Kupiony przypadkowo audiobook okazał się
rewelacyjnym czytadłem. Od dobrych kilku lat, kiedy to słucham audiobooków,
były 2 przypadki, kiedy to ciężko było mi wychodzić z samochodu i przestać
słuchać , dotyczy to „Gry o tron” i właśnie „Domu sióstr.” Nie jest to książka
na miarę Nobla czy chociażby innej prestiżowej nagrody literackiej, ma swoje wady, ale ma też swoje
niezaprzeczalne walory. Nie
do końca jest to kryminał, to bardziej powieść obyczajowa, romans, kryminał
też, taka mieszanka.
Walory „Domu sióstr” to bez wątpienia
szalenie wciągająca akcja. Wszystko zaczyna się od tego, że małżeństwo –
Barbara i Ralf , postanowili spędzić święta Bożego Narodzenia tylko we dwoje,
na odludziu. Miało to pozwolić odbudować niezbyt udane małżeństwo. Udali się na
północ Anglii, gdzie zaraz po przyjeździe zaczęła się zamieć śnieżna. Kataklizm trwał
parę dni, a Barbara przypadkowo znalazła zapiski, właściwie książkę poprzedniej
właścicielki posiadłości - Frances Gray. Była to książka autobiograficzna. Wydarzenia
z przeszłości przeplatają się w „Domu sióstr” z wydarzeniami bieżącymi. Na zewnątrz pada śnieg,
a Barbara czyta zapiski. Wątek z przeszłości jest dominujący, ale wydarzenia współczesne dają odetchnąć raz na jakiś czas od tej właściwej
akcji, czyli od życia Frances . We współczesności dzieje się niewiele, cały
czas pada śnieg, Barbara czyta , a Ralf wyrusza po żywność. Po tym wątku nie
spodziewałam się już niczego, ale na samym końcu na czytelnika czeka olbrzymia
niespodzianka. Dzieje się coś absolutnie niespodziewanego i nagłego.
Odnośnie Frances to kobieta ta
przeżyła dwie wojny, działała w ruchu sufrażystek, mieszkała i na prowincji i w
Londynie. Wojny, zarówno I i II z perspektywy mieszkańca prowincjonalnej wioski
na dalekiej północy Wielkiej Brytanii to coś zupełnie innego , niż w Europie
Środkowej. Tam gdzie mieszkała Frances, nie przechodził front, nie było
bombardowań. Jeśli w rodzinie nie było
młodych chłopaków, którzy musieliby iść do wojska, wojnę odczuwało się tylko
przez to, że były problemy z żywnością. Ale z rodziny Frances młodzi mężczyźni
szli na wojnę, a ona nawet przez krótki czas pojechała na front i jako
niewykwalifikowana pielęgniarka pomagała w lazarecie. Opisy ruchu sufrażystek są mało spotykane, a
o więzieniu ich i protestach głodowych właściwie nic nie wiedziałam. Postać Frances jest szalenie ciekawa, to
kobieta , która potrafi podobać się mężczyznom, mimo że jest bardzo silna, nie
kokietuje ich, jest cały czas sobą i nikogo nie udaje. W książce jest i o
Frances i o całej jej rodzinie, o znajomych nawet i o sąsiadach.
Najciekawsze są wątki psychologiczne, sfera
uczuciowa też pokazana jest interesująco. Frances z siostrą całe życie łączyła
specyficzna więź, będąca mieszanką miłości, nienawiści, zazdrości , a uczucia
te ewaluowały w zależności od przebiegu wydarzeń. W powieści pojawia się też
trup. I żadnych szczegółów dodać nie można, ani kto, kiedy , kogo i dlaczego
zabił. W „Domu sióstr” jest i miłość – w
różnych odmianach, zdrada, odwaga , tchórzostwo, są zarówno wielkie wydarzenia,
jak i małe. Siłą tej książki jest chyba
zwyczajność, nie ma w niej nadzwyczajnych zbiegów okoliczność, nie ma kogoś w
stylu księcia na białym koniu, który zakochałby się w kopciuszku . Wszystko
jest szalenie realistyczne. Frances nie jest ani biednym kopciuszkiem, ani nie
jest bogaczką, urodę ma przeciętną, za
to charakter z pewnością nietuzinkowy. Wszystko to, co jest opisane o życiu Frances,
teoretycznie mogło się zdarzyć.
Joanna Jeżewska czyta książkę
wyśmienicie. Nie udaje ani dziewczynki, ani starszej kobiety, czyta naturalnie.
W książce nie ma niczego odkrywczego czy wielkiego, są nawet momenty
grafomańskie, szczególnie gdy Barbara zaczyna z Ralfem rozmowy na temat kryzysu
ich małżeństwa, ale są to tylko na szczęście momenty. Rzadko zdarza się jednak, aby książka była
napisana tak ciekawie i aby audiobook był tak wyśmienicie czytany .
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz