Sonia Draga 2012, wydanie I
Każdy chciałby mieć olbrzymią wiedzę
psychologiczną i wyczucie. Każdy w kontaktach międzyludzkich popełnia błędy, a
to kogoś źle oceni na podstawie błędnych przesłanek , a to nie zrozumie czegoś,
co ktoś dawał do zrozumienia, a to sam nie potrafi wyraźnie i delikatnie
przekazać czyichś intencji. Nie zawsze
potrafimy zrozumieć innych , bywa że sami też czujemy się nie do końca
zrozumiani. Myślę , że bardzo nieliczna jest grupa osób, które nie mają tego
rodzaju problemów. A z pewnością należy do nich Javier Marias. Jest to mistrz obserwacji , nikt niczego
przed nim nie ukryje. Jego spostrzeżenia o innych postaciach są tak wnikliwe,
że przypominają mi rentgen, tylko że taki,
który zamiast kości, prześwietla
ludzkie myśli, intencje, zamiary i marzenia . Jest to rentgen, który widzi nawet to, czego człowiek sobie sam nie
uświadamia.
Oprócz niespotykanego zmysłu obserwacji ,
Marias ma też doskonałe pióro, również wyjątkowo charakterystyczne. Pamiętać
tylko trzeba, że nie jest on dla każdego. Należy on do tej kategorii osób i
twórców, wobec których trudno jest być obojętnym. Jest on na tyle wyrazisty, że
albo się go kocha, albo nie znosi. I z pewnością nie można jego książek ani
zapomnieć, ani pomylić z kimś innym. Jest to mechanizm, o którym mówi moja koleżanka – nauczycielka , z biegiem
czasu zapomina większość swoich uczniów. Wylatują jej z pamięci uczniowie nijacy, czyli ani dobrzy,
ani źli. Pamięta natomiast tych
najlepszych i najgorszych, lub po prostu
tych, którzy czymś się wyróżniali. Marisa zapomnieć nie można. W jego książkach, w tej również, akcja jest bardzo powolna, najważniejsze są
obserwacje psychologiczne i portrety psychologiczne bohaterów. Lektura wymaga
czasu, nie da się jej czytać szybko, tekst jest trudniejszy, niż w
standardowych książkach beletrystycznych. Zdania są wyjątkowo rozbudowane.
Autor poza przebiegiem wydarzeń i kwestiami psychologicznymi zajmuje się też
literaturą, sztuką, architekturą, a
nawet historią.
Głównym problemem w „Sercu tak
białym” jest bliskość miedzy ludźmi. Marias
zastanawia się, gdzie powinna przebiegać granica pomiędzy „nami”, a „sobą”, czy
bliskość oznacza brak jakichkolwiek barier i tajemnic. Czy z tajemnicami,
należącymi tylko do jednej osoby,
możliwe jest budowanie wspólnoty? Problem jest złożony i oczywiste jest
to, ze nie będzie tu żadnej recepty, nie jest to przecież poradnik. Czytelnik
dostanie za to sporo do przemyślenia i niewykluczone , że może nieco
zweryfikować swoje dotychczasowe
poglądy. Są też oczywiście i inne zagadnienia, ale nie należą one do
pierwszoplanowych. Marias ujawnia
czytelnikowi swój warsztat obserwatora. Na podstawie różnych sytuacji opisuje
dokładnie, jakie wnioski z określonych zachowań wyciąga i dlaczego. Przykładowo
opisana jest sytuacja, kiedy to główny bohater Juan w Hawanie stał na balkonie
i patrzył na ulicę. Kto z nas tego nie robił? Każdy wiele razy bezwiednie patrzy się na ulicę, czy
to z okna , czy też będąc na tej ulicy . Błyskawicznie zauważył osobę, która
wyróżniała się z tłumu. Młoda kobieta stojąc na środku chodnika, czekała na kogoś. Potem okazało się, że
czekała na mężczyznę, który mieszkał w sąsiednim
pokoju. Juan obserwował ją aż do momentu, gdy weszła do sąsiedniego pokoju, a
potem nawet podsłuchiwał , o czym rozmawia ona z partnerem. Nic nie uszło jego
uwagi, nawet ubiór, bo ze sposobu ubrania również wyciągnął stosowne wnioski. Opisał
gesty i sposób poruszania się i również odpowiednio to skomentował. A po
zakończeniu całej sytuacji podał wnikliwe charakterystyki jej uczestników.
Wydarzenia w książce koncentrują się na kilku
problemach. Juan, młody tłumacz, wyjeżdża w podróż poślubną m. in. do Hawany. Jest zakochany z wzajemnością w małżonce,
Luizie. W trakcie pobytu na Kubie nie może przestać myśleć o tym, co powiedział
mu w dniu ślubu ojciec. Ojciec zakomunikował mu, że jeżeli miałby swoje własne
tajemnice, to powinien je zachować dla siebie i nie dzielić się z nimi
z małżonką. Relacja Juana z Luizą, wrażenia po ślubie to jedna warstwa powieści. Kolejna,
rozgrywająca się 40 lat wcześniej, jest zdecydowanie ciekawsza, właściwie
najciekawsza z całej książki, dotyczy ojca Juana. Juan dowidział się
przypadkowo, że jego ojciec miał nie dwie, ale trzy żony. Co do jednej z nich,
siostry swojej matki, wiedział, że zmarła ona młodo. Jego znajomy zakomunikował mu jednak, że to nie była śmierć z powodu
choroby, ale śmierć samobójcza. Juan zaczął się zastanawiać, czy aby nie miało
to związku z tajemnicą, o której wspomniał ojciec w dniu ślubu. Luiza
wtajemniczona w tą historię postanowiła, że spróbuje ją wyjaśnić i będzie
starała się dowiedzieć od teścia, dlaczego doszło do takiej sytuacji. Kolejny
równie ciekawy wątek to znajomość
Juana z przyjaciółką – nie kochanką –
mieszkającą za granicą. Chociaż kilkanaście lat wcześniej przespali się ze
sobą, teraz tylko przyjaźnią się. Jest to na tyle silna przyjaźń, że oboje
tęsknią za sobą i stale mają sobie wiele do opowiedzenia. Jak mówi Marias, tak bliskich osób ma się w życiu tylko kilka.
Berta skoncentrowana jest na szukaniu faceta. Szuka go przez biura
matrymonialne i ogłoszenia w gazecie. Książka
w Hiszpanii wydana została w 1992r. , szukanie przez internet nie mogło wówczas mieć miejsca. W trakcie
poszukiwań natrafia na mężczyznę, który robi wrażenie dosyć dziwne, przypomina
trochę psychopatę. Juanowi przypomina też on kogoś, kto był jego sąsiadem w
hotelu w Hawanie podczas pobytu tam z Luizą. Wszystkie te wątki przeplatają się
wzajemnie. Wydarzenie sprzed 40 lat poznajemy na podstawie opowieści różnych
osób. Na sam koniec ujawniona zostaje
tajemnica ojca Juana, poznajemy jego sekret i wiemy, co dokładnie miał na myśli
, mówiąc Juanowi o tajemnicach.
Znalazłam też w tej książce też zarysowany
zaledwie wątek , nazwijmy to metafizyczny. Otóż nowy znajomy Berty, według
Juana, najprawdopodobniej był jego
sąsiadem w hotelu w Hawanie. Rozmowa , jaką ten obcy mężczyzna prowadził wtedy ze swoją partnerką, łączy się w
pewien sposób z innymi wątkami książki. Wygląda to tak, jakby wszystkie wydarzenia
miały ze sobą ulotny związek, jakby rezonowały bardzo długo i każde miało swoje
nieprzewidziane skutki.
Wcześniej czytałam z książek Mariasa
jedynie całą trylogię „Twoja twarz jutro”, trylogia postała prawie 20 lat
później, niż „Serce tak białe”, jest więc pozycją dojrzalszą , ma więcej
wątków, dochodzą tam jeszcze wydarzenia historyczne. „Serce tak białe” nie miało być i nie jest
epopeją, ale dla mnie jest wyjątkowe. O ile w porównaniu do „Twojej twarzy
jutro” jest pozycją nieco słabszą, o tyle w porównaniu do innych pisarzy, z ich
dziełami spokojnie może konkurować.
6/6