
w hotelu uznał, że pomiędzy zachowaniem
tej kobiety , a tym, co stało się w hotelu, musi być jakiś związek.
Akcja
wraz z biegiem wydarzeń staje się coraz bardziej skomplikowana. Momentami czyta
się tą książkę całkiem nieźle, ale często zwłaszcza w drugiej połowie jest
zwyczajnie nudna . Nawet sama zagadka zbrodni staje się mało interesująca. Są oczywiście
podobieństwa do Agathy Christie, ale mają one charakter wyłącznie pozorny. Zasadnicza różnica tkwi w tym, że u Christie w
każdej książce jest głębia psychologiczna postaci , pisarka miała niezwykły dar
obserwacji charakterów ludzkich i zawsze czegoś ciekawego o różnych
zachowaniach można było się dowiedzieć. U S. Hannah żadnej głębi psychologicznej nie ma. Christie
potrafiła opisywać człowieka w kilku zdaniach , po jakimś czasie w kolejnych kilku
itd., nie było to nudne, zawsze opis był
celny i wnikliwy, a często opisywała osoby
o skomplikowanych charakterach i
pełne sprzeczności. W „Inicjałach zbrodni” w ogóle nie ma o czymś takim mowy.
Christie z reguły stawiała
na prostotę. Gdy akcja się zawiązywała i dochodziło do zabójstwa wiadomym było,
że sprawcą może być tylko i wyłącznie
jedna np. z 5, czy 10 osób przebywających np. w domu czy hotelu czy jeszcze
gdzieś indziej. Warunki z reguły są kameralne. Można było obserwować zachowania tych
potencjalnych sprawców , w tym również słyszeć to, co mówią oni wzajemnie o
sobie. I można było snuć domysły, kto i dlaczego mógł
to zrobić. Zawsze niemal konieczne było także sięganie do przeszłości, bo często
właśnie tam kryły się motywy. Zagadką było kto i dlaczego zabił. A kluczem była
osobowość i charakter. Przykładowo w „Kartach na stół” A. Christie cztery osoby grały w brydża, w rogu pokoju
siedział zaś gospodarz domu, jeszcze parę innych osób było w domu. To właśnie gospodarz
został zamordowany. Wiadomo od razu było,
jak zginął. Każdy z graczy kilkakrotnie
odchodził od stołu w trakcie gry. Przy szukaniu zabójcy zbadano nawet, jak
przebiegała gra, kto był zachowawczy, kto lubił ryzyko.
U Hannah zabójcą może być jedna z
kilkudziesięciu osób, pracowników lub gości hotelowych, o których nic się nie wie. Najważniejsze dla niej było skomplikowanie
biegu wydarzeń. Już niemal się wydaje, że wiemy, kto i dlaczego to zrobił, okazuje
się, że jest inaczej, potem znowu wydaje się, że wiemy i znowu jest inaczej, a
potem przestaje nas to interesować. Postacie są średnio wiarygodne
psychologicznie. Tak jak i u Christie na koniec wszyscy zbierają się i Poirot
wygłasza mowę i oznajmia, kto zabił. W „Inicjałach zbrodni” są dwie
takie mowy, nie ma kameralności, odbywają się one w obecności około 100 osób, w
trakcie takiego spotkania detektyw zadaje różne pytania i nie bierze pod uwagę tego, że ktoś może nie
znosić wystąpień publicznych. Hannah
jest przegadana. Dyskusje Poirota z Catchpoolem są strasznie długie , mowy
Poirota tez są długie. U Christie dłużyzny nie istnieją. Niezaprzeczalnym
plusem jest tylko to, że szczególnie na początku jest kilka ciekawych momentów.
I chyba tyle.
Na okładce „Inicjałów zbrodni”
jest informacja, że Hannah przeczytała w ciągu roku wszystkie powieści A.
Christie. Powieści tych jest ponad 90. Problem polega
na tym, że Hannah nie jest przenikliwa i nie ma wykształconego zmysłu
obserwacji, a talent literacki też ma mierny. A rodzina A. Christie chyba nie za bardzo pojęła, na czym polega wielkość jej twórczości, skoro zgodziła się na coś takiego.
2/6
Celnie wypunktowałaś różnice pomiędzy książkami Christie a powieścią Sophie Hannah - u Agathy praktycznie zawsze jest tzw. "zamknięty pokój", ograniczona liczba sprawców, miejsce odcięte od świata. I właśnie ta cecha Christie, jaką jest umiejętność celnego, krótkiego szkicowania postaci lub miejsc, tak obca nowej autorce historii z Poirotem. Można się, oczywiście, spierać o to, czy w obecnych czasach klasyczna powieść detektywistyczna nadal jest chętnie czytana, może dobrze jest nieco nagiąć się do współczesnych gustów, ale czy Poirot się w tej nowej formie odnajdzie? Wątpię.
OdpowiedzUsuńWątpię, aby Poirot z 2014 r. zrobił furorę na rynku czytelniczym .
OdpowiedzUsuń