sobota, 17 stycznia 2015

Sophie Hannah „Inicjały zbrodni”




„Wskrzeszanie” Poirot`a w wykonaniu Sophie Hannah okazało się dla mnie wielką klapą. Ta książka nie broni się ani jako  odrębny byt, ani jako naśladownictwo  Agaty Christie.  Rodzina A. Christie wpadła na pomysł, jak na zmarłej prawie 40 lat temu pisarce zarobić jeszcze więcej. Pod znakiem firmowym Agaty Christie, za pełną akceptacją rodziny pisarki,  wydano tandetną podróbkę, czyli kryminał z lat 20-tych z Herculesem Poirot w roli głównej, czyli „Inicjały zbrodni” S. Hannah.

    Poirot rozwiązuje tym razem zagadkę zabójstwa trzech osób, których zwłoki znaleziono w całkiem dobrym  hotelu w centrum miasta.  Okazało się, że wszystkie te osoby przyjechały do hotelu poprzedniego dnia, zamieszkały w różnych pokojach, każdy został znaleziony w innym pokoju hotelowym. Detektywowi pomaga niezbyt rozgarnięty policjant,  Catchpool. W dniu zabójstwa niczego nieświadomy Poirot pił kawę w jednej z kawiarni i był świadkiem niespotykanego zdarzenia, a mianowicie do kawiarni wbiegła niesamowicie zdenerwowana kobieta , Jannie. Po krótkiej rozmowie z Poirotem zakomunikowała mu, że jest w olbrzymim niebezpieczeństwie i że może zostać zamordowana. Detektyw po ujawnieniu zbrodni w hotelu uznał,  że pomiędzy zachowaniem tej kobiety , a tym, co stało się w hotelu, musi być jakiś związek.

         Akcja wraz z biegiem wydarzeń staje się coraz bardziej skomplikowana. Momentami czyta się tą książkę całkiem nieźle, ale często zwłaszcza w drugiej połowie jest zwyczajnie nudna . Nawet sama zagadka zbrodni  staje się mało interesująca. Są oczywiście podobieństwa do Agathy Christie, ale mają one charakter wyłącznie pozorny.  Zasadnicza różnica tkwi w tym, że u Christie w każdej książce jest głębia psychologiczna postaci , pisarka miała niezwykły dar obserwacji charakterów ludzkich i zawsze czegoś ciekawego o różnych zachowaniach można było się dowiedzieć. U S. Hannah  żadnej głębi psychologicznej nie ma. Christie potrafiła opisywać człowieka w kilku zdaniach , po jakimś czasie w kolejnych kilku itd., nie było to nudne,  zawsze opis był celny i wnikliwy, a często opisywała osoby  o skomplikowanych  charakterach i pełne sprzeczności. W „Inicjałach zbrodni” w ogóle nie ma o czymś takim mowy.

         Christie z reguły stawiała na prostotę. Gdy akcja się zawiązywała i dochodziło do zabójstwa wiadomym było,  że sprawcą może być tylko i wyłącznie jedna np. z 5, czy 10 osób przebywających np. w domu czy hotelu czy jeszcze gdzieś indziej. Warunki z reguły są kameralne.  Można było obserwować zachowania tych potencjalnych sprawców , w tym również słyszeć to, co mówią oni wzajemnie o sobie.   I można było snuć domysły, kto i dlaczego mógł to zrobić. Zawsze niemal konieczne było także sięganie do przeszłości, bo często właśnie tam kryły się motywy. Zagadką było kto i dlaczego zabił. A kluczem była osobowość i charakter. Przykładowo w „Kartach na stół” A. Christie  cztery osoby grały w brydża, w rogu pokoju siedział zaś gospodarz domu, jeszcze parę innych osób było w domu. To właśnie gospodarz  został zamordowany. Wiadomo od razu było,  jak zginął. Każdy z graczy kilkakrotnie odchodził od stołu w trakcie gry. Przy szukaniu zabójcy zbadano nawet, jak przebiegała gra, kto był zachowawczy, kto lubił ryzyko.

         U Hannah zabójcą może być jedna z kilkudziesięciu osób, pracowników lub gości hotelowych, o  których nic się nie wie.  Najważniejsze dla niej było skomplikowanie biegu wydarzeń. Już niemal się wydaje, że wiemy, kto i dlaczego to zrobił, okazuje się, że jest inaczej, potem znowu wydaje się, że wiemy i znowu jest inaczej, a potem przestaje nas to interesować. Postacie są średnio wiarygodne psychologicznie. Tak jak i u Christie na koniec wszyscy zbierają się i Poirot wygłasza mowę i oznajmia, kto zabił. W „Inicjałach zbrodni”   są dwie takie mowy, nie ma kameralności, odbywają się one w obecności około 100 osób, w trakcie takiego spotkania detektyw zadaje różne pytania  i nie bierze pod uwagę tego, że ktoś może nie znosić wystąpień publicznych.    Hannah jest przegadana. Dyskusje Poirota z Catchpoolem są strasznie długie , mowy Poirota tez są długie. U Christie dłużyzny nie istnieją. Niezaprzeczalnym plusem jest tylko to, że szczególnie na początku jest kilka ciekawych momentów. I chyba tyle.

       Na okładce „Inicjałów zbrodni” jest informacja, że Hannah przeczytała w ciągu roku wszystkie powieści A. Christie. Powieści tych jest ponad 90. Problem polega na tym, że Hannah nie jest przenikliwa i nie ma wykształconego zmysłu obserwacji, a talent literacki też ma mierny. A rodzina A. Christie chyba nie za bardzo pojęła, na czym polega wielkość jej twórczości, skoro zgodziła się na coś takiego.

2/6

2 komentarze:

  1. Celnie wypunktowałaś różnice pomiędzy książkami Christie a powieścią Sophie Hannah - u Agathy praktycznie zawsze jest tzw. "zamknięty pokój", ograniczona liczba sprawców, miejsce odcięte od świata. I właśnie ta cecha Christie, jaką jest umiejętność celnego, krótkiego szkicowania postaci lub miejsc, tak obca nowej autorce historii z Poirotem. Można się, oczywiście, spierać o to, czy w obecnych czasach klasyczna powieść detektywistyczna nadal jest chętnie czytana, może dobrze jest nieco nagiąć się do współczesnych gustów, ale czy Poirot się w tej nowej formie odnajdzie? Wątpię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wątpię, aby Poirot z 2014 r. zrobił furorę na rynku czytelniczym .

    OdpowiedzUsuń